35. "I dlaczego?"

4.6K 232 30
                                    

-Powiedz mi, co się dzieje? -zapytał po raz setny Charlie, patrząc na mnie z góry.

-Możesz spadać? -odezwałam się w końcu. Chciał dowiedzieć się ,co się stało i dlaczego wyszłam z pokoju jak oparzona. Podobno szukali mnie przez te parę godzin, a ja tak sobie ich olałam i poszłam. Co więcej, mówili, że się o mnie martwili. Ja tego nie czaję, ale jeśli oni się martwią to jest coś z nimi nie tak.

-Martwiliśmy się, gdzie ty byłaś tyle czasu? -zapytał.

Wiedziałam. Gdzie ty byłaś ? Co robiłaś? Dlaczego nie odbierałaś? MARTWILIŚMY SIĘ. Oni się martwili, czy Charlie? Bo jakoś tylko on mi głowę truje, poza Chris'em, ale nawet tamten dał już sobie spokój, gdy zorientował się, że go nie słucham. Ojć? Bywa.

-Odpuść sobie. -wzruszyłam ramionami i wstałam. Nie miałam zamiaru dalej słuchać jego kazań.

-A teraz gdzie się wybierasz? -uniósł brwi.

-Jak najdalej od ciebie. -wytknęłam mu język i założyłam buty. Co z tego ,że jest już jakaś pierwsza w nocy. Nie mogę normalnie położyć się spać, bo on cały czas nawija. Chociaż się przejdę.

-O nie, nie, nie, młoda damo. Idę z tobą. -oświadczył.

-Nie ma mowy! -tupnęłam zła nogą. -Nie jestem dzieckiem! Jestem dorosła, jasna kaczka! I mam prawo wyjść sama kiedy i gdzie mi się podoba! -chwyciłam telefon i poszłam do wyjścia. Poczułam uścisk na nadgarstku, po czym zostałam przyparta do drzwi.

-Nigdzie beze mnie nie pójdziesz. -warknął. Przestraszyłam się jego tonu głosu i spojrzałam w jego oczy. Były ciemne - jak nigdy. Czekoladowe jak zawsze ,zmieniły się w niemal czarne, ciskały gromami.

-A właśnie, że pójdę. -odpowiedziałam trochę ciszej.

-Gdybym był twoim ojcem, inaczej bym cię wychował. -powiedział, a ja poczułam jak do moich oczu momentalnie napływają łzy. Tym razem przesadził. Dobrze wiedział, z resztą jako jedyny, o tym, że to jest dla mnie drażliwy temat.

-A jednak nie jesteś. Bo wątpię, że to z tobą moja matka zdradziła tatę! -wykrzyczałam, wyszarpując się z jego uścisku. Dobrze wiedziałam, że same moje słowa jeszcze bardziej mnie ranią, ale nie umiałam się powstrzymać. Przyjaźń, która przetrwała dużo, nawet ostatnią, kilkumiesięczną przerwę, miałam wrażenie, że się sypie. Wykorzystał to, co słyszał od mojej matki we własnej osobie. -Chociaż czekaj, tobie też to proponowała. Z tobą też chciała się przespać. Może skorzystaj? Co ci szkodzi. -wysyczałam i wyszłam. Odruchowo, zapukałam do pokoju Nic. Ona, jak na razie, jako jedyna w niczym nie zawiniła. A ja potrzebowałam ją po prostu przytulić, porozmawiać, byle nie o tym, co się stało. Cokolwiek.

Chodziłam w kółko, w końcu znowu zapukałam do drzwi. Chwilę później zobaczyłam Chrisa. Niech mnie tylko nie wkurza.

-Gdzie Nicole? -zapytałam.

-Wow, odzywasz się do mnie. -zaśmiał się, nerwowo. -Nicole już śpi. -powiedział. Ah, no tak, już po pierwszej. Bez odpowiedzi, odwróciłam się i poszłam do windy. Wcisnęłam przycisk i gdy się otworzyła, ostatni raz spojrzałam na chłopaka. -Ej. Ty płaczesz! -powiedział, jakby odkrył Amerykę. -Coś się stało? -zapytał.

-Tak, dużo się stało. Ale nie licz na to, że dowiesz się o czymkolwiek. Każdy, kto się czegoś dowiaduje, wykorzystuje to przeciwko mnie. -uśmiechnęłam się. -Wiedz tyle, że razem z Charlim możecie przybić sobie piątkę. -dokończyłam i nie czekając na odpowiedź, weszłam do pudełka, zwanego windą. Wcisnęłam poziom zero, po czym drzwi się zamknęły, a ja zjechałam na dół.

Dreptałam po dole, poszukując sama nie wiem czego. W końcu wyszłam na dwór i usiadłam na ławce. Co w niego wstąpiło? Dlaczego tak bardzo się zdenerwował? Oh, tak, wiem. Chciał wiedzieć o mnie wszystko, a później to wykorzystać. Właśnie dlatego nienawidzę ludzi. Każdy z tych podstępnych kreatur jest ciekawski, a jak przyjdzie co do czego, to się okazuje jacy są naprawdę. Nawet po sylwestrze, gdy się kłóciłam z nimi, Charlie nie był taki nabuzowany.

-Powiesz mi co się stało? -z transu wybudził mnie głos Chris'a. Co on chce wiedzieć? Ze Charlie mnie zranił? Niech sam mu opowie, co się stało. Niech mu jeszcze powie, że tak naprawdę mój prawdziwy tata może być milionerem, gangsterem, bezdomnym, uczciwym człowiekiem lub kimkolwiek. Do tego niech doda, że mój tata, który mnie wychowywał, wyjechał pewnie dla tego, że miał dosyć oglądania nie swojego dziecka. A co najlepsze i zarazem z tego wychodzi? Niech wymyśli bajkę, że moja matka jest puszczalska, chociaż w sumie nie wiem jaka jest już prawda. -Siedzisz tu już pół godziny, przeziębisz się. -westchnął. -Okej. Jeśli nie chcesz to nie musisz mówić. -usmiechnął się do mnie. I dobrze, bo nie zamierzam nic mówić. -Przytul się, będzie ci lepiej i przede wszystkim cieplej. -rozłożył ramiona. Chwilę się zastanawiałam, ale w sumie co mi szkodzi? To, że jestem chwilowo, albo i na dłużej, załamana, nie oznacza, że zamierzam się z nim godzić. Jeszcze nie. Wiem, że już za pewne wie, że źle zrobił i to nie raz i nie dwa. Może tego żałuje, a może nie. Muszę wszystko ponownie przemyśleć. Może powinnam dać mu szansę? Ostatnią? Może tym razem nie zawiedzie i wszystko zacznie się układać? Nie dowiem się tego, dopóki  nie spróbuję. Boję się tylko, że znów mnie oszuka, a wtedy już bym tego nie wytrzymała. Zostało mi naprawdę mało osób, które mogłyby mnie wspierać.

I dlaczego?

Dlatego, że się urodziłam? Tak, to był chyba jeden, wielki problem. Dla matki, bo mój 'tata' mógłby dowiedzieć się o zdradzie, co z resztą się stało, dla Emily, bo gdyby nie ja, nikt nie wiedziałby o zdradzie i wtedy Emi byłaby z tatą, dla moich przyjaciół, bo oni przecież też nie raz się nasłuchali o mnie przeróżnych rzeczy.

To, że się urodziłam, mimo tego, że nie było to z mojej winy, zwiastowało dużo problemów. Ale dlaczego wszystko się tak potoczyło? Przecież słuchałam się w miarę rodziców, byłam pomocna, zawsze interesowałam się dobrem innych, uwielbiałam pomagać i wszystkich wspierałam jak tylko mogłam.

Może przejęłam charakter po moim biologicznym ojcu? Ciekawe kim teraz jest, co najważniejsze - czy żyje i jak się ma, jak wygląda, czy ma rodzinę i czy w ogóle wie o moim istnieniu? Możliwe przecież, że albo matka mu nie powiedziała, albo nie chciał kontaktu ze mną. Jest jeszcze trzecia obcja: nie pozwalała mu się ze mną kontaktować.

Wiem tylko jedno. Muszę dowiedzieć się prawdy.

___________________________________________

Cześć! Jest nowy rozdział. Ogólnie chciałam podziękować wam za wszystkie komentarze, gwiazdki i w ogóle odczyty. W pierwszej części, pt. "Nienawidzę Cię" jest ich już mnóstwo, zresztą cały czas przybywają, tak samo tutaj. Jednak gdy zalogowałam się, zobaczyłam, że pierwsza część jest na 4 miejscu w kategorii komedia i o kurka! Nigdy nie spodziewałam się, że do czegoś takiego kiedyś dojdę. Dlatego bardzo dziękuję, rozdział miał być jutro, ale zdążyłam dziś napisać i wstawić, więc macie.

Ogólnie, lecę zobaczyć teraz księżyc, który miał być dzisiaj krwistoczerwony.  Wy też? Piękny widok, naprawdę. Niestety kolejny będzie za szmat czasu, no ale cóż. Zobaczymy, jak będzie to wyglądało.

Do następnego, buziole :)

To znowu Ty [ZAKOŃCZONA]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt