Epilog

6.2K 244 117
                                    

Pov. Chris

Wnieśli trumnę. Wszyscy weszliśmy do środka. Bez wyrazu twarzy. Tak samo jak ona, w dzień w którym umarła. Bez wyrazu twarzy. Nie dało się nic odczytać, poza tym, że każdy obecny był zdołowany, smutny, zmęczony i.. i tyle.

Nic więcej.

Usiedliśmy w rzędach. Dużo osób znało Rose, dużo jej kibicowało, jednak ona sama nie dała rady. Walczyła z chorobą, a nawet byłyby szanse, gdyby nie to, że nie było nikogo, dzięki komu miałaby się odbyć operacja.

I prysło. Nic już nie ma.

W pewnym momencie słyszę głos Cary. Wygłasza przemówienie. Parę osób ma to zrobić. W tym ja.

-Była... Jest moją najlepszą przyjaciółką. -mówi, a ja spoglądam na nią. W jej oczach błyszczą łzy. -Byłam u niej codziennie podczas pobytu w szpitalu, jednak tego jednego dnia nie. Nie mogłam. Zawsze śmiałyśmy się z innych, grałyśmy w karty lub inne gry. Gdy u niej byłam, było widać, że walczy. Często pytała mnie, kiedy stąd w końcu będzie mogła wyjść. Lekarza też. Nawet później próbowała szukać dawcy.. Ale jak każdy wie, nie udało się. Bardzo mi jej brakuje. Znałyśmy się od dawna, w sumie, to mogę powiedzieć, że od piaskownicy. Zawsze pomagałyśmy sobie w trudnych chwilach i ciężko mi wyobrazić sobie, że to już koniec, bo jeszcze niedawno myślałyśmy jaki będzie ostatni rok szkolny. Jednak, dla niej ostatnim był ten, ubiegły. Chciałabym ją teraz przytulić, pośmiać się z nią, ale to już chyba nie wykonalne. Wyrazy współczucia dla wszystkich, a w szczególności dla ciebie, Chris. -powiedziała, a po moim policzku spłynęła łza. -Wiem, że pogodziłeś się z nią i to z tobą spędziła swoje ostatnie chwile. Widziałam też jak przeżywałeś to wszystko, gdy była reanimowana. Mam nadzieję... -odchrząknęła, ledwo powstrzymując się od płaczu. -Mam nadzieję, że się trzymasz. -zakończyła i zeszła, siadając na ławce obok mnie, gdy ja wstawałem. Nogi miałem całe z waty. Nie wiedziałem w ogóle jak się zachować, co mówić. Na pogrzebie była również matka i ojciec Rose. Okazało się, że nie był ojcem biologicznym, w ścisłości, ale również załamał się trochę po śmierci Rosie.

Taaa, wzorowy ojciec.

Prychnąłem, patrząc na niego. Wzrokiem przeskakiwałem po wszystkich, aż swój wzrok zatrzymałem na Carze, ale tylko na chwilkę. Płakała, a ja nie chciałem na to patrzeć. Mi również było bardzo ciężko. Później mój wzrok spotkał się z Nicole. Ona siedziała, jakaś taka przymulona. Postanowiłem coś w końcu powiedzieć.

-Rose. -wypowiedziałem jej imię, czując ogromny smutek. -Moja dziewczyna.. pogodziliśmy się parę godzin przed jej śmiercią. -powiedziałem, a parę łez już opuściło moje oczy, znajdując ścieżki na policzkach. -Bardzo mi na niej zależało. I na tym, żeby wyzdrowiała. Chciałem dla niej jak najlepiej. Gdybym mógł, zamieniłbym się z nią. Wszystko, tylko nie to, co się dzieje teraz. Nie wiem, jak to zniosę, aczkolwiek mam nadzieję, że moja kochana Rosie jest szczęśliwa, tam gdzie teraz jest. I że patrzy na mnie z góry i uśmiecha się, słysząc co mówię. Jak każdy pewnie wie, straciła siostrę. Którą zresztą potrącił jakiś wariat. Później jej rodzice ją po prostu zostawili. -powiedziałem, patrząc na nich. Matka otworzyła buzię, a z jej ust wydobył się szloch. Ojciec zaś miał cały czas spuszczoną głowę. -Nie chcę nikogo za nic obwiniać, bo nie o to chodzi. -powiedziałem. -Jednak chcę uświadomić, ile osób ona straciła w ciągu chwili. Ja teraz czuje, jakbym stracił cały świat. Bo ona była całym moim światem. -powiedziałem, zatrzymując się na chwilę. Zwiesiłem głowę do dołu. -Bardzo mocno ją kocham. Mieliśmy.. w dzień, w którym umarła... Rozmawialiśmy o tym, że w zimę urządzimy kulig. Chciałbym, żeby to marzenie się spełniło. Najgorsze jest to, że już nigdy jej nie zobaczę. Mając ją miałem wszystko, a teraz czuję, jakbym stracił cząstkę mnie. -zakończyłem na tym, nie chcąc już nic więcej mówić. Nie miałem na to siły. Wróciłem do pierwszej ławki i objąłem Carę, która płakała w moje ramię. Z moich oczu również poleciały kolejne łzy.

Nie tak to wszystko miało się skończyć.

Po mojej wypowiedzi, jeszcze parę osób się wypowiadało. Ja skupiłem się na wszystkich. Jednak słowa Charliego zostały we mnie najdłużej. A dokładniej zdania. Parę zdań. "Wiem, że ona nie chciałaby, żeby ktokolwiek płakał. Przecież zawsze martwiła się bardziej o każdego z nas, niż o siebie samą. Dlatego proszę, bądźmy w żałobie, ale wspominajmy ją ciepło, bez płaczu, na tyle, na ile to możliwe. "

Nie możliwe jest, żeby w ogóle nie płakać po stracie kogoś tak ważnego, jak ta dziewczyna.

Może chwilami dziwaczna. Chwilami mnie wkurzała. Jednak z perspektywy czasu, chciałbym go cofnąć, a wszystkie lata, w których się z nią kłóciłem, zmieniłbym. Chciałbym z nią spędzać dużo czasu. Ale kim ja byłem? Małym dzieckiem, które nie lubiło innego, bez żadnego, większego powodu.

Uśmiechnęłem się lekko. Spojrzałem na trumnę, w której leżała ona.

Już mi jej brakuje. Więc jak mam funkcjonować dalej, bez niej?

Wiem, że nigdy jej nie zapomnę. Bo była moją pierwszą prawdziwą miłością.

Chciałbym móc jej powiedzieć, że kocham ją najmocniej na świecie. Najmocniej, najczulej, gdziekolwiek i kiedykolwiek jest, ciągle o niej myślę. Mieliśmy dużo różnych sytuacji. Ale to chyba na tym polega miłość.

Na kłóceniu się i godzeniu.

Na wytykaniu sobie błędów i przebaczaniu.

Na milczeniu i na rozmowie.

Na słuchaniu i mówieniu.

Na pewności i zwątpieniu.

Na byciu razem i byciu daleko od siebie.

Jeśli potrafimy pomieścić w sobie i zrozumieć te skrajności, oznacza to, że dorośliśmy do tego, by być kochanym, oraz do kochania drugiej osoby.

Ja tak właśnie mam. Wiem, że minie sporo czasu, zanim w ogóle będę w stanie wykonywać codzienne czynności. Albo inaczej. Kiedy nie będzie mi to przychodziło z trudem. Bo... Najważniejsza osoba w życiu jest w stanie zrobić dla ciebie wszystko. I to działa w dwie strony...

Mógłbym poświęcić swoje życie dla niej. Gdyby tylko była taka możliwość.
Nie zawahałbym się.

__________________________________________
A więc to oficjalnie koniec. Chciałam tu umieścić króciutkie podziękowania.

Otóż, dziękuję wszystkim, którzy motywowali mnie to pisania, gwiazdkowali lub komentowali rozdziały. Pisząc, pisałam na początku bez jakiegoś celu. Jednak wiedziałam, że koniec nie będzie szczęśliwy. Zyskałam dużo czytelników, ktorzy, mam nadzieję, będą dalej ze mną, w innych książkach.

Dziękuję wszystkim.

Jest jeszcze jedna sprawa. Robię tak zwane "pytania do bohaterów" także jeśli ktoś jakieś ma, to piszcie je na priv. Dodam tutaj jeszcze oddzielny rozdział. Piszcie do wszystkich, nawet tych już nie żyjących. Do Emily, mimo, że umarła w poprzedniej części, również możecie zadawać pytania, jeśli chcecie.

No to jeszcze raz wam dziękuję, za to, że po prostu byliście i widzimy się w mojej następnej książce. Śledźcie mnie, a dokładniej moje książki :) prolog kolejnej może pojawić się już niedługo :)

To znowu Ty [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now