Epilog.

6.8K 171 36
                                    

3 lata później.

-Zebraliśmy się tu dzisiaj by połączyć węzłem małżeńskim dwójkę bardzo zakochanych w sobie ludzi. To bardzo dojrzała decyzja i wielki krok w dorosłość.- Kapłan zaczął swoje przemówienie. Od tego okropnego zdarzenia minęły cholerne 4 lata. Rye wyszedł z tego bez większych poważnych obrażeń. Los połączył nas ze sobą i stoimy teraz obok pary młodej robiąc za świadków. Jestem cholernie dumna z mojego brata, że znalazł sobie kobietę swojego życia i postanowił się z nią ożenić. Polubiłam Rose, była bardzo miłą brunetką o niebieskich oczach.

-Czy ty Calumie Hoodzie bierzesz sobie Rosaline Mayson za żonę?

-Tak.

To najlepszy moment w całej ceremonii zaślubin. Usmiechnęłam się do Rye'a porozumiewawczo, że to my kiedyś będziemy tu stać i mówić sobie ,,Tak''. Z Rye'm w taki prawdziwy związek postanowiliśmy wejść miesiąc po wypadku. Oboje zrozumieliśmy, że serca nie oszukamy i jak mówią wszyscy wokoło ,,jesteśmy dla siebie stworzeni''. Stało się bardzo się kochamy i nie wyobrażamy sobie jak miałoby wyglądać nasze życie gdybyśmy dalej byli niedojrzałymi do miłości dzieciakami.

Po ceremonii udaliśmy się na huczne wesele. Calum i Rose zdecydowali się, że odbędzie się ono w terenie. Wszystko planowane było od 6 miesięcy i dopięte na ostatni guzik.

Od kilku godzin świetnie się bawiłam, jedzenie było niesamowite, a Rye sprawiał, że czułam się jeszcze lepiej. To jest właśnie miłość- nieumiejętność życia bez drugiej osoby, potrzeba przebywania bez przerwy w jej towarzystwie, tęsknota, poczucie bezpieczeństwa, nienawiść do tych samych ludzi i dużo innych rzeczy. Wszystko to zrozumiałam dopiero gdy bałam się, że juz nigdy mogę nie zobaczyć go śmiejącego sie z moich kiepskich żartów, że moge już nigdy nie poczuć jego ciepłych warg na moich i ahh zakochałam się do szaleństwa.

-Mia możemy chwilkę porozmawiać na osobności?- Z zamyśleń wyrwał mnie głos szatyna.

-Oczywiście skarbie.- Szepnęłam składając delikatny pocałunek na jego malinowych ustach.

Zaciągnął mnie aż na wielki drewniany most z dala od wszystkich. Przyglądałam się jak fale uderzają o brzeg oczekując aż zacznie mówić.

-A więc chciałem już dawno się ciebie o to spytać.- Zaczął uklękając przede mną.- Mio czy sprawisz mi ten cholerny zaszczyt i zechcesz do końca życia mnie denerwować? Mia wyjdziesz za mnie?- Spytał, a mnie zamurowało pisnęłam ze szczęścia czując jak pojedyńcze łzy spływają mi po twarzy ze wzruszenia.

-Oczywiście, że tak...

Better Now Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora