Rozdział 29

923 62 8
                                    

Jutro nie będę w stanie dodać nowego rozdziału, dlatego wyjątkowo dodaje dzisiaj.

Dobrego weekendu!

***

To są po prostu żarty. Prawdziwa komedia...

Ten człowiek chyba oszalał. On naprawdę nie chce iść, a jakby tego było mało to nie dość, że on nie chce to jeszcze zabrania nam. Chyba mu się coś pomyliło. Nie mam zamiaru siedzieć z założonymi rękami, kiedy trójka naszych ludzi jest gdzieś w tych lasach. Na każdym kroku czają się tam Ziemianie. Oni mogą być w niebezpieczeństwie, a my musimy im pomóc. Na dodatek jest z nimi Finn. Nie zamierzam go stracić.

- Gdyby rolę się odwróciły Finn i Clarke rzuciliby wszystko, by cię odnaleźć. – Warknęłam na czarnowłosego.

- Popełniliby błąd, którego ja nie popełnię. – Powiedział stanowczo.

Wokół nas już dawno zebrała się duża grupa gapiów. Nawet pozostali, którzy wcześniej stali obok nas się odsunęli. Tylko nasza dwójka została w samym centrum zamieszania.

- Musimy...

- Powiedziałem już. – Przerwał mi zirytowany. - Nikt nie opuści obozu. Nikt.

- Sprawdźmy to. – Rzuciłam przechodząc obok, jednak chłopak ponownie złapał mnie za przedramię.

- Nigdzie nie pójdziesz. – Powiedział zawzięcie.

Twarz chłopaka był blisko mojej i nie wyrażała nic poza złością i zirytowaniem. Żadne z nas nie chciało odpuścić. Nie rozumiem o co mu chodzi. Nie chce iść to niech nie idzie. Chce się chować za ogrodzeniem, jak tchórz to proszę bardzo, ale ja nie zamierzam. Odnajdę przyjaciół choćbym sama miała zginąć.

- Nie decydujesz za mnie Blake. – Warknęłam w końcu wyrywając się z jego uścisku.

Ruszyłam w stronę wyjścia. Moja droga, jednak została zastąpiona przez dwóch chłopców na posyłki Bellamy'ego.

- Nie radze. – Zagroził jeden z nich mierząc do mnie z broni.

- Serio? – Popatrzyłam na nich z niedowierzaniem, po czym odwróciłam się w stronę chłopaka odpowiedzialnego za to wszystko.

Moja broń została mi odebrana przez jednego z chłopaków stojących teraz za mną. Byłam jednocześnie wściekła i zawiedziona jego zachowaniem. Jak może się tak zachowywać? Nasi przyjaciele są w niebezpieczeństwie. Czy on naprawdę w tym momencie zamierza odpuścić? Czy on naprawdę pozwoli im umrzeć byleby tylko postawić na swoim?

- Nie wyjdziesz stąd. – Odparł opanowany głosem zakładając ręce na piersi, po czym popatrzył po wszystkich zebranych wokół nas. – Nikt nie pójdzie. Podjąłem decyzje. Ziemianie, gdzieś tam są. Musimy się przygotować do ich ataku.

- Nienawidzę cię. – Warknęłam przechodząc obok niego specjalnie przy tym uderzając go barkiem. – Jeśli coś im się stanie, zapłacisz mi za to. – Dodałam posyłając mu rozczarowane spojrzenie.

Wściekła weszłam do lądownika. Uderzyłam zirytowana w stół. Nie mogę pozwolić, by coś im się stało, a już w szczególności nie mogę odpuścić, gdy chodzi o Finna. To moja jedyna rodzina. Jeśli Bellamy myśli, że odpuszczę to jest w dużym błędzie. Finn rzuciłby wszystko byleby mnie odnaleźć i żadne zakazy, by go nie powstrzymały. Mnie też nie powstrzymają.

 Mnie też nie powstrzymają

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Broken Souls // Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz