Rozdział czterdziesty
THOREN
Czuję gniew. Jestem rozdrażniony, zmęczony, zmartwiony. Wszystko na raz. Emocje przygniatają mnie coraz częściej i mocniej, a to nie jest dobry znak. Prawdę mówiąc, to cholernie niebezpieczne dopuszczać uczucia i pozwalać im na samowolę. Tylko co robić, kiedy serce ma zupełnie inne zdanie na ten temat? W moim życiu pierwszy raz od wielu lat pojawiało się światełko, które przegania mrok i pozwala sercu na nowo uwierzyć w coś więcej niż rozlew krwi.
Skup się.
Usilnie próbuję się wyciszyć. Narzucam sobie znaną z wojska dyscyplinę i łypiąc jednym okiem na pożółkłą kartę nanoszę punkty na mapę topograficzną Skagway. Z tego co udało mi się dowiedzieć Chilkoot to nazwa szlaku prowadzącego przez Góry Wybrzeża startującego z Dyea i mimo, że odległość nie jest porażająca, to warto pokonać ten dystans drogą powietrzną.
– Latałaś z McCarthym? – Pytam podnosząc głowę, spoglądając na siedzącą naprzeciwko Lucille. Oboje zajmujemy się na łóżku w sypialni. Dziewczyna milczy. Nie odezwała się do mnie od chwili, gdy stanowczo sprzeciwiłem się jej (jakże durnemu) pomysłowi towarzyszenia mi podczas misji.
– Przecież wiesz, że nie mogę ci na to pozwolić. – Mówię łagodnym tonem z nadzieją, że przestanie się na mnie boczyć.
– To mój ojciec, mam prawo być przy poszukiwaniach.
– A ty jesteś... – Urywam zdając sobie sprawę co wypłynęłoby z moich ust. – Zależy mi na tobie i mam prawo o ciebie dbać, a to oznacza również wyeliminowanie zagrożeń. – Odsuwam mapę i łapię ją za rękę. – Nie jestem przeciwko tobie, Lu, po prostu nie chcę żeby coś mogłoby ci się przytrafić.
– I dlatego narażasz Vince'a?
– Nie sadzę, żeby wspólnota o nim wiedziała.
– A jeżeli wie? Thor, nie możesz tego zrobić. – Splata ze mną palce, uparcie wpatrując się w moje oczy. – Nie możesz narażać niewinnych osób. To nasza wojna, nie ich.
Chcę jej powiedzieć, że moja decyzja nie podlega żadnym zmianom, że irytuje mnie swoim zachowaniem i powinna być bardziej rozsądna i wybierać siebie. Zawsze. W każdej sytuacji, powinna stawiać na piedestale siebie, ale ostatecznie z moich ust wychodzi tylko głębokie westchnienie.
– Jesteś strasznie uparta. – Mruczę w końcu
– Ty też. – Uśmiecha się lecz zaraz poważnieje. – Niezła z nas para, prawda?
Najlepsza.
– Dlatego nie mogę...
– Nie zaczynaj znowu. Proszę, Thor. – Wpada mi w zdanie i gromi spojrzeniem.
– Dlatego nie mogę pozwolić, żebyś mi towarzyszyła nie mając odpowiedniego przeszkolenia. – Dokańczam spokojnym tonem.
Nie jestem z siebie szczególnie zadowolony, ale wierzę, że jeśli zapewnię jej szczegółowy kurs samoobrony, to trochę zwiększę nasze szanse.
– Czyli... się zgadzasz?!
– To zbyt daleko idące określenie. Przyjmijmy, że zaakceptowałem twoją prośbę.
Lucille zarzuca mi ręce na szyję, a potem całuje w usta. Pocałunek jest jednak zbyt krótki, bym mógłbym się nim w pełni nacieszyć. Ledwie poczułem jej smak. Tak cholernie słodki, tak mocno uzależniający...
YOU ARE READING
Till the Last Breath (Romantic thriller 18+) ZOSTANIE WYDANE
RandomW powieści występują brutalne sceny przemocy seksualnej, przemocy fizycznej oraz plastyczne opisy morderstw. Jeśli nie lubisz mocnych książek, to proszę, nie czytaj. Lucille Mccarthy to dziewiętnastoletnia dziewczyna zamieszkująca niewielkie miaste...