25. "Kiedy w końcu będzie ta pizza?"

5.2K 294 47
                                    

"Pamiętaj, nigdy się nie poddawaj. Po tych dniach, kiedy ktoś cierpi, nadchodzą też te, w których się cieszy. U ciebie też tak będzie."

Zobaczymy.

Westchnęłam cicho i ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze. Uśmiechnęłam się. Chyba wyglądam wiarygodnie.

Wyszłam z toalety i rozejrzałam się. Podeszłam do naszego stolika i usiadłam na przeciwko Charliego.

-Wszystko w porządku? -zapytał odkładając telefon. Uśmiechnęłam się jak najbardziej wiarygodnie.

-Tak. -nie bardzo.

-Wyglądasz jakby coś się stało. -powiedział, przypatrując się mnie. Nie no, coś ty, nic się nie stało. Tylko przypomniałam sobie, że tak właściwie to nie mam nikogo, bo każdy kto żyje z mojej rodziny, ma mnie gdzieś.

-Nie, czemu tak myślisz? -zapytałam. -Kiedy w końcu będzie ta pizza? Jestem strasznie głodna. -dodałam, chcąc odejść od tamtego tematu. Kasztanowo włosy zaśmiał się i spojrzał na mnie spod oka.

-Serio? -zapytał w końcu. Pokiwałam ochoczo głową. -Powinna być za chwilkę. -odpowiedział w końcu na moje pytanie. -Spokojnie.

-Jestem oazą spokoju. Przyznaj się, że kazałeś im przyjść później. -wytężyłam na niego swoje spojrzenie, mówiąc drugie zdanie trochę zła. Muszę czekać na moje jedzenie! No panie, kto by się nie wkurzył?

-Jasne. -prychnął, a ja spojrzałam tam, gdzie wynoszono pizzę.

-To nasza, jestem tego pewna! -pisnęłam, podekscytowana i poprawiłam się na krześle. Pizza rzeczywiście była nasza. - A nie mówiłam? -uśmiechnęłam się.

-Więc, cieszysz się na wakacje? -zapytał.

-Jasne. I tak chciałam gdzieś wyjechać, a dzięki wam jest to możliwe już na początku wakacji. Nawet nie wiesz jak się cieszę. -usłyszałam dźwięk komórki. -Sorki. -mruknęłam, wyjmując urządzenie. Przyszła mi wiadomość.
Postanowiłam odczytać później. To nie zając, nie ucieknie. -Więc, na czym skończyliśmy? -zapytałam, biorąc drugi kawałek pizzy.

-No, gadaliśmy o wakacjach. Dobrze, że jedziesz, bo nie chciałem mieć sam pokoju. -zaćwiergotał.

-Ojej, cieszę się, że się cieszysz. -zaśmiałam się.

____________
Po miłym popołudniu pożegnaliśmy się, bo chłopak miał iść dzisiaj na zakupy. Z początku myślałam, że może i ja bym poszła, ale jak dla mnie trzeba trochę więcej czasu na takie zakupy. Nie pojdę jutro do szkoły, a właśnie, żeby kupić rzeczy. W piątek jest zakończenie, także kupię od razu coś na tą okazję. Muszę tylko poprosić matkę, żeby wysłała mi trochę pieniędzy.

Albo w wakacje znaleźć sobie jakąś pracę. Ale to po powrocie z wakacji. Żeby w końcu się uniezależnić.

W sumie mam jeszcze jakieś dodatkowe parę tysięcy, ale wolę zachować je na "czarną godzinę."

Będąc w domu, wyjęłam telefon, żeby odczytać wiadomość, którą dostałam.

Od Mama: Cześć, córciu! Z okazji wakacji wysłałam Ci dodatkowe pieniądze! Na pewno się przydadzą. Jako, że mogę sobie teraz pozwolić na dużo, wysłałam Ci jakieś trzydzieści tysięcy. Później wyślę jeszcze może pięć, dziesięć. Jak narazie powinno ci starczyć. Co ty na to, żebym przyjechała w Niedzielę? Tęsknię.

Oh, więc sprawa kasy załatwiona. A co do tego, czy ma przyjechać to mnie zaskoczyła. Tęskni? Ha, śmieszne. Niestety albo stety, ale nie przyjedzie. Mam to gdzieś, mam ją gdzieś. Zostawiła mnie i niech mi się na oczy nie pokazuje. Nie chcę jej znać! Poza tym, wyjeżdżam na wakacje.

Do Mama: Nie przyjeżdżaj i już nie wysyłaj mi pieniędzy. Nie chcę nic od ciebie. Tamte, owszem, przydadzą mi się, ale od teraz będę radzić sobie sama. Po prostu bądź sobie ze swoim kochasiem. Nienawidzę cię. Pomyśleć, że kiedyś mówiłam do ciebie mama. Zmieniam numer niedługo, tak więc nie pisz. Nie dzwoń. Zapomnij. Zniknij z mojego życia.

Wysłałam obszerną wiadomość. Mam nadzieję, że zakuma, że nie chcę jej znać. Teraz tam nagle się odezwała, martwi się i jeszcze chce przyjechać? Coś wątpię w jej wiarygodność. Pewnie po prostu myśli sobie, że teraz tak nagle przyjedzie i odbuduje to, co zepsuła w te parę miesięcy. Przykro mi, ale jeśli tak to się myli. Z tym numerem nie mówiłam serio, bo nie chce go zmieniać, bo mi się podoba obecny, ale może dzięki temu się ode mnie odczepi, usunie mój numer i po prostu zniknie?

Wyłączyłam telefon i położyłam się na łóżku. Resztę dnia chciałam spędzić sama, w ciszy. Moje nogi musiały odpocząć przed jutrem, czyli zakupami. Jestem pewna, że nie skończy się na dwóch, czy trzech godzinach.

Po półgodzinnym leżeniu jednak zmieniłam decyzję. Włączyłam w telewizorze program z muzyką i zaczęłam tańczyć. Podgłośniłam muzykę i poszłam do kuchni zrobić sobie zapiekankę makaronową, taką jak lubię. Dodawałam poszczególne produkty, a po godzinnej robocie wszystko było już gotowe. Posprzątałam i poszłam do salonu. Byłam wykończona. Usiadłam na kanapie, przełączając na "Damy i wiesniaczki". Może trochę ciulowy serial, ale go lubię.

Zaczęłam jeść, przy okazji patrząc na zadania wykonywane przez dziewczyny. Według mnie to trochę dziwne, żeby dawać takie zadania jak ogłuszanie i przygotowywanie do jedzenia ryby, ale o gustach się nie mówi, także nie dodam nic więcej.

Po odcinku, wyłączyłam telewizor i umyłam talerz. Nalałam sobie soku do szklanki, napiłam się i odstawiłam wszystko na miejsce. Postanowiłam iść pobiegać, ale na początku musiałam się przebrać w coś odpowiedniego.

Wzięłam z szafy luźne, czarne spodenki, czarny sportowy top i czarne  majtki. Przebrałam się i w uszy włożyłam słuchawki, które podłączyłam do telefonu. Weszłam w moje piosenki i włączyłam pierwszą playlistę. Schowalam telefon do kieszonki spodenek i lekko ją zasunęłam, żeby nie wypadł, ale też tak, żeby nie przyciąć słuchawek.

Zeszłam na dół i założyłam buty. Wzięłam jeszcze butelkę wody. Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i klucz schowałam do drugiej kieszonki spodenek, zasuwając ją całą.

Wyszłam z mojej posesji i zaczęłam biec, wsłuchując się w słowa piosenki.
Wypadło na utwór : BLACHA ft. Bedoes "Braciszku".

Zaczęłam cicho nucić kawałek piosenki.

"Zostawiłeś bracie z dnia na dzień  i powiedz nie wstyd ci.. "

"Nie chcę cię znać, sorry braciszku dziś nie chce cie znać..."

"Na pierwszym miejscu tylko moja familia...."

Uśmiechnęłam się lekko. Przyspieszyłam tępa i znalazłam się w parku. Tam zatrzymałam się, żeby napić się wody. Później znów zaczęłam biec.

___________
Po dwóch godzinach biegów, nie miałam już siły. Chciałam tylko się umyć i iść spać. Oo tak, łóżko, łóżko, łóżko.

Gdy dotarłam do domu, od razu skierowałam się do łazienki. Zdjęłam przepocone ciuchy i weszłam pod prysznic. Polałam się zimną wodą, ale takiej właśnie było mi potrzeba. Umyłam ciało truskawkowym żelem pod prysznic, a włosy czekoladowym szamponem.

Wyszłam i wytarłam się, przypominając sobie, że nie mam ubrań. Włosy wytarłam w ręcznik i uczesałam, chcąc by same wyschły. Owinęłam się w ręcznik i poszłam do pokoju. Wciągnęłam na siebie pierwszą, lepszą koszulkę i spodenki, nie zapominając o majtkach. Ubrałam się i odniosłam ręcznik, przy okazji biorąc z łazienki telefon. Poszłam do siebie, podłączyłam go pod ładowarkę i padłam na łóżko.

Ten dzień był męczący, ale podobał mi się. Po jakimś czasie zamknęłam oczy i usnęłam.

_______________________________________

Chyba jestem dla was za dobra, dając wam tak często rozdziały, no ale dzięki tym gwiazdkom i komentarzom zrobiło mi się bardzo miło i aż się dziwię, jak szybko powstał rozdział.

Następnego oczekujcie za dwa, trzy dni :) Jeszcze raz dziękuję, kocham was.

PS. Dziękuję też "ukrytym" czytelnikom, bo mimo wszystko widzę, że czytają to też inne osoby, takie które nie dają gwiazdek, ani nie komentują. Po prostu cieszę się, że czytacie.

Papa :)

To znowu Ty [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now