62. "Musimy pogadać."

4.5K 184 130
                                    

-Ja za tobą też. -były to moje pierwsze słowa, które do niego powiedziałam.

Poczułam, jak ściska mnie odrobinkę mocniej. W końcu i ja się w niego wtuliłam. Byliśmy w tej pozycji około parenastu minut. Po prostu cieszyliśmy się sobą nawzajem.

Teraz wiem, że dobrym pomysłem było go wpuścić.

-Rose. -powiedział w końcu.

-Mhm. -mruknęłam, wcale się od niego nie odsuwając.

-Musimy pogadać. -powiedział.

-Nie. -jęknęłam. -Wcale nie. -dopowiedziałam.

-Dużo się zmieniło. -powiedział.

-Jak dla mnie nic. -stwierdziłam. -Poza tym, że jesteś singlem. -uśmiechnęłam się.

-Ty jesteś singielką. -powiedział. Przytaknęłam. -Mowiłaś kiedyś, że gdybym bym sam, a nie byłoby dziecka, byłaby dla nas szansa. -powiedział.

-To było przed moją chorobą. -westchnęłam.

-Choroba nie zmieniła moich uczuć, wątpię, że twoje zmieniła. -powiedział. Wtedy odsunęłam się od niego i usiadłam obok. Spojrzałam w jego oczy, które skanowały moją twarz. -Nawet bez włosów wyglądasz o wiele lepiej niż wszystkie inne. -powiedział, a ja parsknęłam śmiechem.

-Jesteś niemożliwy. -stwierdziłam.
Wzruszył ramionami. -Może i nadal coś do ciebie czuję, ale co jeśli nie wyzdrowieję? -zapytałam.

-Wyzdrowiejesz. -powiedział. -Więc. Skoro ty coś do mnie czujesz, ja czuję coś do ciebie, to.. może. Może zostałabyś moją dziewczyną?

-Czy to nie zakład? -zapytałam poważnie, a po chwili parsknęłam śmiechem. -Zostanę. -uśmiechnęłam się.

Na usta chłopaka momentalnie wszedł uśmiech. Znów mnie do siebie przyciągnął, a ja zasmiałam się, bo wylądowałam na nim, a on na poduszkach.

-I co teraz? -zapytałam. On podniósł się i cmoknął mnie w usta. Uśmiechnęłam się, po czym pochyliłam, składając na jego ustach pocałunek.

_______________
-Tak. -odpowiedziałam, gdy zadał pytanie, czy lubię jeździć na sankach. -Czemu nie? -uśmiechnęłam się.

-To w zimę zabieram cię na kulig. -zaśmiał się i poruszył brwiami.

Leżałam na łóżku, a on siedział obok. Było już dosyć późno, ale nadal był przy mnie.

Nie dał się wygonić do domu.

W pewnej chwili poczułam dziwne uczucie, a po chwili zaczęłam się dusić. Nie wiedziałam co się dzieje.

-Hej, w porządku? -zapytał, widząc jak kaszlę. Pokiwałam przecząco głową, a on momentalnie spoważniał. Wstał, ale złapałam go za rękę. -Idę po lekarza. Spokojnie, skarbie. -powiedział.

-Kocham cię. -wyszeptałam bardzo cicho,a za razem na tyle głośno na ile mogłam, patrząc mu w oczy.

-Ja ciebie też. -powiedział. -Będzie dobrze, zaraz wrócę. -powiedział.

Po czym wybiegł gdzieś, szukając kogoś do pomocy. Nie mogłam złapać oddechu, nie wiedziałam co się dzieje, stopniowo przed oczami zaczynałam mieć mroczki.

_________Pov. Chris.

Jak oparzony, wybiegłem z sali. Od razu szukając jakiegoś lekarza. Wpadłem do pokoju lekarza Rose. Wiedziałem gdzie on jest, bo często, mimo, że mi nie powiedział, chodziłem dowiadywać się o zdrowiu Rose.

To znowu Ty [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now