41."Więc jak, gotowa..?"

4.5K 188 153
                                    

Maraton :1/3

Rano wstałam dosyć wcześnie. Nie wiem czy to przez stres czy jak. Randka. Dzisiaj. Godzina dwunasta. Jestem ciekawa gdzie pójdziemy. Charlie zawsze wszystko ma idealnie zorganizowane. Wie co i jak, ale czy ja chcę tego całego idealizmu? Z jednej strony przydałby mi się. Stały związek, bez kłamstw i dziecinnych zagrywek. Później może zaręczyny, małżeństwo, a później dzieci. No może jeszcze do tego wszystkiego pies...

Stop. Chyba się troszkę zapędziłam. No ale kto nie chciałby idealnego związku bez przeszkód? Znajdźcie taką dziewczynę, będę wdzięczna.

Z drugiej strony związek na spontanie to też jest coś. Zazdrość dodaje pikanterii w związku. A może taka zdrada na boku! Na przykład ktoś jest w związku, a ja się tak wpierdzielam i uwodzę chłopaka, który jest zajęty.

Ohohoh, chyba się zapędziłam. Znowu. Trzeba mi czegoś takiego co przełamałoby lody, czy jakkolwiek to się mówi, ale żeby też nie wyszło źle. Nie chciałabym zabierać komuś kogoś.. Ale mi kogoś zabrali. A nawet parę osób.

Może by tak czegoś spróbować...

Zachichotałam ze swoich planów i myśli, przez co obudziłam leżącego obok Charliego.

-Sorki. -zaśmiałam się i wstałam z łóżka, chcąc zacząć się szykować. Odwróciłam się jednak na chwilkę. -Gdzie mnie zabierasz? -zapytałam.

Popatrzyłam jak ziewnął i uśmiechnął się po chwili.

-Niespodzianka. -stwierdził, mówiąc z poranną chrypką. Prychnęłam, mimo wszystko czując miłe uczucie w podbrzuszu.

-Okej. -wzruszyłam ramionami. -W takim razie nie miej później pretensji, jeśli ubiorę się nieodpowiednio. -wytknęłam mu język i chwilkę później zamknęłam się w łazience. Poranny prysznic.

Meeeeeeeeegaśnie.

Jednak nie mogłam się za długo obijać bo było już coś około jedenastej. Mam jakąś godzinę. Spoko, wyrobię się. Malować się nie będę, bo mi się nie chce, więc muszę się umyć, wysuszyć włosy, ubrać, no i w sumie to tyle.

Zdjęłam piżamę i wzięłam szybki prysznic. Później wyszłam z kabiny, przy okazji tradycyjnie, jak to było kiedyś, walnęłam się w palec.

-Szlag. -zawarczałam, po czym wybuchnęłam śmiechem. Miałam dzisiaj w sobie dużo emocji, które czerpałam garściami. Byłam podekscytowana randką, cokolwiek miałoby się na niej wydarzyć. Mogłam się nawet zawieść, mogło coś nie wyjść. Miałam to gdzieś! Liczyło się teraz i tu! Tak, tak, tak, tak.

I.O.BOŻE.CO.SIE.ZE.MNĄ.DZIEJE.?

ZAKOCHAŁAM SIĘ?

Nie, to nie to.

Z tego powodu nie miałabym aż takiej radochy. Sytuacja była troszkę inna. Powiem, ale niech nikt się nie śmieje.

Na randkach zawsze jest żarcieeeeeeee!

Wiem, zachowuje się jak mały pojeb. No ale co ja poradzę, jak nic nie poradzę? Będę może mogła zjeść coś dobrego, pysznego, mraśnego, smacznego, po prostu MNIAM.

Dobra, bo się za bardzo podniecę. Na to przyjdzie jeszcze czas. Ale trzeba się w miarę wyszykować, bo jak pomyśli, że ubrałam się byle jak i w ogóle, to zaproponuje coś dziwnego, a może nawet się rozmyśli? Ha, trudno.

Znajdę innego.

Nie, co ja gadam. Pójdę do Chris'a!

Dobra, już dobra, żartuje. Po prostu jestem troszkę bardzo za bardzo podekscytowana.

To znowu Ty [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz