Część 8. Czerwiec 1942. Paulina

364 50 6
                                    

Po tylu latach słuchania niekończących się opowieści Gustawa, jak pięknym miejscem jest jego rodzinny dom - spodziewałam się niemal pałacu. Tymczasem ujrzałam ładny, dość skromny dwór, drewniany, choć otynkowany, o nienagannych proporcjach, z klasycystycznym portykiem i facjatą, z frontem z sześcioma oknami na każdym poziomie. Dla powiększenia przestrzeni życiowej mieszkańców dobudowano oficynę, w której znajdowała się kuchnia i dodatkowe pokoje dla służby.

Najbardziej zaskoczył mnie fakt, że w domu nie było elektryczności - piękne kandelabry w jadalni i salonie zasilane były naftą, podobnie jak lampy we wszystkich innych pomieszczeniach. Bieżąca woda w łazienkach pochodziła natomiast ze zbiornika na strychu, który trzeba było regularnie napełniać ręcznie pompą ze studni. Taki ukłon ku nowoczesności. Z zachowaniem znanej i bezpiecznej organizacji życia, by nie burzyć anachronicznego obrazu świata.

Otoczenie domu okazało się bardzo przyjemne - sadzawka z wyspą, na która prowadzi drewniany mostek, nieduży, angielski ogród z żywopłotami i słonecznym zegarem, mocno co prawda zaniedbany, młody park na tyłach domu z uroczymi brzózkami, a dalej kort tenisowy. Urokliwym miejscem wydał mi się mały, boczny ganek z pergolą obrośniętą dzikim winem. Był stamtąd ładny widok na staw, a od strony podjazdu pozostawało się ukrytym przed wścibskimi spojrzeniami za sprawą zwartej ściany winorośli. Ochrzciłam ganek altanką i uznałam, że będzie moim ulubionym miejscem odpoczynku w ciepłe, letnie wieczory.

Wreszcie znalazłam chwilę, by usiąść i napisać parę zdań. Dziewczynki zasnęły, wyczerpane podróżą i nadmiarem wrażeń. Wybrałam pokój z oknem wychodzącym na ogród. Kiedy je otworzyłam, usłyszałam cykanie świerszczy i pohukiwanie sowy w parku. Dźwięki absolutnie zapomniane.

Chciałam napisać coś o Janie, ale okazało się to niezmiernie trudne. To skomplikowany młody człowiek, choć, jak to ujął sturmbannfuhrer - niewątpliwie obdarzony wiekim hartem ducha. Mam wrażenie, że demonstracyjny dystans w stosunku do całego zła tego świata jest skuteczną zasłoną dla jego przenikliwej i wrażliwej natury. Jest niewątpliwie inteligentny i błyskotliwy, Gustaw wspominał, że przed wypadkiem chciał zostać dyplomatą. Wygląda na to, że w przypadku nas obojga dramatyczne zdarzenia pokrzyżowały nasze życiowe plany z okrutną bezwzględnością.

Kiedy jedliśmy posiłek, nie spuszczał ze mnie oka. Nie miałam mu tego za złe, pewnie jestem dla niego nie mniejszą zagadką niż on dla mnie. Nie wiem, nie mogę być pewna, ile Gustaw mu na mój temat pisał. Na szczerość przyjdzie czas.

Muszę pracować. To niezwykle ważne, byśmy nie tkwiły bezczynnie na utrzymaniu Jana. Tym bardziej, że jemu również się nie przelewa. Wpis o zatrudnieniu przyda się zarówno Helenie, jak i mnie. Ewa jest uwiązana przy dziecku, ale Nina i Wiktoria powinny pójść do szkoły. Nina do gimnazjum, Wiktorię mogłabym uczyć w domu, nie lubię spuszczać jej z oczu, a do miasta jest piętnaście kilometrów.

Mogłabym wspomóc Wilhelma, choć zdaję sobie sprawę z tego, że wiele musiałabym się nauczyć. Myślę, że starszy człowiek przyjąłby moją pomoc życzliwie, w odróżnieniu od pani zarządczyni Wandy, z którą raczej się nie polubimy.

Muszę pomówić o tych sprawach z Janem.

Zgasiłam lampę - nafty w żadnym wypadku nie należało marnować i posiedziałam przy oknie, wpatrując sie w zwartą, ciemną ścianę drzew. Księżyc był w trzeciej kwadrze, odbijał się w połyskującej tafli sadzawki. Płacząca wierzba na wyspie wyglądała w jego poświacie tajemniczo i trochę upiornie.

A potem posłyszałam hałas od strony podwórza. Odruchowo cofnęłam się, a potem wiedziona ciekawością powoli wychyliłam się przez okno i zerknęłam w tamtą stronę. Chroniła mnie ciemność. Od strony kurnika w kierunku oficyny przemknęły dwie postaci. Rozszczekał się pies, na noc spuszczany wolno dla ochrony domu. Ku mojemu zdumieniu dopadł do jednego z nocnych przybyszów, lecz zamiast ujadać dalej, zaskomlał, zamerdał ogonem i pozwolił się pogłaskać. W chwilę później obie postaci zniknęły w drzwiach do oficyny.

Duch (Zakończone)Where stories live. Discover now