Część 70. Listopad 1943. Paulina

289 35 30
                                    

- Paulino, pozwól proszę. Musimy pomówić – powiedział Jan i wskazał dłonią drzwi do swojego gabinetu.

Było coś w jego postawie i tonie, co mi się nie spodobało. Zwykle nie ingerował w wychowywanie dziewczynek, tym bardziej zaskoczył mnie jego chłodny, niemal oskarżycielski ton, kiedy zamknął za mną drzwi gabinetu i dodał:

- Musisz zaprzestać prześladować Ninę o sprawę, z którą nie miała nic wspólnego. Biorąc pod uwagę okoliczności, twoje oskarżenia są podwójnie przykre i niedorzeczne.

W fotelu siedziała Nina, wielce z siebie zadowolona. Nie do wiary – pomyślałam. - Naskarżyła na mnie Janowi... Ale apogeum zdumienia osiągnęłam kiedy okazało się, że w kącie przy piecu, na twardym krześle siedzi Tadeusz Solman.

- Poprosiłem pana Solmana, bo mnie i Ninie gotowaś nie uwierzyć – wyjaśnił Jan.

- W co takiego? - zapytałam oschle.

Solman wstał:

- Słyszała pani o Krwawej Środzie? - podjął.

- O czym pan mówi?

- Trzeciego listopada władze niemieckie zorganizowały akcję, której celem było zgładzenie jak największej liczby Żydów. Na terenie obozu na Majdanku zamordowano kilkanaście tysięcy starozakonnych. Ściągnięto w tym celu ogromne siły SS i policji, egzekucje trwały cały dzień – wyjaśnił Solman nienaturalnie obojętnym tonem.

Potrząsnęłam głową, oszołomiona tymi rewelacjami.

- Po co mi pan o tym mówi? Wszyscy wiedzą, czemu służy Majdanek – burknęłam niechętnie, przekonana, że liczby, które podał, były mocno zawyżone.

- Nigdy dotąd nie dokonano tam zbrodni na taką skalę. Ponoć była to ostateczna likwidacja skupisk żydowskich w Lublinie – dodał Solman.

- Rozumiesz, Paulino? Niemieckim władzom zależy na tym, by nie przeżył żaden Żyd: ani mężczyzna, ani kobieta, ani dziecko – dodał Jan, wpatrując się we mnie świdrująco.

- To ma stanowić niepodważalny dowód przeciwko Geistowi? - podjęłam, z coraz większym trudem nad sobą panując. - A może sugeruje pan, że on też tam był, brał udział w tej domniemanej masakrze? - zwróciłam się do Solmana. - Na litość boską, to tylko kaleki urzędnik, który nie raz i nie dwa wyciągał nas z kłopotów! A wystarczyłoby tego, czego dotychczas się o nas dowiedział, by wysłać nas do obozu lub skazać na jeszcze gorszy los.

- Starasz się ze wszystkich sił, by tego nie robił, prawda, mamo? - mruknęła Nina i wbiła we mnie bezczelne spojrzenie, okraszone kpiącym uśmieszkiem.

Gdyby nie obecność Solmana, zdzieliłabym dziewuchę w twarz za tę impertynencję, ale w obecności bądź co bądź obcego człowieka, nie chciałam eskalować rodzinnego konfliktu.

- Naprawdę sądzi pani, że oni tam w Lublinie, w Wydziale Budownictwa zajmują się tylko szkicowaniem monumentalnych planów przebudowy miasta? - podjął Solman, tonem, który mi się nie podobał. -Ten kaleki urzędnik ponosi osobistą odpowiedzialność za tak zwane prace oczyszczające w zlikwidowanym getcie. Oraz brutalne akcje wysiedleńcze na Wieniawie i w dzielnicy Dziesiąta. Połączone z rabunkiem mienia i rozdzielaniem dzieci od rodziców.

Pomyślałam o Martinie i zamarłam. Nie, to niemożliwe...

- Wszechwładza ludzi takich jak on się kończy – ciągnął Solman. - Po wojnie każdy niemiecki żołnierz, każdy urzędnik powinien odpowiedzieć za swoje czyny, stanąć przed sądem. Nawet jeśli unikał strzelania do cywilów - odpowiedzialność musi być zbiorowa, bo tylko w ten sposób ten naród czegoś się nauczy. Trzeba ukarać wszystkich, nawet tych, którzy nie poplamili sobie rąk niewinną krwią, za bezwolną zgodę na zbrodnie i okrucieństwo!

Duch (Zakończone)Where stories live. Discover now