46. "Hej."

4.1K 182 56
                                    

Siedzę na imprezie.

Taaaak, dobrze czytacie. Nie opuściliście żadnego wydarzenia z mojego życia. Jestem w swoim domu, w czarnych spodenkach i biało-czarnej koszulce. Piję drinka, ponieważ pewna osoba, a raczej parę osób, tak po prostu postanowiło zorganizować imprezę nie pytając mnie nawet o zdanie. A żebym była, postanowili zrobić tą imprezę u mnie. A mianowicie kto zorganizował to wszystko?

Nicole, Chris oraz Charlie. Zaprosili trylion milion osób. A ja? W sumie miałam coś tam do gadania ale gdy powiedzieli, że będzie dobry alkohol i jedzenie, nie mogłam nie skorzystać.

Dla jedzenia mogę zrobić bardzo dużo.

O tak.

-Hej! -krzyknął ktoś nad moim uchem, przez co wybudziłam się z myśli. Posłałam Chrisowi gniewne spojrzenie a po chwili on przysiadł się.

-Cześć, co chcesz? -zapytałam, wiedząc, że nie przyszedł bez celu.

-Od ciebie? Niczeeego. -powiedział. Rozpoznałam, że jest lekko podpity. -A !- klasnął w ręce. -Chciałbym! Chciałbym żebyś ze mną zatańczyła. -uśmiechnął się i śmiesznie poruszył brwiami przez co ja również się zaśmiałam. Zabawny jest.

-Tylko taniec? -zapytałam.

-Oczywiście. -powiedział i przyłożył sobie rękę do serca , niczym rycerz, który coś ślubuję. Ponownie się zaśmiałam i pokiwałam głową. Dopiłam szybko swojego drinka i wstałam. Wyciągnął ku mnie dłoń, więc podałam mu moją.

Poprowadził mnie na sam środek parkietu, którym był mój salon, i złapał mnie w pasie. Ja swoje ręce położyłam na jego ramionach. Zaczęliśmy się lekko poruszać w rytm muzyki. Teraz poczułam się tak jak kiedyś. Gdy również byliśmy na imprezie i tańczyliśmy razem, a on wyznał mi, że jego mama jest chora. Pamiętam, że było mu wtedy bardzo ciężko. Z resztą, nie tylko jemu. Mi też było ciężko, bo nie lubię patrzeć na cierpienie innych. Jednak Pani Parker wyzdrowiała po operacji i teraz ma się dobrze.

-O czym myślisz? -zapytał w pewnym momencie Christian i obrócił mnie. Gdy wróciłam do poprzedniej pozycji, odpowiedziałam:

-Wspomnienia.

Chłopak uśmiechnął się.

-Jakie wspomnienia? -zapytał, sunąc rękoma po mojej tali. Mimowolnie zadrżałam.

-Też razem tańczyliśmy, byliśmy na imprezie. Odpowiedziałeś mi o swojej mamie, no i zaufałeś, o ile to w ogóle było prawdziwe i nie zmyślone jak cały nasz związek. -prychnęłam.
Tak, wybaczyłam mu, ale nadal nie mogę uwierzyć w to, że zmyślił to wszystko. -Powiedz mi tylko, bo cholera i nie zrozumiem, jak można zmyślić uczucie do tego stopnia, że druga osoba ci tak bardzo zaufa, a później to zburzyć? Bawisz się w jakiegoś budowlańca, który układa klocki a później je rozwala i tak w kółko? Jak dziecko?

Nie dostałam odpowiedzi. Nic. No tak. Mogłam się tego spodziewać. Lepiej pójdę się przewietrzyć.

-Przepraszam. -powiedział tylko. Wyswobodziłam się z jego uścisku i ruszyłam na taras.

Gdyby Nicole nie była w ciąży.. To wszystko nie tak, jak być powinno.

-Rose, chodź do środka. Musisz to zobaczyć. -powiedział Charlie. Za jego radą, poszłam zobaczyć co się dzieje. Gdy tylko weszłam zauważyłam zmianę. Muzyka nie grała, a na środku stały dwie osoby. A raczej jedna klęczała. Chris i Nicole. Oświadczał się jej, a ona właśnie w tym momencie...

-Tak. -zgodziła się.

Poczułam nieprzyjemne zimno w środku, jakby tysiące noży przebiło mnie i moje serce. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i straciłam kontakt z rzeczywistością.

________
-Rose, halo! Obudź się. -usłyszałam głos. Charlie, Chris, Nicole? Ktoś inny? Nie wiem, nie mogłam go rozpoznać.

Powoli dźwięk zaczął się wyostrzać i słyszałam głos Chris'a i Charliego. Kłócili się, ale nie obchodziło mnie to. Zaczęłam powoli otwierać oczy. Poczułam ciecz pod moim nosem. Otworzyłam już dobrze oczy i dotknęłam ręką tego miejsca. Chwilę później popatrzyłam na rękę. Krew. Moja krew. Co się ze mną stało? Co się wydarzyło i dlaczego zemdlałam? A do tego ta krew z nosa.

Zaczęłam sobie powoli przypominać. Ach, tak. Chris, taniec, dwór, dom, oświadczyny, no i pustka.

Rozejrzałam się. Każdy praktycznie patrzył na mnie.

-Nic mi nie jest. -wymamrotałam i poczułam lekki ból głowy. Syknęłam cicho.

-Widać. -westchnął Chris.

-Co cię w ogóle obchodzę? -zapytałam i podniosłam się już całkiem. Powoli zaczęłam iść, z pomocą Charliego, do kuchni. Wzięłam ręcznik papierowy i zamoczyłam go w wodzie, po czym przyłożyłam sobie pod nos i lekko wytarłam. -Już jest okej. -powiedziałam do Charliego, chcąc mu uświadomić, że może mnie już puścić. Ten, powoli, puścił, jednak nadal patrzył na mnie, żeby w razie czego mnie złapać. -Żyję. -zaśmiałam się, a później zakasłałam.

-Co ci się stało? -uniósł brew.

-Nie mam pojęcia. To pierwszy raz, kiedy coś takiego się dzieje. Lepiej powiedz mi, kiedy wraca Cara. Tęsknie za nią.

-Już jest. Miała dziś wpaść, żeby się przywitać. Dlatego ta impreza.

-Oh. -westchnęłam. -Myślałam, że jest po to, żeby Chris oświadczył się Nicole. -powiedziałam, bo naprawdę tak pomyślałam po tym, co zobaczyłam.

-Nie, nie. -zaśmiał się. -Ale w sumie, to śmiesznie się złożyło.

-Tak, bardzo, normalnie boki zrywać. -wywróciłam oczami. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Na kogo nie spojrzałam, ten patrzył na mnie i wysyłał mi współczujące spojrzenie, żeby po chwili zacząć mnie obgadywać z kolegą lub koleżanką, z którą siedział.

Prychnęłam. Współczucie. Też mi coś.

W pewnym momencie w tłumie zauważyłam Carę. Ona w tym samym momencie spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Zmieniła się troszkę. Ścięła włosy i teraz sięgają jej do ramion, zbladła lekko, ale to wciąż ta sama, uśmiechnięta dziewczyna.

-Hej. -powiedziałyśmy w tym samym czasie, przytulając się. Później obie przyjrzałyśmy się sobie bardziej. Uśmiechnęłam się.

-Schudłaś. I zbladłaś. -powiedziała.

Nie chciałam na dzień dobry mówić, że zemdlałam, więc ściemniłam jej, że po prostu jej się zdaje i pochwaliłam jej wybór, dotyczący ścięcia włosów. Zaczęłyśmy rozmawiać o tym, dlaczego jej nie było. Pojechała do ciotki. Jednak później plany się zmieniły i wyjechała w miejsce, gdzie w ogóle nie było zasięgu. Do tego zmieniła też numer i ogólnie styl ubierania. Jednak muszę przyznać, że nowy ubiór jej służy, ładnie jej w tym, w czym jest.

Po parogodzinnej pogawędce, gdy goście zaczęli się rozchodzić, Cara postanowiła zostać i nadrobić stracony czas. Do tego, przecież stęskniła się za mną. I za moim psem, oczywiście.

_______________________________________

Hejka, dzień dobry.

A wy tęskniliście? :d

Wiem, że rozdziału nie było... Długo. Ale po prostu mam teraz mega dużo sprawdzianów czy kartkówek, albo później idę na różaniec, bo trzecia gimnazjum równa się bierzmowanie, wiec mam nadzieję, że będziecie czekać, o ile już połowa nie uciekła.

Mam nadzieję, że będzie was dużo, albo i jeszcze więcej :)

No to, do następnego ;)


To znowu Ty [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now