Zamrugałam, lecz nadal widziałam ogromnego ptaka.
Który, tak na marginesie, sprawiał, że trzeźwiałam.
Skrzyżowałam spojrzenia ze stworzeniem, a w jego bezdennych oczach widziałam inteligencję. Obleciał mnie strach, kiedy ptaszysko zaskrzeczało i poruszyło skrzydłami. Krzyk zbudował się w moim gardle, gdy nagle z cieni wyrosła przede mną naga klata.
Och.
Proszę państwa, tego nie mieli jeszcze w repertuarze.
Spojrzałam w górę, a moim oczom ukazała się surowa uroda Rhavena. I ponownie mnie zmroziło. Jego oko, po tej samej stronie, gdzie widniał malutki pieprzyk, stało się czarne. Ale nie tak, jak zawsze. Czerń pochłonęła źrenicę, tęczówkę oraz białko.
Zamrugał i wszystko wróciło do normalności. To przez cień? Cholera, umysł płatał mi figle.
Rhaven złapał mnie za ramiona i siłą wypchnął na korytarz. Tak naprawdę nie potrzebował dużo siły, bo ledwo stałam na nogach, ale chyba trochę jej użył. Tak mi się wydawało. Zresztą, nieważne.
– Cześć – przywitałam się.
– Co tu robisz?
– Szukałam łazienki.
– To nie łazienka.
– Domyśliłam się.
– Czy ty jesteś pijana? – Zmarszczył brwi.
– Nie-e. – Zaśmiałam się, ponieważ mój głos zabrzmiał dziwnie.
– Grace... – zaczął, ale zaraz zamilkł, gdy moje ręce wylądowały na jego szerokiej piersi.
W ciemnym pomieszczeniu tego nie widziałam, ale kiedy wyszliśmy na korytarz, na opalonej piersi zauważyłam dwa tatuaże dłoni. Nie były jednak w kolorze czarnym, tylko białym. Jakby skóra w tym miejscu została wybielona.
Przejechałam palcami po tatuażach, a Rhaven napiął mięśnie pod moim dotykiem. W jaśniejszych miejscach skóra wydawała się wybrzuszona, jakbym dotykała blizn. Moje ręce nie zaprzestały na badaniu piersi, lecz zjechały w dół, wędrując na idealnie wyrzeźbiony brzuch. Nigdy nie widziałam tak perfekcyjnej sylwetki. Nigdy nie czułam tak silnych i twardych mięśni. Wiedziałam, że kryła się w nim potęga, ale dotknąć jej zarysu wydawało się czymś zupełnie niezwykłym.
Oddech Rhavena przyspieszył, ręce zacisnął w pięści. Skupiłam wzrok na bransolecie. Wcześniej widziałam tylko, jak odciskała się pod jego koszulką, ale właśnie dostałam na nią doskonały widok. Czerwony, wijący się metal, obwiązywał biceps w trzech miejscach. Wyglądał, jakby częściowo wtopiono go w skórę, ponieważ nie odstawał w żadnym miejscu. Idealnie przylegał do ramienia.
Przesunęłam dłonie wyżej, żeby dotknąć bransolety, kiedy odezwał się Rhaven:
– Śnieżynko, zabierz ręce.
– Dlaczego? – Uniosłam na niego wzrok.
– Ponieważ sprawiasz, że też chciałbym cię dotknąć – powiedział ochrypłym głosem. – A jeśli teraz cię dotknę, nie wiem, czy zdołam puścić. – Czarne oczy odszukały moje. – I wierz mi, jeśli poczuję twoją skórę, na samym dotykaniu się nie skończy.
Minęła chwila, zanim zrozumiałam sens jego słów. Natychmiast się odsunęłam, a moje ręce przez kilka sekund wisiały w powietrzu. Opuściłam je, żeby przyległy do sylwetki, a Rhaven wycofał się pod ścianę. Oparł się o nią plecami, dłonie nadal zaciskając w pięści, po czym powoli wypuścił powietrze z płuc.
W głowie wciąż czułam alkohol. Powinnam odejść, wiedziałam to. Byłam wściekła na Rhavena. Zepsuł nam cały wyjazd, a w pokoju trzymał wielkie ptaszysko. Ale oprócz złości, rządziła mną inna emocja.
YOU ARE READING
Skrzydlaty Grzech
Teen Fiction*Pierwsza część trylogii* Grace nie pozostawiono wyboru. Dziewczyna musi przeprowadzić się do zimowego miasteczka położonego najbliżej Pustki - miejsca odbierającego życie. W nowej szkole poznaje dziewczynę, która przez większość czasu była zamknięt...