Rozdział 2.

12.7K 367 39
                                    

Pogoda była dziś wyjątkowo paskudna. Od rana padał deszcz.
-Ehh.- Westchnęłam cicho.

Wiecznie deszczowy Londyn. Muszę przyzwyczaić się, że taka pogoda będzie dość często mi towarzyszyć.

Zsunęłam się z łóżka na podłogę bo byłam przecież zbyt leniwa, aby podnieść się i stanąć na nogach.

Minęły 2 dni od mojej przeprowadzki i około 2 godziny temu wreszcie przywieźli mi moje największe skarby.
Schyliłam się lekko by wziąć gitarę do rąk.

Usiadłam na łóżku wygodnie się układając i zaczęłam brzdąkać dla inspiracji.

Po chwili moje palce zaczęły znać dobrze mi znaną melodie.

I found a love, for me.
Darling jest dive right in and follow my lead. I found a boy. Handsome and sweet. I never know you were the someone waiting for me.
Cause we were just kids when we fell in love. Not knowing what it was...

Skończyłam grać i śpiewać gdy usłyszałam, że drzwi wejściowe się zamykają.

To pewnie Calum wrócił z zakupów. Wysłałam go tam gdy zapragnęłam zjeść słodziutką, pyszną nutellę.

-To ty?- Wydarłam się na cały dom w celu zweryfikowania tożsamości osoby przebywającej w moim nowym domu.

Gdy nie usłyszałam żadnej odpowiedzi zbiegłam po schodach na dół całkowicie zapominając o tym, żeby odłożyć gitarę na miejsce.

-Halo? Jest tu ktoś?- Spytałam nie zauważając nikogo w przedpokoju.
Ruszyłam więc w głąb mieszkania, do kuchni.

Machnęłam odruchowo przedmiotem który miałam w rękach w osobę która wyskoczyła mi zza drzwi kuchennych.

Na nieszczęście tego kogoś była to gitara. Na moje szczęście dalej była cała.

-Zwariowałaś!? We własnym domu zostaje zaatakowany przez młodszą siostrę gitarą w łeb!?- Wysyczał nieźle wkurzony blondyn.

Ałć to musiało boleć.

-No wybacz ale nie odzywałeś sie na moje wołania. Skąd miałam wiedzieć, że to nie włamywacz.- Broniłam się lecz bez skutku. Nie oczyszcza mnie to z tego, że przywaliłam bratu w głowe gitarą.

-Włamywacze w domu, który ma alarm przeciw włamaniowy? Zgłupiałaś w tym USA. Pomyśl trochę.- Mówił nieźle zdenerwowany niebieskooki. Prawda. Jak mogłam zapomnieć? Przecież mamy alarm.- Włamywacze tu to jak słoń w klatce dla chomika.- Porównał chichocząc cicho.

Widząc, że sytuacja między nami jest już luźna ruszyłam do pokoju by odłożyć moje ,, narzędzie zbrodni''.

-Mia chcesz Pizze?- Zapytał zadowolony chłopak wchodząc bez pukania do mojego pokoju.

-Po pierwsze puka się. A po drugie oczywiście, że chce jeszcze się pytasz!?

Odpaliłam telefon i zobaczyłam jedną nową wiadomość:

Od: nieznany.
Masz piękny uśmiech skarbie. Gdybym mógł chciałbym go widzieć codziennie.
A i następnym razem gdy śpiewasz otwieraj szerzej okno. I nie wymachuj tak tą gitarą, brata to pewnie bolało.

Przeczytałam wiadomość widniejąca na moim wyświetlaczu i zamarłam.
Strach mnie sparaliżował. Nie mogłam się ruszać ani mówić. Stałam ze wzrokiem utkwionym w telefon i nie wiedziałam co zrobić.

Do: nieznany.
Nie rób sobie głupich żartów Calum. To, że zmieniłeś numer wcale nie znaczy, że musisz sobie ze mnie żartować strasząc mnie na śmierć.

Napisałam szczerząc się zwycięsko, że bratu nie udał się tzw. powszechnie PRANK.

Od: nieznany.
Ups. Nie zgadłaś próbuj dalej.
Ps. Nie denerwuj się tak bo złość piękności szkodzi.

Znów zamarłam. Nie znałam tu nikogo, a ktoś wiedział gdzie mieszkam i co robie. A w dodatku miał mój numer. To powoli zaczęło robić się chore...

Better Now Where stories live. Discover now