Rozdział 49

892 63 7
                                    

Razem z Clarke udałyśmy się w stronę lasów. Wspólnie zdecydowaliśmy, że my dwie powinnyśmy pójść same. Nasi ludzie muszą nas poczekać. W końcu nie wiemy, co się dalej wydarzy. Nawet nie wiemy czy uda nam się dostać do środka, dlatego nie ma sensu iść tam cała grupą. My dwie musimy się teraz dostać do Octavii. Wejście, pod którym znajduje się dziewczyna mieliśmy wyprowadzić naszych ludzi. Już wiemy, że tego nie uda nam się zrobić, ale może przynajmniej tamtą stroną dostaniemy się do środka. Na główne wejście nie mamy już co liczyć.

Moglibyśmy teraz uciec. Moglibyśmy zostawić naszych ludzi w środku. Żylibyśmy dalej w bezpiecznym miejscu, ale nie jesteśmy tacy. Jednak jak moglibyśmy żyć dalej bez wyrzutów sumienia wiedząc, że zostawiliśmy naszych ludzi na pewno śmierć. Przeżyliśmy razem bardzo dużo i mimo że był to krótki czas to naprawdę wiele się wydarzyło. Razem, jako kryminaliści zostaliśmy wysłani na Ziemię. W zupełnie obce i nieznane miejsce, które miało być niezamieszkane przez rasę ludzką. Razem musieliśmy walczyć o życie każdego dnia. Razem musieliśmy zdobywać pożywienia. Razem zbudowaliśmy pierwszą osadę. Nie był to długi czas, ale jednak w tym wszystkim zawsze byliśmy razem. Nie możemy ich teraz zostawić. Nawet, jeśli zginiemy to zginiemy razem próbując, a nie uciekniemy jak zwykli tchórze. Nie mogłabym spokojnie spać wiedząc, że bez żadnej pomocy zostawiłam tam Jaspera, Monty'ego, Harper, Millera i wszystkich naszych ludzi. Bellamy'ego...

- Victoria... – Zaczęła w pewnym momencie Clarke.

- Nie. – Przerwałam jej zanim zdążyła dokończyć. – Nie odzywaj się do mnie. Lepiej skup się na wymyślaniu, jak uratować naszą ludzi, ale do mnie nie mów ani słowa.

Blondynka już nie próbowała się więcej do mnie odezwać. Musiałyśmy jak najszybciej dostać się do tunelów. To było w tym momencie najważniejsze. Tam razem z oddziałem Indry miała być Octavia. Domyślam się, że Ziemian już tam nie ma, ale dziewczyna na pewno została. Jestem pewna, że akurat ona nie odeszła. Fakt zależało jej na być akceptowaną przez Ziemian i zostaniu jedną z nich, jednak nawet to nie sprawiłoby, że zostawiłaby brata i przyjaciół.

Szybko dostałyśmy się do tunelów. Musiałyśmy się bardzo skupić na tym, by się nie zgubić. Musiałyśmy dostać się w odpowiednie miejsce i na całe szczęście nam się to udało. Stanęłam jak wryta w ziemię przez to, co zobaczyłam. Nie zdziwił mnie fakt, że nie zastaliśmy tam naszego wojska. Zdziwiło mnie, jednak zupełnie coś innego.

Drzwi tajnego wejścia do Mount Weather, którymi wcześniej do środka dostał się Bellamy były teraz otwarte. Octavia tak jak się spodziewała nie odeszła, ale co ciekawe nie była tam sama. Poza nią była tam jeszcze jakaś dziewczyna, której nie znałam, Jasper, Monty, ale to nie było w tym momencie najważniejsze. Dużo istotniejsze było to, że on też tam był.

- Bellamy... – Wyszeptałam cicho.

Chłopak słysząc mnie od razu odsunął się od siostry i spojrzał w moim kierunku. Nawet nie wiem, jak długo staliśmy nieruchomo wpatrzeni w siebie. Moje serce w tym momencie biło jak szalone.

Bellamy wyruszył na niebezpieczną misje. Był w większym zagrożeniu niż my wszyscy razem wzięci. Wszedł do środka, by uratować ludzi narażając dla nich swoje własne życie. Mógł być już dawno martwy. Wystarczył jeden błąd jeden mały błąd i nigdy więcej bym go już nie zobaczyła. Nawet się z nim nie pożegnałam. Byłam załamana śmiercią Finna. Nie chciałam stracić też i jego. Byłam wściekła, że chłopak jest kolejną bliską mi osobą, która jest gotowa poświecić się dla większego dobra. Kolejną osobą, która mnie zostawia, mimo że błagam, by tego nie robiła. Byłam wściekła, smutna, zraniona, przerażona i to wszystko odczuwałam w tym samym czasie. Gdyby coś mu się stało, ja... Nie chce nawet o tym myśleć. Zachowałam się, jak dziecko. Głupie, małe dziecko.

Broken Souls // Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz