Rozdział 15.

6.6K 220 24
                                    

Byłam w trakcie robienia makijażu. Dziś sobota i na śmierć zapomniałam o moim spotkaniu z Mikey'm, który podobno ma do mnie bardzo ważną sprawę. Kulturalnie wstałam sobie o 9:56 sprawdziłam wszystkie portale społecznościowe, wypiłam kawke i właśnie wtedy dotarło do mnie, że za 15 minut byłam umowiona w tej samej kawiarni co ostatnio.

Kończyłam rysować kreskę eyelinerem więc do zrobienia została mi tylko fryzura. Postanowiłam szybko zrobić lekkie fale. Miałam na sobie zwiewną czerwoną sukienkę i czarne trampki. Usta podkreśliłam intensywną czerwoną pomadką i wybiegłam z domu jak poparzona wiedząc, że już i tak jestem spóźniona.

Wbiegłam do kawiarni i odetchnęłam z ulgą widząc, że przyjaciel nie dotarł jeszcze na miejsce. Zajęłam nasze ulubione miejsce i wygodnie się usadziłam. Napisałam jeszcze sms-a do brata zawiadamiając go, że nie wrócę dziś na obiad.

Po upłynięciu około 13 minut Cobban wreszczie dotarł na miejsce.

-No wreszcie śpiąca królewno. Zaspałeś czy jak!?- Spytałam zaciekawiona jego spóźnieniem. Chłopak zwykle był punktualnie lub przed czasem. Więc wydało mi sie to nieco dziwne.

-Przepraszam Mia. Telefon wpadł mi wczoraj do umywalki i kompletnie przestał działać.- Powiedział zasmucony utratą sprzętu.

-To jest twój powód spóźnienia?- Dociekałam.

-Aaa nie. Po prostu budzik mi rano nie zadzwonił.- Wyjaśnił.

-Podać coś państwu?- Spytał ten sam kelner co ostatnio. Nie wiem czemu ale irytował mnie tym, że ciągle się na mnie gapi.

-Cappuccino i tort truskawkowy dwa razy.- Oznajmił przyjaciel patrząc prosto w moje oczy przez co lekko się skrępowałam bo on woli chłopców, a patrzy sie na mnie w taki sposób jak byłabym jego miłością życia.

Gdy kelner odszedł postanowiła wyjaśnić jego dziwne zachowanie.

-Mikey? Czy dobrze się czujesz?- Spytałam zmartwiona.

-Oczywiście. Mam do ciebie pewne istotne pytanie, ważną sprawę. Super układ.- Odpowiedział śmiertelnie poważny.

-Układ!?- Zdziwiłam sie na jego słowa.

-Bo wiesz Mia.- Złapał mnie za dłonie.- Błagam cie tylko się zgodź. Jesteś moja ostatnią deską ratunku.- Powiedział z blagalnym wzrokiem.

-Do rzeczy Mikey.- Zniecierpliwiłam sie.

-Moi rodzice urządzają jutro imprezę dla sąsiadów i przyjaciół z pracy i ich dzieci i w ogóle blablabla. I potrzebuje cie Mia.- Scisnął mocniej moje dłonie opuszczając głowę w dół.- Będziesz moją udawaną dziewczyną? Błagam.- Wyrzucił to wreszcie z siebie na co ja odetchnęłam z wielką ulgą, że to nic poważniejszego.

-Jeju przestraszyleś mnie. Pomoge ci. Jesteśmy przyjaciółmi.- Odparłam po czym on zaczął piszczeć ze szczęścia.

-Jezu nie wiem jak ci dziękować. Kocham cie dziewczyno! Ja stawiam.- Krzyknął uradowany.

Better Now Where stories live. Discover now