Rozdział 21

396 57 9
                                    

JIMIN POV:
Czasami zdarza się, że mówimy coś czego żałujemy przez jakiś czas. Coś co jest w stanie skrzywdzić drugą stronę  i zniszczyć wszystko co udało się zbudować.

Czasy czas walki zdaje się znikać niczym wyblakła fotografia, a wszystko staje się takie jak niegdyś.

Zamiast być bliżej osiągnięcia zwycięstwa oddalamy się wracając na nieszczęsny "start".

Najgorsze jest również to, że nie wiemy czy tym razem uda się nam ponownie coś zbudować.

Tak też było w naszym przypadku.  Mówiąc naszym chodzi mi oczywiście o mnie i Yoongi'ego.

Po nocy maratonu filmów czułem okropny gniew. Pierwszy raz w życiu miałem do kogoś aż taki żal. Dawna chęć walki o niego wyparowała.

Poczułem się jak zabawka.
Niczym marionetka na sznurkach, którymi bez problemu można ruszać.

Dopiero potem dotarło do mnie, że gniew przyćmił moje wszelkie zmysły.

Najgorsze jest to, że zrozumiałem to zbyt późno gdy sylwetka miętowo-włosego zniknęła z pola mojego widzenia, a ja sam zsunąłem się na ziemię wybuchając płaczem.
Czułem jak wszystko ulega zniszczeniu, jak szansa dana mi przez Mina pęka niczym mydlana bańka.

Dlaczego go nie wysłuchałem ?-pytałem sam siebie.

Nagle usłyszałem odgłos otwieranych drzwi.
Jak ostatni głupiec uniosłem wzrok z nadzieją, że to YoonGi wrócił do mieszkania mojej ciotki.

-Rany Jimin co się dzieje ?-Spytał przestraszony Hoseok z trzaskiem zamykając za sobą drzwi. Podbiegł do mnie, klękając obok-Hej młody
-Pok..Pokłóciłem się z Y..YoonGim-wyszlochałem drżącym głosem-Zraniłem go
-Czyli to dlatego napisał do Kooka, że idzie z powrotem do domu-westchnął ciężko obejmując mnie ramieniem. -Hej pewnie za jakiś dzień, dwa mu minie. Ostatnio praktycznie się unikaliście więc wiesz...-wyszeptał ze smutkiem.
-To moja wina

Nie powinienem go prowokować
-Jimin...wina musi leżeć po dwóch stronach on...pewnie też coś spieprzył-powiedział czule głaszcząc moje ramię. -To jest YoonGi nie wierzę, że on jest bez winy.
-Tamtej no..nocy po oglądaniu filmów...Ja...chciałem żeby mnie pocałował-wyszeptałem rękawem wycierając policzki. Czułem jak zaczynam się rumienić lecz zignorowałem to-On nie chciał...Ja...sprowokowałem go...I...on...
-To on zrobił ci malinkę-wtrącił Jung na co spuściłem wzrok.
-Wiedziałem, że was do siebie ciągnie.
-Nie ciągnie. On mnie nie znosi-wtrąciłem kładąc głowę na kolanach.
-Jasne...I bez powodu zaczął się otwierać i starać yhm...Jimin widać, że Ciebie i go coś...coś was łączy no i...ahh wątpię ze jakąś głupia wymiana zdań wszystko zniszczy-pocieszył mnie, uśmiechając się słabo.
-Myślisz ?
-Tak-zaśmiał się-Jesteśmy częścią ich grupy nie ma nawet szans, żeby cię ignorował-dodał z powiększającym się uśmiechem.
-Cieszę się, że należymy do ich grupy-wyszeptałem delikatnie się uśmiechając -Przy nich czuję się równy i wolny...Nie tak jak w zamku.
-Ja też Jimin...dlatego staram się cieszyć każdym dniem. Myśl, że każdego dnia jest coraz mniej czasu mnie przeraża-powiedział ciężko wzdychając.
-No właśnie co z Tobą i Tae po powrocie ?-Spytałem patrząc na niego wyczekująco.
-Nie wiem Jimin. Staram się nie myśleć o tym-mruczy podnosząc się  z ziemi-Chodź wyjdziemy stąd, pozwiedzamy i zapomnimy o smutku. Co Ty na to?-Zaproponował uśmiechając się serdecznie w moja stronę.
Odwzajemniłem słaby uśmiech, rękawem ścierając resztki łez z policzka.
-Mogę tylko do...do niego napisać ?-Spytałem cicho, spoglądając niepewnie.
-Jasne. Ja w tym czasie pójdę coś zjeść do kuchni bo normalnie umrę z głodu-oświadczył cichocząc.
Wyciągnąłem telefon wybierając kontakt do Min'a czując jak panika do mnie wraca.

My Little Prince||YoonminWhere stories live. Discover now