Rozdział 34.

4.4K 158 29
                                    

Strasznie zdziwiła mnie cała ta sytuacja. Z Rye'm jest gorzej niż z kobietą, on sam nie wie czego chce.
Postanowiłam poczekać aż to on pierwszy się odezwie. Nie chciałam pokazywać mu, że mi na nim zależy bo wcale tak nie jest. Jest strasznie niezdecydowany, a ja nie szukam żadnych nowych wrażeń. Nie powiem zraził mnie do siebie tą całą udawaną grą, bo kurde ja też mam uczucia, ale jednak dałam mu drugą szans bo każdy na nią zasługuje.

Resztę wieczora spędziłam w ,,mojej'' sypialni. Ciągle czekałam aż Cal skończy rozmawiać z Beaumont'em i przyniesie mi obiecaną kolacje. Moje błagania zostały chyba wreszcie wysłuchane w niebiosach bo chłopak wbiegł do pokoju z ogromnym talerzem na którym położone były 3 gofry.

-Jesteś wreszcie, umieram z głodu.- Krzyknęłam wstając zbyt gwałtownie przez co rozbolała mnie głowa.

Podszedł bliżej mnie i położył talerz tuż obok mnie na szafce nocnej. Był chyba mocno zdenerwowany co dało sie dostrzec po wyrazie jego twarzy.

-Wszystko w porządku?- Spytałam zaniepokojona brata.

-Nie przywykłem do widoku mojej siostry obściskującej się z moim najlepszym kumplem. Jestem też wściekły, że nie chcesz jechać do lekarza.- Syknął wypuszczając głośno powietrze.

-Cal chyba rozumiesz, że od wypadku nie ufam lekarzom. Poza tym nic mi nie jest. Czuje się dobrze.- Zapewniałam go.

Ten nic nie odpowiedział tylko wyszedł nie zamykając za sobie drzwi. Calum jest dosyć wybuchowym człowiekiem, sama mam to po nim. Musi sam ochłonąć i przyzwyczaić się.

-Mogę?- Usłyszałam ciche pukanie do drzwi i męski głos nad sobą.

-Jasne. W końcu to twój pokój.- Zaśmiałam się cicho ujrzawszy nad sobą szatyna. Nie wyglądał na zbyt radosnego, a wręcz przeciwnie.

-Musimy pogadać.- Zaczął siadając obok mnie.- Słuchaj Mia nie wiem jak ci to powiedzieć.

-Najlepiej szybko i prosto z mostu.- Przerwałam mu domyślając się, że z rozmowy nie wyjdzie nic dobrego.

-Chodzi o ten no pocałunek. On nie powinien mieć miejsca. Przepraszam cię wiem, że teraz cie ranie. Możesz wrzeszczeć, płakać i mówić mi jak to bardzo mnie nienawidzisz ale ja dalej będę cie za to przepraszać dopóki mi nie wybaczysz. Ja naprawdę chciałbym móc normalnie zaprosić ci na randke, złapać za rękę. Ale ja nie mogę Mia. Nie mogę kurwa. Jestem pieprzonym egoistą.- Powiedział z załamującym sie głosem wypuszczając pojedyncze łzy.

Zupełnie nie rozumiem tego faceta. Nie wiem co uniemożliwia mu zaproszenie mnie na tą cholerną randkę. Czemu co chwile mnie rani? Czemu ja ciągle mimo to wybaczam mu i chce jeszcze więcej? Co jest ze mną kurwa nie tak!?

-Wyjdź.- Wyszeptałam cicho zaciskając powieki by sie nie rozpłakać.- Wyjdź!- Wrzasnęłam gdy nie reagował.

-Przepraszam. Będę dalej o ciebie walczył.-Powiedział wstając i opuszczając pomieszczenie.

Po co chce walczyć skoro i tak nic z tego nie będzie? Mam dość całej tej głupiej zabawy na moich uczuciach. Ja się z tego wypisuje...

Better Now Where stories live. Discover now