Rozdział 21

1.5K 77 32
                                    

Niksona nie było w domu.

Położyłam Herosa przed kominkiem, po czym poszłam do kuchni, żeby przygotować dla niego picie i jedzenie. Postawiłam przed nim wodę i talerz z pokrojoną kiełbasą, lecz on tylko popatrzył smutno ciemnymi oczami. Nadal leżał w bluzie Rhavena, a mnie w końcu olśniło. Rhaven wyszedł na ten mróz w samym podkoszulku! Rozumiałam, że można się przyzwyczaić do pogody, ale nie w takim stopniu.

Pogłaskałam psa po główce.

– Jak myślisz, kim on jest? – spytałam, lecz Heros nie był w stanie odpowiedzieć.

Podsunęłam mu kiełbasę pod nos, a on pisnął i zaczął ją wąchać. Poruszył się, lecz zaraz opadł z sił. Wzięłam go na kolana i podtrzymałam głowę, podstawiając mu pod pyszczek jedzenie. Znowu pisnął żałośnie, ale otworzył buzię.

– No, dalej – szepnęłam, a Heros w końcu uległ głodowi.

Zanim się obejrzałam pochłonął trzy kawałki i wypił całą wodę. Głaskałam go, gdy jadł, a wydarzenia z wieczora przewijały się jak pętla w moim umyśle. Nie wiedziałam, co sądzić o historii z powstaniem Pustki, ani o Rhavenie. Czy naprawdę nie wierzył w Boga Klęski? A co z Ruri i jej ranami? Co się działo z Lolą? W co nie powinna mnie wplątać? O jaką prawdę chodziło?

I najważniejsze – co wydarzyło się na ognisku? On nadchodzi. Odkryłem, kim jest. O kim mówił chłopak? Zadrżałam, gdy nawiedził mnie obraz jej martwego spojrzenia. Serce ścisnęło mi się ze strachu. To, co się stało nie było normalne. A co, jeśli...?

A co, jeśli miało to coś wspólnego z Pustką i filmikami?

Heros pisnął, odciągając moją uwagę od złych myśli. Trząsł się z zimna – kominek mu nie wystarczał. Poszłam po koc i zrobiłam z niego posłanie. Pies usadowił się na nim, wpadając w miękki materiał. Położył się, westchnął i zasnął. Pogłaskałam go, po czym nie oddalając się dalej niż na metr, usiadłam i wyjęłam telefon z kieszeni.

Miałam mnóstwo nieodebranych połączeń i wiadomości. Wszystko od Conalla. Cholera, zupełnie zapomniałam, że zostawiłam go bez słowa wyjaśnienia. Od razu do niego zadzwoniłam.

Odebrał po pierwszym sygnale.

– Grace, dzięki Bogu. Nic ci nie jest?

– Nie, nie. Przepraszam. Powinnam...

– Gdzie zniknęłaś? – przerwał mi, wyraźnie zdenerwowany. – Szukałem cię wszędzie. Byłem bliski zgłoszenia twojego zaginięcia, ale ktoś powiedział, że widział cię, jak odjeżdżasz.

Przymknęłam na moment oczy. Cholera, nawaliłam.

– Przepraszam – powiedziałam. – Lola potrzebowała mojej pomocy.

Chwila ciszy. Był na mnie zły...?

– Widziałaś się z Rhavenem? – zapytał.

– Tak – wyznałam cicho.

– Na pewno nic ci nie jest?

– Nie – zapewniłam. – Rhaven nic mi nie zrobił. To, o czym rozmawialiśmy... Nie wyznaje Boga Klęski, tak jak mówiłeś.

– Wystraszyłaś mnie na śmierć, Grace. Po tym, co się stało na ognisku... – Jego głos zadrżał. – Myślałem o najgorszym.

Opanowało mnie poczucie winy. Naprawdę powinnam była poinformować go, że musiałam pomóc Loli.

– Znaleźli go – oznajmił niespodziewanie.

Żołądek zawiązał mi się w supeł. Chodziło o osobę, o której mówił chłopak?

Skrzydlaty GrzechNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ