Rozdział 10

1K 65 1
                                    

Rano obudziłam się z głową opartą o ramię Bellamy'ego. Od razu zauważyłam, że chłopak jeszcze spał. Jedynie Charlotte siedziała na przeciwko nas przyglądając nam się z lekkim uśmiechem. Dziewczynka wyglądała jakby nie spała już od jakiegoś czasu, jednak grzecznie siedziała nie chcąc nas obudzić.

Dopiero po chwili zorientowałam się, że dalej siedzę z głową opartą o chłopaka. Podniosłam się szybko na równe nogi chcąc wydostać się z tej niekomfortowej sytuacji możliwe jak najszybciej. Jeszcze tylko brakowałoby Bellamy się obudził i zorientował się, co się działo. Pewnie wypominałby mi to przez bardzo długi czas.

- Wyspałaś się? – Spojrzałam na małą blondynkę.

- Tak. Nawet jak na spanie w jaskini było w porządku. – Uśmiechnęła się w moją stronę, co odwzajemniłam.

- Hej księżniczko... – Szturchnęłam chłopaka w nogę. – Wstajemy. – Dodałam, gdy ten w końcu otworzył oczy.

Nie czekając na jego odpowiedź ruszyłam w kierunku wyjścia dając znak dziewczynce, by ruszyła za mną. W końcu nie ma co zwlekać. Musimy wrócić do obozu i dowiedzieć się co z naszymi. Po chwili i Bellamy nas dogonił. Razem skierowaliśmy się w stronę obozu. Chłopak i dziewczynka, co jakiś czas wymieniali ze sobą jakieś spostrzeżenia, gdy ja po prostu szłam w milczeniu.

- Blake... – Przerwałam im cicho zauważając coś leżącego na ziemi.

Od razu urwali rozmowę patrząc na mnie zdezorientowani. Chłopak podążył za moim wzrokiem szybko zauważając, na co patrzę. Tuż przed nami na ziemi leżał ktoś z naszego obozu. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nieprzytomny chłopak wyglądał dokładnie jak Atom.

Podeszliśmy do niego bliżej. Bellamy pochylił się nad nim. Jednym ruchem odwrócił go w naszą stronę. Mimowolnie lekko skrzywiłam się na ten widok. Chłopak był cały spuchnięty. Miał otwarte oczy, ale bardzo ciężko oddychał. On praktycznie już był martwy.

- Zabij mnie Bellamy. – Wychrypiał cicho. – Błagam.

- Wracajcie do obozu. – Zwrócił się do nas zaszokowany, choć nawet na nas nie patrzył. – Ja się nim zajmę

Bellamy był równie zaskoczony, jak ja widokiem Atoma. To okropne, co ta mgła z nim zrobiła. Jeszcze bardziej przerażające jest to, że gdybyśmy w porę nie znaleźli jaskini, moglibyśmy skończyć dokładnie tak samo jak on. Nie wiemy jeszcze jak sprawy w obozie się mają. Naprawdę mam nadzieje, że mgła do nich nie dotarła, a jeśli tak to, że w porę zdążyli się schować. Nie wyobrażam sobie wrócić tam i zobaczyć wszystkich w takim stanie, co chłopak leżący przed nami.

Nie mogłam się stąd ruszyć. Nie teraz. Coś mnie powstrzymywało. Nie mogłam stąd tak po prostu odejść i zostawić Bellamy'ego tu samego. Gestem głowy pokazałam Charlotte, by poszła sama. Dziewczynka niechętnie, ale skinęła głową i ruszyła w stronę obozu.

- Ty też. – Bellamy w końcu podniósł głowę do góry.

- Nie. – Uklękłam przy Atomie na przeciwko Blaka.

- Victoria...

- Nie zostawię cię z tym samego. – Powiedziałam stanowczo.

Bellamy spojrzał na mnie zaskoczony, jednak nic więcej już nie powiedział. Po chwili z kieszeni spodni wyciągnął sztylet zrobiony z części kapsuły. Widziałam zawahanie w jego oczach. Chłopak by przerażony... Naprawdę przerażony. Na co dzień może zgrywać wielkiego i odważnego przywódcę, ale on nie jest mordercą. Nie da rady go zabić. To widać na pierwszy rzut oka. Nawet, jeśli Atom o to błaga, nie będzie potrafił zakończyć jego życia.

Broken Souls // Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz