Rozdział 27

998 67 0
                                    

Wciekłość to zdecydowanie za mało, by opisać reakcje Bellamy'ego na widok Murphy'ego, który ponownie znajdowała się w naszym obozie. Chłopak już po usłyszeniu jego imienia wpadł w furię, a gdy go zobaczył było jeszcze gorzej.

- Wygnaliśmy go, a teraz go zabijemy. – Zarządził Bellamy.

Brunet wyciągnął broń i zaczął się szybko zbliżać do Murphy'ego. Chłopak nie zważał na protesty pozostałych. Patrząc na niego miałam wrażenie, że on naprawdę będzie w stanie go zabić.

Naprawdę czy w tym obozie nie możemy przeżyć choćby jednego dnia bez kłótni, albo przynajmniej bez grożenia sobie nawzajem śmiercią. Czy naprawdę aż tak dużo wymagam?

- Nie. – Powiedziałam stanowczo stając przed Bellamy'm jednocześnie tym samym zasłaniając Murphy'ego..

- Dlaczego go bronisz? – Spojrzał na mnie z wyrzutem.

- Nie bronie. – Rzuciłam szybko próbując się usprawiedliwić.

Tak naprawdę nawet nie wiem czemu mi tak na tym zależało. Nie obchodzi mnie jego zdanie. Nie obchodzi mnie niczyje zdanie. Jeśli będę chciała to będę bronić Murphy'ego i nikomu nic do tego.

A jedna stałam tu między Johnem, a wściekłym chłopakiem, który chciał go zabić. Żadne z nas nie chciało odpuścić. Mierzyliśmy się wzrokiem jakby każde w tym momencie próbowało zrozumieć tego drugiego.

- On nie kłamie. – Wtrąciła Clarke przerywając panującą ciszę. - Spójrzcie na niego. Torturowali go, wyrywali mu paznokcie.

Przeniosłam uważny wzrok na chłopaka. Od razu dało się zauważyć, że Clarke miała rację. Jednak nie to w tym momencie mnie interesowało. Skoro go torturowali to oznacza tylko jedno. Chcieli od niego wydobyć informację na nasz temat.

- Co im powiedziałeś? – Zapytałam nie będąc pewna czy chce poznać odpowiedź. – Murphy, co im powiedziałeś?

- Wszystko. – Wyszeptał cicho, na co Bellamy wściekły ponownie ruszył w jego stronę.

W ostatniej chwili udało mi się chwycić go za ramię i tym samym uchronić Murphy'ego przed kolejnym cierpieniem. Spojrzałam zirytowana na Bellamy'ego. On zdecydowanie powinien nauczyć się panowania nad swoimi emocjami, bo na razie naprawdę marnie mu to wychodzi.

- W tym momencie to nam nie pomoże. – Powiedziałam starając się brzmieć spokojnie. – Uspokój się.

Po długich dyskusjach w końcu doszliśmy do porozumienia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po długich dyskusjach w końcu doszliśmy do porozumienia. Murphy zostanie z nami, a przynajmniej do czasu, gdy ponownie nie zrobi czegoś złego. Przez najbliższe dni będzie przechodził okres próbny. Zobaczymy, co z tego będzie. Bellamy w końcu też się na to zgodził. Bardzo niechętnie, ale przystał na te warunku. Jego jedynym żądaniem było to, że jeśli Murphy znowu coś zrobi to właśnie on zdecyduje, co się z nim stanie, a my nie będziemy mieć nic do gadania. Podsumowując wychodzi na to, że nawet, jeśli chłopak postanowi go zabić, my nie możemy się w to wtrącać. Będziemy musieli to zaakceptować.

Broken Souls // Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz