Rozdział 8

1.6K 98 25
                                    

W ostatniej chwili odbiłam kierownicą w prawo. Auto wpadło w rów, a uderzenie sprawiło, że odbiłam się plecami od siedzenia. Ściskając kurczowo kierownicę, rozszalałym wzrokiem rozejrzałam się na boki. Żyłam. Naprawdę żyłam.

Oparłam czoło o kierownicę i zamknęłam oczy, skupiając się na głębokim i miarowym oddychaniu, żeby jakoś się uspokoić. Serce chciało przebić mi się przez żebra, a z przerażenia aż mną telepało. Jasna cholera, prawie wpadłam w przepaść.

Jeden wdech.

Drugi.

Z trudem oderwałam czoło od kierownicy i drżącymi dłońmi wygrzebałam z torby telefon. Wzięłam jeszcze kilka głębokich wdechów, powstrzymując dławiące uczucie w gardle i wybrałam numer wujka.

Po dwóch sygnałach włączyła się poczta głosowa. Spróbowałam jeszcze raz, lecz ponownie spotkałam się z głosem sekretarki. Czy on przypadkiem nie mówił, że zawsze ma włączony telefon?

Otworzyłam przeglądarkę, żeby wyszukać numer do najbliższej pomocy drogowej, ponieważ nie mogłam znaleźć go nigdzie w aucie, ale nie mogłam złapać sieci. Cholera. Co ja zrobię? Będę tkwić w samochodzie aż ktoś mnie nie znajdzie?

Wokół panowała przejmująca cisza. Reflektory oświetlały zaledwie skrawek drogi, ginąc w rowie i śniegu. Wysokie drzewa zlewały się z ciemnością, a tańczące płatki śniegu wirowały w powietrzu. Wspomnienia z wypadku zaczęły zalewać mój umysł.

Potrząsnęłam głową. Najważniejsze to nie panikować. Nie utknęłam w aucie. Zawsze mogłam dojść na górę, a samochodem zająć się jutro. Nie musiałam w nim przecież siedzieć. Złapałam za klamkę i naparłam na drzwi.

Serce spadło mi do żołądka, gdy drzwi nie ruszyły się. Naparłam na nie mocniej, ale nie posunęły się ani o centymetr. Lodowate ukłucie strachu przeszyło mnie do głębi. Teraz naprawdę utknęłam w samochodzie. Otworzyłam okno i zobaczyłam, że drzwi zatarasowała ziemia oraz śnieg.

Opadłam plecami z powrotem na siedzenie. Gdybym nie wykazała się taką głupotą i wzięła od kogoś numer telefonu, może...

Lola! Oczywiście! Zapisała mi przecież swój numer. Czemu nie wpadłam na to wcześniej?

Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do niej. Mijał sygnał za sygnałem, i kiedy już myślałam, że nie odbierze, po drugiej stronie rozległ się głos.

Ale nie był to głos Loli.

– Halo?

– Lola? – spytałam jak głupia.

W słuchawce rozległ się ochrypły, męski śmiech.

– Nie, to zdecydowanie nie Lola.

Przełknęłam z trudem ślinę. Czy ja rozmawiałam z tym, kim myślałam...?

– Czy zastałam Lolę? – od razu jak te słowa opuściły moje usta, miałam ochotę przywalić głową w kierownicę. Czemu wszystko, co powiedziałam wydawało mi się tak idiotyczne?

– Jest zajęta.

– Och.

– To coś pilnego?

Nie dość, że rozmawiałam z nim, to w dodatku jego przyjazne zachowanie mieszało mi w głowie.

– Coś się stało? – dopytał, gdy nie usłyszał odpowiedzi.

– Ja... – zaczęłam i zamknęłam usta. Nie miałam pojęcia, co powiedzieć.

– Grace, tak?

– Skąd wiesz?

– Twoje imię pojawiło się na wyświetlaczu.

Skrzydlaty GrzechWhere stories live. Discover now