Rozdział 40

1.1K 60 6
                                    

Potrzebowaliśmy czegoś, co pomogłoby nam przekonać Ziemian do pomocy. W końcu jak to się mówi wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Co prawda zarówno Ziemianie jak i ludzie z Mount Weather w tym momencie są naszymi wrogami. Jednak w obecnej sytuacji musimy wybrać mniejsze zło, a tym właśnie byli Ziemianie. W Mount Weather są nasi ludzie, a Ziemianie są od lat przez nich mordowani. To tylko kwestia czasu aż my też będziemy. Właśnie, dlatego w tej sytuacji powinniśmy połączyć siły. Może, jeśli uda nam się wspólnie pokonać ludzi z gór to w końcu i między nami zapanuje pokój.

Jak zdążyliśmy się już dowiedzieć, Ziemianie najbardziej boją się Żniwiarzy. Lincoln przez ludzi z Mount Weather stał się jednym z nich. Clarke wpadła na pomysł, jak może go uratować. Nam zależało na tym, ponieważ Lincoln stał się nam bliski. W końcu jest chłopakiem Octavii. Musieliśmy go ocalić. Dodatkowo, jeśli go uratujemy to może Ziemianie zgodzą się z nami współpracować. W końcu do tej pory bali się żniwiarzy i uważali, że nie ma dla nich ratunku. My możemy im udowodnić, że jest wręcz przeciwnie. Oczywiście o ile Clarke i Abby dadzą radę.

Udało nam się dogadać spotkanie z ich przywódcą. No tak... O tym zapomniałam wspomnieć Jaha żyje. Ominęła mnie historia o tym jak to się stało, ale żyje. Kane wrócił z nim do naszego obozu. Jedne i drugi był przetrzymywany u Ziemian i mieli okazję poznać ich przywódczynie. Naszego byłego kanclerza od powrotu widziałam tylko raz. Wolałabym, by tak zostało. Jedynym pocieszeniem tego wszystkiego było to, że matka Clarke nie oddała broszki kanclerza, a to oznaczało, że ona dalej rządziła.

Spotkanie miało odbyć się w ich obozie. Ich wojska stacjonowały niedaleko naszego obozu. Niestety to oznacza tylko jedno. Jeśli Clarke nie zdoła ich przekonać, ponownie rozpęta się wojna. Naprawdę mam nadzieje, że blondynce się uda. Nie poszła tam, jednak sama. Z tych istotniejszych dla mnie osób poszła oczywiście Clarke, Octavia oraz Bellamy. Poza nimi poszli jeszcze oficjalni przywódcy i paru naszych żołnierzy. Reszta musiała zostać w obozie. Straże na warcie były podwojone na wypadek nagłego ataku. Musieliśmy być przygotowani na wszystko.

Nie pozwolili mi iść z nimi, choć naprawdę tego chciałam. Byłam zła. Chciałam pomóc, jednak ponownie zostałam wykluczona. Może i przeszłam operację i wciąż mam duże rany, ale naprawdę czuję się lepiej. Rozumiem, że dużo przeszłam, ale każdy z nas dużo przeszedł. Nie jestem jedyną osobą, a oni obchodzą się ze mną jak z jajkiem. Strasznie mnie to denerwuje. Nie jestem typem osoby, która będzie siedzieć i czekać aż inni wszystko załatwią.

Dziś, jednak nie protestowałam zbyt długo, bo poza mną zostali jeszcze Finn i Raven. Dziewczyna siedziała chwilę z nami, jednak szybko się ulotniła. Obiecała, że pójdzie pomóc Kyle'owi. Zostałam sama z Finnem. Próbowaliśmy podtrzymywać rozmowę, by zająć nasze myśli. Obydwoje byliśmy okropnie zestresowani. W końcu nasi przyjaciele poszli do obozu wroga i mogą stamtąd nie wrócić żywi. Zarówno ja jak i Finn wolelibyśmy być tam razem z nimi. Zamiast tego mogliśmy, jedynie w napięciu oczekiwać na dalsze informacje.

To wszystko strasznie długo trwało. Na początku siedzieliśmy w moim pokoju. Po wyjściu ze szpitala został mi przydzielona jedna z kwater mieszkalnych. To było naprawdę dziwne ponownie chodzić korytarzami Arki. Po jakiejś godzinie, jednak wspólnie zdecydowaliśmy, że lepiej będzie wyjść na zewnątrz. Gdy usłyszeliśmy jakieś zamieszanie, skierowaliśmy się w kierunku wejścia. Odetchnęłam z ulgą, gdy zauważyłam, że to nasi ludzie w końcu wrócili. Szybko ruszyliśmy biegiem w ich stronę. Zarówno ja jak i Finn chcieliśmy się upewnić, że nikomu nic się nie stało. Musieliśmy mieć pewność, że nikt nie jest ranny i co ważniejsze, że wszyscy wrócili. To było teraz najważniejsze. .

- Zamknąć wrota. – Krzyknęła Clarke zanim któreś z nas zdążyło się odezwać. – Finn do środka. Już.

Blondynka popchnęła chłopaka w kierunku wejścia do Arki nie dając mu szansy na odpowiedź. Brama od razu została zamknięta. Wszyscy skierowali się do środka za blondynką i zdezorientowanym Finnem. Zauważyłam Bellamy'ego, który mocno gestykulując szybko tłumaczył coś żołnierzom pełniącym wartę przy wejściu. Ruszyłam w ich stronę licząc na to, że od niego dowiem się najszybciej, co się stało.

Broken Souls // Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz