Rozdział 1.

13.3K 428 53
                                    

Witaj wiecznie mokry Londynie.
Witaj nowa szkoło.
Witaj stary bracie.
Witajcie nowe problemy.
Żegnajcie rodzice...

Minęły 2 tygodnie od wypadku, a ja dalej nie mogę uwierzyć, że ich już ze mną nie ma. Ciągle czuje ich obecność obok.

Just stop your crying
It's a sign of the times
We gotta get away from here
We gotta get away from here
Just stop your crying
It'll be alright

Zaśpiewałam cicho pod nosem tak jakbym nie chciała żeby ktokolwiek mnie usłyszał, chociaż byłam sama.

Pakowałam ostatnie rzeczy do walizki. Na sam wierzch położyłam jeszcze jedyne zdjęcie z rodzicami które miałam. Bardzo mi ich brakuje.
-Kocham was.- Szepnęłam przyglądając się fotografii. Była to dla mnie bardzo emocjonująca chwila. Kilka łez spłynęło po moim policzku wraz z podkładem.

Gdy zamknęłam walizkę usiadłam jeszcze na chwile przy pianinie. Zamknęłam oczy i zaczęłam grać dobrze znaną mi melodie, a chwilę później dołączyłam śpiew:

My shadow is dancing
Without you for the first time
My heart is hoping
You'll walk right in tonight
And tell me there are things that you regret
'Cause if I'm being honest I ain't over you yet
That's all I'm asking
Is it too much to ask? Is it too much to ask?

Gdy skończyłam spojrzałam na zegarek. Wskazywał on 15:43.

-Czas na mnie.- Powiedziałam sama do siebie.

Za godzinę mam samolot, a muszę przejść jeszcze odprawę. Wzięłam do ręki rączke od walizki i zaczęłam ją za sobą ciągnąć w stronę schodów. Ostatni raz zajrzałam jeszcze do pokoju mamy i taty i szepnęłam:
-Będę za wami tęsknić.

Moje pianino miało przyjechać samochodem do przeprowadzek tak samo jak niektóre z moich mebli i gitara.

Kotka- Cherry jedzie ze mną. Bedzie podróżować ze mną samolotem ale w przedziale dla zwierząt.

Z jednej strony byłam smutna, że opuszczam USA- miejsce w którym spedziłam część mojego życia. Ale z drugiej byłam bardzo podekscytowana przeprowadzką i tym, że w końcu zobaczę się z bratem.

4 lata go nie widziałam...

Po długim i męczącym locie wreszcie mogłam stanąć na nogach.
Cherry ma zostać przewieziona do Calum'a mojego ukochanego braciszka.

-Bardzo przepraszam.- powiedziałam gdy idąc do wyjścia poczułam, że weszłam w coś, a raczej kogoś.

Usłyszałam nad sobą cichy chichot osoby którą staranowałam.
Podniosłam wzrok by zobaczyć twarz mojej ,,ofiary''. Okazał się być nią chłopak na oko po 20. Miał gęste brązowe włosy i piwne oczy. Był nieco wyższy ode mnie. Uśmiechał się do mnie ukazując przy tym szereg białych zębów.

-Wybacze jeśli zdradzisz mi swoje imię.- Powiedział flirciarsko.

-Mia, a teraz wybacz ale muszę już iść.- Powiedziałam szybko udając się do wyjścia omijając szatyna.

-Mi też cie miło poznać Mia.- Krzyknął za mną.

Spojrzałam do tyłu Chłopak patrzył się na mnie więc szybko odwróciłam wzrok w poszukiwaniu taxi.

Będę musiała przyzwyczaić się do tej pochmurnej londyńskiej pogody.

20 minut później.
-Mia!- Krzyknął uradowany blondyn.

-Calum!- Pisnęłam ze szczęścia na widok brata. Po czym wtuliłam się w niego.

-Jak minęła ci podróż? Wszystko u ciebie w porządku? Masz kogoś?!-
Spytał uradowany.

-Calum.- Zaczęłam niepewnie.- Nie ukrywajmy tego co sie stało.

-Mia.-Zaczął nieco nerwowo.- Nie cofniemy czasu. Życie toczy się dalej. Nie chce o nich zapominać, ale nie pozwólmy by stali się głównym tematem rozmów i rozmyślań. Oni by tego nie chcieli.- Dokończył.

Miał rację. Pokiwałam tylko głową na znak, że się z nim zgadzam i wtuliłam się w niego pozwalając tym samym by kilka łez spłynęło po moim policzku...

Better Now Where stories live. Discover now