Rozdział 24

1.3K 79 7
                                    

W mojej głowie zapanowała cisza.

– W dzisiejszym filmiku ofiarami są Damien i Tim – ciągnął dalej. – Z tego, co się dowiedziałem, Damien zaczął odkrywać o nich prawdę. Nie wiem, co zrobił im Tim, ale jego też się pozbyli. A teraz interesują się tobą. – Złapał mnie za rękę. – Musimy uciekać.

Wpatrywałam się w rodzeństwo, a moje myśli pędziły milion kilometrów na godzinę. Damien nie żył. Tim również.

To było niemożliwe. Lola nie mogła nikogo zabić. Dlaczego...?

O mój Boże.

Przypomniały mi się słowa Ruri z wyjazdu. Powiedziała, że jeśli Tim nie da jej spokoju, to go zabije. Czy ona też miała z tym coś wspólnego? A może Lola pozbyła się go, dlatego, że nie odczepił się od jej przyjaciółki?

Conall próbował zaciągnąć mnie do wyjścia, lecz ja stałam nieruchomo. Za jego plecami pojawiło się rodzeństwo.

– Oni są niebezpieczni, Grace...

– Niebezpieczni? – prychnął Rhaven. – To walq chciał ją zabić, nie my.

Conall natychmiast się odwrócił, zasłaniając mnie swoim ciałem.

– I to ty zaatakowałeś Ruri, prawda? – warknęła Lola.

– Zaatakowałeś Ruri? – szepnęłam, odsuwając się od niego.

– Zdradziła naszą rasę, zadając się z nimi. Nie dziwne, że ją zaatakowano. To, co zrobiła jest gorsze niż bycie velipem, ale to nie ja stoję za atakiem.

– Velipem? – zapytałam i zaraz dotarł do mnie sens jego słów. – Ruri jest walqiem? – Zachwiałam się, kiedy uderzyła mnie jeszcze jedna rzecz. – Kto chciał mnie zabić?

– Oni... – zaczął wilk, lecz Rhaven nie dał mu dojść do głosu.

– Ktoś z jego stada. – Wskazał głową Conalla, zbliżając się do mnie. – Zostałaś ugryziona. O, tutaj. – Musnął kciukiem rąbek mojego swetra. Mimowolnie zadrżałam. – W twoich żyłach płynął jad. Gdyby nie lek, nie żyłabyś.

– To dlatego tak bardzo bolało? Przez jad?

Skinął głową.

– I dlatego, że miałaś wstrząśnienie mózgu, złamane żebra i wybity bark. Lek naprawił większość szkód, ale nie jesteś jeszcze w pełni zdrowa. Możesz mieć zawroty głowy i być obolała w miejscach złamań i ugryzienia.

Miałam w sobie jad, tak samo jak Rhaven przed chwilą. Czułam okropny ból, więc jakim cudem po nim nic nie było widać?

Spojrzałam na Conalla. Wyglądał na równie wstrząśniętego.

– Nie miałem pojęcia, Grace... – Potrząsnął głową. – Moje stado nigdy nie zaatakowałoby człowieka.

Odsunęłam się od nich, aż nie zatrzymał mnie blat. Przytrzymałam się go. Moje nogi nagle stały się dziwnie słabe.

– Czego... Czego ode mnie chcecie?

Rhaven przekrzywił głowę.

– Co takiego ten idiota ci powiedział?

Miał na myśli Conalla. Popatrzyłam po kolei na zabranych. Nic nie rozumiałam.

– Podobno to wy wrzucacie ludzi do Pustki i zajmujecie się wysyłaniem filmików.

Ramiona Rhavena zadrżały, jakby z trudem powstrzymywał śmiech, a Lola otworzyła usta ze zdziwienia.

– Chyba mu nie wierzysz, prawda? – szepnęła.

Skrzydlaty GrzechWhere stories live. Discover now