Jimin POV:
Jak smakuje uczucie zakochania?-pytałem sam siebie, leżąc w dużym małżeńskim łóżku z baldachimem.
Wpatrywałem się w sufit, podczas gdy myśli o miłości odbijały się od ścian mojego umysłu niczym szalone.Ciekawiło mnie to.
Byłem niczym pierwsi ludzie z raju, chcący zjeść owoc z drzewa dobra i zła.Tyle razy widziałem zakochane pary, lecz nigdy nie było mi dane się zakochać.
Martwiło mnie to.Owszem od małego nie miałem zbytnio czasu na coś takiego jak miłość przez multum narzuconych na me barki obowiązków, jednak co ja poradzę, że chciałbym posmakować jej słodkiego smaku?
Czy to coś złego, że mam ochotę się nim upoić i zatracić oddając całego siebie?
Miłość jest przecież piękna.
Piękna niczym tęcza pojawiająca się zaraz po straszliwej burzy.Ech...jako chłopak nie powinienem aż tak pragnąc tego uczucia.
Powinienem cieszyć się tym co mam."Ale pragniesz tego"- Mruknęła znudzona podświadomość-"Z dnia na dzień coraz bardziej. Każdej nocy wyobrażasz sobie, że niebo wysłuchuje twych próśb, a Ty czujesz na swoich ustach motyli pocałunek tego uczucia."
Westchnąłem.
Każda noc jest taka sama.
Każdy dzień jest taki sam, a najgorsze jest to, że ja nie mogę nic z tym zrobić.Westchnąłem ciężko, szczelniej otulając się kołdrą, odwracając na prawy bok.
Chciałem zamknąć powieki, aby nareszcie udać się do krainy słodkich snów, lecz coś przykuło moją uwagę.Przez grube niebieskie kotary przedzierało się białe światło.
Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Ściągnąłem z siebie kołdrę, drżąc z zimną.Chęć na sen odeszła w dalekie zapomnienie.
Moje ciało drżało, a skóra pokryła się delikatną gęsią skórkę, lecz moje serce rwące się do wolności w pełni ignorowało otaczający mnie chłód.
Złapałem za jedną kotarę, odciągając ją na bok.
Oślepił mnie jasny blask mojego przyjaciela.Uśmiechnąłem się promienie.
Westchnąłem oczarowany podziwiając samoistne piękno nocnego nieba.
Kiedy mój najlepszy przyjaciel zdawał się krzyczeć "Na co czekasz?! Chodź do mnie".Niewiele myśląc ruszyłem w kierunku wyjścia.
Wziąłem po drodze koc, klucz oraz latarkę.
Następnie otworzyłem ciężkie drewniane drzwi.Przyprawiające o dreszcze zimno muskało moją sylwetkę, gdy bosymi stopami, na palcach uciekałem ze swojej komnaty.
Wszędzie panowała śmiertelna cisza.
Zimno biło od ścian, a jedyne światło jakie w tej chwili miałem, to strumień światła swojej latarki.
Naciągnąłem na siebie, zółty koc czując jak ten zsuwa się z mych ramion.
CZYTASZ
My Little Prince||Yoonmin
FanfictionDwa całkiem inne światy. Jeden przejawiający się w dostojeństwie i grzeczności drugi żyjący według własnych zasad łapiąc każdy dzień. Tyle różnić. Jednak to samo marzenie. Marzenie o odnalezieniu drogi ku królestwu miłości... "-Czasem mi przypominas...