Rozdział 20

1K 63 3
                                    

Ostrze było zatrute. Niezawodne sposoby Bellamy'ego na wydobycie z Ziemianina informacji okazały się nieskuteczne. Mężczyzna okazał się silniejszy od nich. Przypuszczam, że gdyby większość naszych ludzi zamienić z nim miejscem to już dawno wyśpiewaliby mu wszystkie informacje. On jednak wciąż milczał. Udało im się zdobyć odtrutkę, dzięki Octavii. Dziewczyna przecięła swoją dłoń tym samym ostrzem, którym Finn został zaatakowany. Zaryzykowała i wygrała. Nie wiem, co się między nimi wydarzyło, ale Ziemianinowi musiało na niej naprawdę zależeć.

Gdy wszystko się uspokoiło, weszłam na górę. Zauważyłam Octavię siedzącą w kącie. Dziewczyna wycierała swoją ranę próbując ją samodzielnie opatrzyć. Od razu ruszyłam w jej stronę.

- Daj. – Wskazałam na szmatkę chcąc jej pomóc.

- Nie trzeba. – Odparła nawet na mnie nie patrząc.

- Nie wygłupiaj się. – Prychnęłam siadając obok niej. – Pomogę ci.

Dziewczyna w końcu odpuściła i dość niechętnie, ale podała mi szmatkę. Od razu chwyciłam ją za rękę i nic nie mówiąc wzięłam się za jej opatrywanie. Żadna z nas się nie odzywała. Pogrążyłyśmy się w naszych własnych myślach.

Z jednej strony cieszyłam się, że udało im się wymusić od Ziemianina odpowiedź. W końcu dzięki temu udało się uratować Finna. To jest dla mnie najważniejsze. Będzie żył, więc powinnam być szczęśliwa. Jednak nie ma co ukrywać nie podoba mi się sposób, w jaki to zrobili, ale raczej próbowali zrobić. Nie powinniśmy być tacy. Zachowujemy się jak zwierzęta. To wygląda tak jakbyśmy próbowali prześcignąć się w tym, kto wymyśli okrutniejsze metody na zadawanie bólu.

Gdy skończyłam opatrywać jej dłoń, zauważyłam jak Clarke próbuje dotrzeć do naszego nowego znajomego. Chciała go opatrzyć, by nie wdało mu się żadne zakażenie. Mężczyzna, jednak wyrywał się. Ile razy dziewczyna się zbliżała tyle razy on się odsuwał. Wyglądało to dość komicznie. Nie ma co mu się, jednak dziwić. W końcu to oni zadali mu te rany, a teraz nagle udają wspaniałych i wielkodusznych przyjaciół, którzy chcą pomóc. Na jego miejscu też bym nam nie ufała.

- Musze przemyć twoje rany. – Warknęła blondynka.

- Chyba nasz nowy kolega nie chce naszej pomocy. – Rzuciłam widząc jej nieudolne zmagania. – Ale w sumie nie ma się mu co dziwić skoro jeszcze chwile temu był torturowany.

- Robimy, co musimy żeby przetrwać. – Spojrzała na mnie twardym wzrokiem.

- Brzmisz jak Bellamy. – Parsknęłam śmiechem.

- Tu chodziło o Finna. – Powiedziała wyprowadzona z równowagi. – Kto, jak kto, ale ty powinnaś to zrozumieć.

- Rozumiem, ale też rozumiem jego. – Wskazałam na związanego chłopaka, który ponownie odsunął się od Clarke, która chciała przemyć jego rany.

- Wda się zakażenie, jeśli nie da sobie pomóc.

- Daj to jej. – Wskazałam na Octavię, która zdążyła już stanąć obok nas.

Clarke zmęczona spojrzała na dziewczynę, po czym podała jej szmatę i zeszła na dół. Na pewno była zmęczona całym tym dniem. Udało jej się uratować Finna. Przeprowadziła bardzo ciężką operację. Zasłużyła, by trochę odpocząć.

- Ona nie powinna się do niego zbliżać. – Powiedział jakiś chłopak patrząc na nas. – Jeśli Bellamy się dowie...

- Dowie się tak właściwe czego? – Prychnęłam powoli do niego podchodząc. – Posłuchaj... – Złapałam go za kark i szybkim, energicznym ruchem uderzyłam jego głową o ścianę.

Broken Souls // Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz