Kiedy wspominam dzisiejsze wydarzenia, wciąż przebiega mnie dreszcz. A miałyśmy być tu bezpieczne...
Po zakończeniu turnieju, Jan wydał obiad dla kilkunastu oficerów. Wciąż podenerwowana porannymi zdarzeniami i głęboko zniesmaczona zachowaniem pułkownika, kompletnie nie w nastroju, by pełnić towarzyskie obowiązki, czułam się jak najparszywsza kolaborantka - siedziałam z nimi przy stole, jadłam, piłam, rozmawiałam, śmiałam się. Czy kiedykolwiek przywyknę? Miałam to znajome uczucie oderwania ciała od ducha - wrażenie nierealności zaistniałej sytuacji, która przywodziła na myśl oniryczny spektakl teatralny, w którym brałam udział pomyłkowo i przypadkowo, nie znając swoich kwestii.
Sturmbannfuhrer również wydawał się nieobecny myślami - prawie się nie odzywał i zaszczycił mnie może jednym, obojętnym spojrzeniem.
A potem zaczął mówić ten młody oficer, Joachim von Kalterer. Był przed trzydziestką, niewątpliwie błyskotliwy i inteligentny, a jednak męczący, z uporem maniaka kierował rozmowę na tory patriotyczno - narodowosocjalistyczne.
- Słyszałem, że ma pan imponującą bibliotekę - zwrócił się do Jana
- Interesują pana książki? - zapytał Jan z nutą powątpiewania.
- Ogromnie - zapewnił Kalterer. - Z chęcią wypożyczyłbym od pana jakąś wartościową pozycję do poczytania na wieczór. Rozrywki, które oferuje Lublin, niestety nie spełniają moich oczekiwań.
- Obawiam się, że nie wszystkie pozycje, które posiadam, wzbudzą pańskie uznanie - uprzedził Jan z wahaniem.
- Posiada pan książki zakazanych autorów? - podjął Kalterer z zaciekawieniem.
- Tak, Thomasa Manna, Heinego, prace Einsteina...
- Niegdyś sam je czytałem - oświadczył Kalterer z pewnym rozmarzeniem. - Uważam, że światłe umysły mają prawo mieć dostęp do zakazanych treści, gdyż są w stanie dostrzec różnicę pomiędzy literaturą wartościową, a szkodliwa demagogią. Jak mówią - warto poznać swojego wroga. Gorzej rzecz się ma z prostymi ludźmi, którzy nie są w stanie tej różnicy dostrzec. Wierzą we wszystko, co przeczytają. Dla tych ludzi, w swojej istocie naiwnych i łatwowiernych, podobne pozycje mogą okazać się ogromnie szkodliwe. To przez wzgląd na ich dobro, pewne książki zostały urzędowo zakazane i wyeliminowane w Trzeciej Rzeszy.
Jan powstrzymał się od komentarza, ale widziałam, że z trudem panował nad sobą.
Może dla niego jest jeszcze jakaś nadzieja? - pomyślałam.
- Dziś mamy powód do świętowania - zagrzmiał pułkownik, któremu temat książek najwyraźniej nie przypadł do gustu.
Podniósł kieliszek do toastu:
- Jednoznacznie mogę powiedzieć, że sytuacja na froncie wschodnim została ustabilizowana. Wkroczyliśmy do przedmieść Stalingradu.
Rozległy się oklaski i wiwaty.
I wtedy po raz pierwszy tego wieczoru odezwał się podporucznik Dietrich:
- Nie wygramy ze Związkiem Radzieckim. To oczywiste dla każdego, kto był na froncie wschodnim - powiedział spokojnie, półgłosem, lecz wystarczająco wyraźnie, by wszyscy przy stole usłyszeli.
Zauważyłam, że Geist drgnął i wbił w chłopaka wymowne spojrzenie.
- Sieje pan szkodliwy defetyzm, który nie przystoi niemieckiemu oficerowi - obruszył się pułkownik
- Już na mnie w tej sprawie donoszono - stwierdził podporucznik zupełnie obojętnie.
- Jak widać, niczego to pana nie nauczyło.
YOU ARE READING
Duch (Zakończone)
Historical FictionRok 1942. Paulina Krauss, wskutek dramatycznych wydarzeń, zmuszona jest opuścić rodzinny Kraków i zamieszkać w wiejskim majątku szwagra. Po drodze musi skorzystać z pomocy człowieka, którego zachowanie i intencje są tyleż niejasne, co zaskakujące. C...