Rozdział 28

973 58 1
                                    

Udało nam się powstrzymać Ziemian. No a przynajmniej na jakiś czas, bo pewnie tak szybo nam nie odpuszczą. Monty'emu i Jasperowi udało się wysadzić most, a to na pewno da nam trochę więcej czasu na opracowanie dalszego planu. Będziemy w stanie się przygotować i co ważniejsze większość naszych ludzi nie będzie chora.

Przez parę dni nic szczególnego się nie działo. Jako obóz po chorobie dochodziliśmy powoli do siebie. Próbowaliśmy przygotować to miejsce na nadchodzącą wojnę. Szykowaliśmy zapasy jedzenia. Wzmacnialiśmy ogrodzenie. Przeliczaliśmy broń i naboje. Wszystko było zupełnie normalnie. O ile można powiedzieć, że normalną sytuacją jest szykowanie się do wojny.

W nocy nie spałam za dobrze. Z jednej strony nie chciałam się stresować nieuniknioną bitwą, ale z drugie myśl o niej nie chciała opuścić mojej głowy, a już zwłaszcza, gdy zostawałam sama i zaczynało robić się cicho.

Cały dzisiejszy ranek plątałam się po obozie chcąc znaleźć sobie jakieś nowe zadanie na dzisiejszy dzień. W pewnym momencie zauważyłam Finna. Chłopak siedział z dziwną miną. Coś ewidentnie było z nim nie tak. Znam go zbyt długo, by tego nie zauważyć. Od razu porzuciłam moje plany i ruszyłam w jego stronę. Przyjaciel jest o wiele ważniejszy niż przygotowania do wojny.

- Hej. – Przywitałam się.

- Hej V. – Odwzajemnił mój uśmiech.

- Chcesz pogadać? – Zapytałam siadając obok niego.

Chłopak spojrzał na mnie uważnie jakby analizując czy to na pewno dobry pomysł.

- Tak. – Przytaknął w końcu. – Ale nie tutaj.

- Jasne.

Razem wymknęliśmy się z obozu. Teoretycznie nie powinniśmy tego robić, a już zwłaszcza teraz. Nasza dwójka, jednak nigdy nie przejmowała się zakazami i to widocznie się nie zmieniło. Zakazy to tylko formalności, które zawsze skutecznie można było omijać.

- Co jest Finn? – Zapytałam w końcu nie wytrzymując.

Chłopak nie odzywał się ani słowem przez cały ten czas. Po prostu szedł obok mnie w milczeniu. Doszliśmy aż na polanę, gdzie postanowiliśmy się zatrzymać. W końcu żadne z nas nie jest głupie. Dobrze wiemy, że nie możemy oddalić się bardzo daleko od obozu. Ziemianie mogą czaić się na każdym kroku.

- Zerwałem z Raven. – W końcu wydusił z siebie.

No tak to wiele wyjaśnia. Chociaż nie będę kłamać mówiąc, że się tego nie spodziewałam. To przecież była tylko kwestia czasu aż to w końcu nastąpi. Zawsze tak jest, kiedy między związek wchodzi jeszcze jedna osoba, a właśnie tak u nich było. Gdyby Finn dalej kochał Raven, nie poczułby czegoś do Clarke. Żal mi Raven, ale tak będzie lepiej dla nich wszystkich. Lepsze to niż życie w kłamstwie. Im szybciej to nastąpi tym szybciej dziewczyna się z tym pogodzi.

- Rozumiem. – Przytaknęłam lekko głową. – To wyjaśnia twoją minę.

- Nie chciałem jej zranić V, ale nie mogę jej oszukiwać. Czy to nie sprawiałoby, że raniłbym ją jeszcze bardziej? – Nic nie mówiąc tylko przytaknęłam głową zgadzając się z nim. – Kocham Clarke. – Dodał ciszej unikając mojego wzroku.

- Nie powiem, że się tego nie spodziewałam. No, co? – Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam jego zaskoczony wzrok. – Wiedziałam od początku, że ty i Clarke coś do siebie czujecie. To było oczywiste. Ciągnęło was do siebie od samego początku. Nie mogłeś dużej udawać, że tak nie jest.

- Nie jesteś na mnie zła?

- Zła? – Zaśmiałam się. – Finn proszę cię. Miałam parę lat, by pogodzić się z naszym rozstaniem. Traktuje cię tylko i wyłącznie, jako mojego najlepszego przyjaciela. Jesteś moją rodziną i zawsze będę cię wspierać we wszystkich twoich decyzjach. Zawsze. – Podkreśliłam, na co ten w końcu się uśmiechnął i przyciągnął mnie do siebie.

Broken Souls // Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz