Rozdział 36.

3.9K 136 3
                                    

Wreszcie udało mi się zrozumieć dlaczego to wielki królewicz Rye ciągle powtarza swoją gadke jak zaklęcie. Czy on jest tak głupi i sądził, że będę jego odskocznią? Myślał, że będę na każde jego zawołanie? Że będę jego laską na boku? Co to to nie.

Ułożyłam się w najwygodniejszej pozycji do spania i zamknęłam oczy. Nie musiałam długo czekać na sen bo po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.

-Halo Miaaaa.Wstaaawaajjjj!!- Ze snu wyrwały mnie wrzaski osoby skaczącej po moim łóżku.

-Powaliło cie do reszty!?- Syknęłam wściekła opierając się na łokciach.

Moim oczom ukazał się nie kto inny, jak mój ukochany braciszek. Ahh ten sarkazm.

-Nudziłem się to postanowiłem trochę ci poprzeszkadzać.

-No nie powiem zajebisty plan. Ciekawe jak ty zareagujesz gdy jutro to ja wbije ci do łóżka.- Przewróciłam oczami czując jak złość powoli ustaje.

-Mam super pomysł.- Pisnął podekscytowany. Czasami zastanawiam się czy przypadkiem nie ma 5 lat.

-Podziel się nim.

-Zbieraj się. Masz 15 minut.- Powiedział porywając si szybko do góry.- No ruszaj dupsko, jedziemy.- Pośpieszał mnie.

- No mam szurniętego brata. Zwariowałeś!?

-Widzimy się za 15 minut na dole słońce. Ani sekundy dłużej. Buźka.- Cmoknął na odchodne zostawiając mnie wreszcie samą.

Wstałam po chwili wiedząc, że 15 minut to bardzo mało i dalszym leżeniem trace tylko cenny czas.

Better Now Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz