Rozdział 6.

9.5K 277 59
                                    

...-Prawda jest taka, że nie mogę zapomnieć o pięknej blondynce, którą dziś rano spotkałem na lotnisku. Ta dziewczyna jest tak niezwykła, że ciągle o niej myślę.- Wyznał chłopak patrząc w moje oczy i lekko, nieśmiało się uśmiechając.

-Romantyk.- Przerwałam mu po czym zaśmiałam się szturchając lekko chłopaka.

-A ta mnie zlała i zostawiła na środku lotniska.- Dokończył swoją opowieść teatralnie łapiąc się za serce.

-O względy kobiety trzeba walczyć.- Zażartowałam.

-No więc zawalczyłem Mia.- Szepnął wprost do mojego ucha na co przeszedł mnie lekki dreszcz.
Chłopak chyba to zauważył bo uśmiechnął się pod nosem gdy zobaczył jak na mnie działa.

Ale nie stoop! Znasz go jeden dzień nie licząc tego spotkania na lotnisku.

-Mia.- Zaczął przerywając trochę niezręczną ciszę między nami.- Teraz dasz mi swój numer?- Zapytał szczerząc zęby.

-Daj telefon.- Zażartowałam wyciągając dłoń. Zastukałam kilka razy w wyświetlacz jego telefonu wpisując ciąg liczb.- Proszę bardzo.- Uśmiechnęłam się wrednie czekając aż chłopak zobaczy, że wcale nie wpisałam mu mojego numeru.

-Serio Mia?! Twój, a nie kontakt do policji.- Westchnął głośno udając urażonego sytuacją.

W duchu umierałam ze śmiechu. Taki obraz chłopaka rozśmieszył mnie jak nic nigdy.

-Dobra daj.- Zlitowałam się i wystukałam mu mój numer. Tym razem już mój prawdziwy numer telefonu.

-Zadzwonie by mieć pewność.- Powiedział z nutą rozbawienia.

*Bzzz bzzz bzzz*

-Masz szczęście.- Dodał gdy był już pewny, że ma kontakt do mnie.

-Do usług chłopaku z lotniska.- Powiedziałam zabawnie przy tym poruszając brwiami.

-Skorzystam z twych usług dziewczyno z lotniska.- Odpowiedział robiąc to samo co ja.

Siedzieliśmy tak jeszcze z 10 minut dopóki ktoś nie zadzwonił do Rye'a. Chłopak stwierdził, że mama prosi go o odwiedzenie. W kilka sekund zniknął z mojego pokoju zostawiając za sobą pustkę i zapach muffinek.

Postanowiłam, że położę się na łóżko i obejrzę film. Po ułożeniu się wygodnie w milionach poduszek i położeniu obok laptopa i odpalenie go padło na ,,Czerwień Rubinu''

Nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam obudziło mnie głośny trzask rozbijanych talerzy z dołu.

-NIECH TO SZLAG!- Usłyszałam głośne przeklinanie mojego brata dochodzące z kuchni.

-Co ty tu robisz?- Rzuciłam rozbawiona po zejściu na dół i widoku mojego brata sprzatającego resztki talerza z podłogi.

-Ja chciałem usmażyć naleśniki ale coś mi nie wychodzi.- Powiedział z miną smutnego szczeniaczka. Nigdy nie zapomnę tego co dziś tu zobaczyłam. Mój brat, który nienawidzi ani gotować ani sprzątać klęczy na kolanach w brudnych od ciasta ciuchach nad rozbitymi talerzami ze zmiotką i szufelką w rękach, a za nim spalają się kolejne
naleśniki. Bezcenne.

-Może ci pomóc?- Zaproponowałam nie mogąc opanować śmiechu.

-Tak proszę pomóż kochana siostro!- Wrzasnął zrozpaczony sytuacją.

-Bez tych czułości mi tu.- Zaśmiałam się.

I tak resztę dnia spędziliśmy miło we własnym towarzystwie.
O 23 postanowiliśmy, że obejrzymy jakiś horror.

-Caaaaluum.- Przeciągnęłam jego imię.- A znasz Rye'a??

-Jasne. To mój dobry kumpel.- Odpowiedział zajadając naleśnika.- A co spodobał ci się.- Szturchnął mnie w ramię czego pożałował bo oddałam mu kuksańcem w brzuch.

-Daruj sobie.- Westchnęłam głośno przewracając oczami...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

POLSAAAAT 👾👾

Better Now Where stories live. Discover now