Popołudnie

469 26 12
                                    

28 marca

Pov: Will

Było już dużo po południu a od powrotu mamy z hopperem minęło już jakieś pół godziny. Opowiadali nam co się działo z mężczyzną przez tak długi czas i jak udało się go uratować. Dalej nie mogę uwierzyć że Jim żyję i przez ten cały czas był w rosyjskim więzieniu. Murray przez cały czas zajadał się spaghetti które wcześniej przygotowała Nancy.

El siedziała na kanapie pomiędzy moją mamą a jej przyszywanym ojcem. Trzymała jima za rękę i opierała się głowę o jego ramię

- Cieszę się że pojechałaś w tą ''delegację''- odwróciła się w stronę mamy i zrobiła cudzysłów palcami na co mama się zaśmiała- tylko dlaczego nie zabrałaś mnie ze sobą mogłabym pomóc

- kochanie to było zbyt niebezpieczne, nie chciałam was narażać - powiedziała patrząc na twarz każdego z osobna

- Hej a ja to co?- odezwał się Murray

- Sam zaproponowałeś pomoc- odpowiedziała moja rodzicielka wzruszając ramionami

- Zawsze mogłaś mnie też powstrzymać- powiedział biorąc kolejny widelec swojego jedzenia-  apropo tego spaghetti to potrafię zrobić tysiąc razy lepsze- tym razem słowa kierował do Nancy która wstała ze swojego miejsca i z sarkastycznym uśmiechem podeszła do mężczyzny

- Tobie już chyba wystarczy- zabrała mu talerz z przed twarzy i zaniosła do kuchni

- Dlatego też przywiozłam was tutaj żebyście byli bezpieczni tu w Hawkins- powiedziała Joyce poprawiając się na kanapie. Wszyscy popatrzyli na mnie przez co ja się lekko skuliłem. Nie lubię być w centrum uwagi. Poczułem dotyk na mojej dłoni. To był Mike który siedział obok mnie

- Z tym bezpieczństwem może być lekki problem - powiedział lucas

- Jak to?- kobieta wyprostowała się- coś jest nie tak?

- Tak w skrócie to po mieście grasuje morderca nie z tego świata który zabił już dwie osoby, łamiąc im wszystkie kości. Nazywamy go Vecną - zaczęła Robin a Joyce z Hopperem zmarszczyła swoje czoła przyglądając się każdemu by upewnić się że nie robimy sobie jakiś żartów- i jedyne co wiemy to jak taką ofiafę rozpoznać

- I że jedną z takich ofiar jest Will-tym razem powiedział steave a wszyscy spowrotem spojrzeli na mnie- ale jeden taki atak już przeżył i narazie nie wiemy czy będzie ich więcej- Moja mama spojrzała na mnie ze zmartwieniem

- Jak ja mogłam was tu zostawić, mogliście jednak jechać z nami- wstała i podeszła do mnie - to dlatego masz tak dziwnie ułożoną ręke? Złamałeś ją sobie?- zaczęła oglądać moją rękę

- Tak jakby?- nie byłem pewny czy jest złamana dlatego też odpowiedziałem pytaniem - ale jest w porządku

- Na pewno? Nie chcesz jechać do szpitala lub lekarza?- moja mama zawsze była zbyt opiekuńcza. Pokręciłem przecząco głową

- Okej dzieciaki, opowiedzcie wszystko od początku i trochę więcej szczegółów-zarządził hopper

- Jasne, może ja zacznę- powiedziała Nancy

Dziewczyna opowiedziała o śmierci dwójki licealistów. Freda i chrissy. Potem steave z max opowiedzieli o objawach osób które są następnymi ofiarami. Potem Mike przeją pałeczke i opowiedzial o wczorajszym incydencie kiedy to ja zacząłem unosić się do góry a moja siostra skutecznie próbowała mnie ratować. Chłopakowi spłynęła jedna pojedyncza łza podczas jego monologu. Dorośli cały czas mieli minę jakby dalej liczyli że to o czym mówimy to jakiś słaby dowcip

- To wszystko wyjaśnia Will, twoje krwotoki z nosa, bóle głowy... A ja już zdązylam skrzyczec wszystkich lekarzy dlatego że nie wiedzieli co ci dolega- zaśmiałem się na wspomnienie krzyczącej mamy na biednych lekarzy- Mógłbyś opowiedzieć co ty widziałeś podczas ataku, Will?- zwróciła się w moją stronę

- Um tak jasne mógłbym - to był dla mnie trudny temat dlatego też nie chciałem o nim za bardzo opowiadać.

Moja noga sama z siebie nerwowo zaczęła się ruszać na palcach w góre i w dół jednak nie na długo bo znowu poczułem dłoń chłopaka tym razem na moim udzie. Mike lekko zacisnął swoje palce na mojej nodze tak aby przestała się ruszać co wyszło bo już po chwili byłem absolutnie spokojny. Chłopak jeszcze posłał mi czuły uśmiech i kiwną glową żebym już zaczął

Po jakimś czasie skończyłem opowiadać o swojej nietypowej wizji. Mama natychmiast przyciągnęła mnie do uścisku tak samo jak hopper. Usiadłem spowrotem na fotel i tam też zostałem lekko objęty. Przez mojego chłopaka który miał smutną minę

- Myślałem że cię tam stracę- powiedział cicho podciągając na nosie

- Spokojnie, jestem tu- pogłaskałem go po głowie w ramach uspokojenia

- Chodzie wszyscy do jadalni- zawołała Nancy z kuchni- jedzenie już czeka- wszyscy wstali i zaczęli kierować się w stronę kuchni. Było tyle osób ze czułem się jak na jakiejś koloni.

Mike też powoli już wstawał. Złapałem go za ręke i pokręcilem glową

- Mike ja nie jestem narazie głodny- powiedziałem po czym zostałem pociągniety za rękę w stronę jadalni. Chłopak jeszcze na chwilę się zatrzymał i odwrócił w moją stronę

- Przynajmniej troche, proszę- powiedział a ja kiwnąłem glową na zgodę dzięki czemu dostałem całusa w policzek

Usiadlismy do stołu. A bardziej na jego bokach. Serio czułem się jak na jakimś obozie lub jakimś dużym nocowaniu. Do stołu było dostawione jeszcze cztery krzesła a i tak wszyscy się nie zmieścili. Krzesła zostały też ustawione w kuchni przy wyspie na środku powieszenia.

Przy stole siedziała moja mama, Jim,  Eddie, Steave, Nancy, Jonathan, Robin, Dustin, Erica, El, Mike i ja. Do kuchni poszła max z Lucasem a Murray jadł już wcześniej dlatego teraz już siedzi w salonie

Gdy wszyscy już kończyli ja byłem w połowie dania. Siedziałem orzys stole ale już nie na jego skrawku. Wszyscy sobie poszli dzięki czemu było więcej miejsca. Został tylko Mike. Mój chłopak który tez juz dawno skończył.

- Mike ja już nie dam rady- powiedziałem a łzy zaczęły napływać mi do oczu

- Will proszę jeszcze troszeczkę- chłopak trzymał mnie cały czas mocno za rękę i powtarzał różne miłe rzeczy które miały mi pomóc się przemóc.

Może te słowa pomogły bo zjadłem dosyć dużo. Nie cały talerz ale jego wiekszą część

- Mike proszę..

- No niech ci już będzie-wstał od stołu i podał mi rękę na której się podciągnąłem do góry aby stać. Chłopak od razu złapał mnie do długiego uścisku- Jestem dumny - wyszeptał cicho 








_______________________________________
Hejka
Wróciłam po chwilowej przerwie. Chciałam was przeprosić i mam nadzieję że mi wybaczycie.
Dzisiaj trochę dłuższy rozdział bo prawie 1000 słów a średnio jest 700. M nadzieję że ma się podoba

Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLERWhere stories live. Discover now