Część 13. Sierpień 1942. Wicia

322 45 18
                                    

Pułkownik odgrywa rolę gospodarza turnieju i sędziego. Pogoda dopisuje, nie jest ani zbyt wietrznie, ani za gorąco.

Matka podchodzi do nas, energicznie wymachując rakietą, pewnie dla treningu ręki.

Siedzę przy stryju, na prowizorycznie zaaranżowanej trybunie z desek i krzeseł. Nudzę się niemiłosiernie.

- Pozwolą państwo, że przedstawię... - odzywa się pułkownik

Chwilę wcześniej słyszałam, jak przed dom zajechał kolejny samochód. Pułkownikowi towarzyszy dwóch mężczyzn, obaj ubrani są w jasne, sportowe stroje. Są mocno spóźnieni, bo rozgrywka już się rozpoczęła. Podnoszę głowę i zderzam się z szerokim uśmiechem majora Geista.

- Chociaż... - pułkownik zawiesza głos i zwraca się teraz matki. - Jeśli dobrze pamiętam, Albrechta już pani poznała.

- Faktycznie - odzywa się matka, wyciągając rękę.

Major, czy raczej sturmbannfuhrer, ale wolę nazywać go majorem, bo to łatwiejsze do wymówienia i zapamiętania, cały czas uśmiecha się serdecznie i odwzajemnia uścisk dłoni matki. Równocześnie przetaksowuje sylwetkę matki dość ostentacyjnym spojrzeniem, co nie umyka uwadze stryja, bardzo restrykcyjnego w kwestiach bon-tonu. Stryj Jan marszy brwi. Matka natomiast uśmiecha się promiennie, niemal kokieteryjnie. Nina wykonała kawał dobrej roboty, w ciągu zaledwie kilku dni szyjąc dla matki perfekcyjny strój tenisowy i prawdopodobnie nikomu z gości nie przyszłoby do głowy, że powstał on z przedwojennych obrusów.

- Hauptsturmfuhrer Joachim von Kalterer, pani Paulina Krauss, pan Johann Krauss - dodaje pułkownik lekko znudzonym głosem, przedstawiając mężczyznę, który towarzyszy majorowi.

Ten oficer jest młodszy od majora, choć podobnie jak on jest wysoki, postawny i jasnowłosy. Uśmiecha się, ale nie ma w tym cienia serdeczności. Jego jasne oczy pozostają poważne, niepokojąco lodowate. Jest w nich jakiś cień.

- Poznałem panią Krauss podczas podróży do Lublina - wyjaśnia major swojemu towarzyszowi. - Tak się złożyło, że dzieliliśmy przedział.

Mam wrażenie, że młody oficer niezbyt uważnie go słucha, coś rozprasza jego uwagę. Na korcie pojawia się Helena. Ma na sobie zwykłą, letnią sukienkę, ale nawet w tym stroju przykuwa uwagę wszystkich obecnych mężczyzn. Helena rozpoznaje majora i odpowiada na jego powitanie nieznacznym uśmiechem i skinieniem głowy. Jego towarzysz zawiesza na niej dłuższe spojrzenie. Helena spogląda na Kalterera przelotnie i siada na krześle obok stryja Jana. Natomiast matka, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, traci dobry humor.

Helena przez tydzień mieszka teraz w mieście i przyjeżdża do Niewiadowa w sobotę popołudniu, by spędzić z nami niedzielę. Codzienne dojazdy do szpitala byłyby zarówno niewygodne, jak i niebezpieczne. Matce nie jest to w smak, bo lubi mieć nas wszystkie na oku, choć niezmiennie stawia nam Helenę za przykład odpowiedzialności, samodzielności i dojrzałości.

Matce wraca dobry humor. Śmieje się i żartuje. Wygrywa z tym młodym oficerem, który przyjechał z majorem.

Siedzę obok stryja, który jest wyraźnie naburmuszony.

Pojawia się major Geist i staje obok nas:

- Rozrywki dorosłych są okropnie nudne, nieprawdaż, Wiktorio? - zagaja.

Zakłada ręce za plecami i z wyraźnym rozbawieniem obserwuje poczynania matki na korcie.

Stryj Jan spogląda na majora niechętnie i unosi brwi:

- Wychowanie dzieci w naszej rodzinie obejmuje wdrażanie ich w obowiązki towarzyskie od najmłodszych lat - stwierdza dość oschle.

Major spogląda na mnie współczująco.

Duch (Zakończone)Where stories live. Discover now