Rozdział 17.

6.3K 225 26
                                    

...Podbiegłam pod chłopaka dyskretnie odciągając go na bok.

-Co ty tu robisz?- Zapytałam szeptem, aby nikt nas nie zauważył.

-Mia? Ja zostałem tu zaproszony tak samo jak i ty jak dobrze widzę.- Odparł lekko zmieszany moją obecnością. Nie ukrywam ale sama nie spodziewałam się, że spotkam tu akurat Ryan'a Beaumont'a.

-Nie możesz stąd wyjść czy coś?- Spytałam wiedząc, że nic nie zdziałam.

-Mam takie samo prawo tu być jak ty.- Powiedział nieco głośniej lekko zdenerwowany.

-Nie powiem kto tu wszystko miedzy nami spieprzył.- Krzyknęłam oburzona.

- Gdybyś wybaczyła mi ten głupi żart wszystko było by okej. Poza tym oboje wiemy że między nami nic by nie było.- Prychnął na co mnie zamurowało. Był to dla mnie cios w samo serce. Dla mnie nasza znajomość nie była czystą przyjaźnią bo chcąc nie chcąc coś poczułam do szatyna.

Odeszłam nieco dalej, aby tylko nie przybywać w jego towarzystwie. Postanowiłam wypić drinka i rozejrzeć się w poszukiwaniu przyjaciela. Wypiłam duszkiem zawartość kubeczka i nerwowo zaczęłam błądzić wzrokiem po pomieszczeniu.

Mogłam się domyślić, że będzie rozmawiał z rodziną. Gdy tylko złapał mnie na przyglądaniu się im krzyknął głośno moje imię i gestem dłoni nakazał podejść bliżej.

-To dziadku jest właśnie Mia.- Przedstawił mnie na co poczułam się trochę niezręcznie.

-Miło mi pana poznać.- Uśmiechnęłam się do niego i ścianęłam mu dłoń.

Po 10 minutach miłej rozmowy odeszliśmy z Mikey'm dalej.

-Dasz mi się pocałować?- Spytał tak śmiało jakby pytał o godzinę.

-Yyy. Ale po co?- Zdziwiłam się.

-Żeby wyglądało to bardziej prawdopodobnie i zrobisz na złość rye'owi.- Uśmiechnął się łobuzersko.

-Ty! Wiedziałeś, że on tu będzie.- Posłałam mu groźne spojrzenie i kuksańca w bok.

Nie zdażyłam nawet powiedzieć tego co chciałam ani zrobić niczego innego bo było już na to za późno. Chłopak wpił się w moje wargi. Na poczatku nie miałam pojęcia jak mam się zachować, ale zaczęłam oddawać pocałunki i nieco je pogłębiać. Gdy oderwaliśmy się od siebie szepnęłam mu do ucha:

-Następnym razem uprzedzaj gdy będziesz chciał wypić się we mnie jak wampir.

-Możemy pogadać?- Podszedł do mnie zdenerwowany szatyn. Mikey miał racje, że zrobię mu tym na złość.

-Nie mamy o czym.- Rzuciłam oschle.

-Nalegam.- Powiedział z błagalnym wzrokiem zbitego szczeniaczka. Szybko podjęłam nieprzemyślaną decyzje...

Better Now Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz