Rozdział 19.

6.1K 214 36
                                    

Nienawidziłam się za to, że byłam tak naiwna, tak głupia, że wpuściłam go tak szybko do mojego serca.
Ale serce nie sługa, tak szybko nie da się teraz odkochać.

Było już po 3 rano, a ja zalewałam się łzami w swojej ,, komnacie''. Dziwi mnie fakt, że mojego brata jeszcze nie ma, nie mówił nic o tym, że gdziekolwiek dziś wychodzi, a o takich rzeczach zawsze mnie zawiadamia. Dzwoniłam do niego chyba z pięćset razy. Powoli zaczynałam się martwić, że coś mogło mu się stać. W tej chwili przypomniałam sobie o bardzo ważnej rzeczy. Przecież Calum zawsze zostawia karteczkę w kuchni o nieprzewidywanym wyjściu.

Zerwałam się biegiem z łóżka i po kilku sekundach stałam już na zimnej posadzce w kuchni. Na lodówce dostrzegłam wiszącą białą kartkę papieru więc wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać:

Mia, nie odbierałaś ode mnie telefonu więc musiałem zostawić ci karteczkę, żebyś nie zalewała się łzami z powodu braku kochanego braciszka obok. Jestem z chłopakami na imprezce u Amandy. Poznałaś ją wtedy na domówcę. Będę późno nie czekaj. W lodówce masz pizzę i ciastka, a w zamrażalce lody.
Miłego wieczoru.
               Calum.

Momentalnie na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech bo co jak co ale słodycze to najlepsze co istnieje na złamane serce. Jednym szybkim ruchem otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej wszystko po czym ruszyłam na kanapę usadzajac się wygodnie z jedzeniem i zaczynając oglądać jakąś głupią przereklamowaną komedie romantyczną.

Nawet nie wiem kiedy ale zasnęłam na kanapie z pudełkiem lodów obok siebie. Obudził mnie dopiero odgłos otwieranych drzwi. Przestraszyłam sie myśląc, że to złodzieje ale ujrzałam tam kogoś zupełnie innego.

-Co ty tu robisz?- powiedziałam nieco za głośno.

-Przestań się tak drzeć.- Uspokajał mnie szatyn.-Zaraz wyjde przyprowadziłem tylko twojego brata wariatko.- Powiedział, a ja prychnęłam na jego słowa.

Akurat ten dupek musiał przyprowadzić mojego brata. On nie ma innych znajomych?
Po kilku minutach chłopak zszedł po schodach i zatrzymał się obok kanapy.

-Możemy pogadać Mia?- Zaczął niepewnie.

-Nie mamy o czym.- Warknęłam i podbiegłam pod drzwi otwierając je i wskazując palcem na nie szatynowi.

Ten wstał ciężko z kanapy i ociężałym krokiem ruszył do drzwi. Zatrzymał sie jeszcze przed nimi i szepnął ciche ,,przepraszam ''.

-Za późno na przepraszam- Prychnęłam i wypchnęłam go za drzwi po czym zamknęłam i zakluczyłam je na klucz. I jakby nigdy nic poszłam do pokoju spać.

Better Now Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu