44. "Chciałam pogadać. "

4.5K 206 50
                                    

Kolejnego dnia po pobudce wiedziałam, że muszę się pożegnać z pięknym morzem, tymi wszystkimi klubami w tym miejscu i ogólnie, no bo wyjeżdżamy. Z jednej strony to dobrze, z drugiej źle. Tęsknie już za Hau'em. Ale chciałabym być jeszcze na tych wakacjach dłużej. Lepsze wakacje, niż szkoła.

W sumie w domu będę mogła robić sobie maratoniki filmów, do czasu. Ale okej. Muszę teraz pomyśleć nad tym, jak powiedzieć Charliemu o tym, że po prostu go nie kocham. A jeśli chodzi o Chris'a...

Mam już pewien plan, ale na początku Charlie.

____________

Właśnie byliśmy ostatnie chwile nad morzem. Poszłam się przejść z Charlim, żeby wytłumaczyć mu co i jak.

-Więc, chciałam pogadać. -przyznałam, lekko przestraszona.

Nie zawsze mówisz przyjacielowi, że go nie kochasz i, że to on utknął w friendzone. Ciężko mi to powiedzieć, ale chyba lepiej tak, niż udawać.

-Zauważyłem. -uśmiechnął się. -Ja też chciałem pogadać. O nas. -dodał, a na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie.

-Nie powinniśmy być razem. -wymamrotałam szybko.

-Co? Ale jak to? -zapytał. Widziałam, że zaskoczyłam go tą informacją, ale nie mogłam przecież wiecznie zgrywać szczęśliwej.

-Przepraszam, że robiłam ci jakiekolwiek nadzieje. -powiedziałam cicho.

-Ale.. Powinniśmy spróbować. Przecież wszystko może się jeszcze ułożyć. Nie podobało ci się na randce? Kolejna będzie lepsza, obiecuję. -powiedział szybko, nie dając mi dojść do słowa.
Pokiwałam przecząco głową.

-To się nie uda, Charlie. Randka, była idealna, aż za bardzo, a ja.. po prostu cię nie kocham. -wydusiłam i wypuściłam powietrze, które wstrzymywałam jakiś czas. -Nie ułoży nam się, bo ja już zdecydowałam, przykro mi. -powiedziałam.

-Więc, nic z tego nie będzie? -odezwał się po chwili smutnym, ściszonym głosem.
Spojrzałam w jego oczy, po czym spuściła głowę i ponownie pokiwałam na boki głową. -Pozwól mi chociaż na ostatni pocałunek. -westchnął.

Ja również westchnęłam ciężko, bo tego też nie mogłam mu dać. Później byłoby tylko ciężej. Chciałby jeszcze i jeszcze.

-Nie, Charlie. -powiedziałam w końcu. -Powinniśmy już wracać.

-Proszę, jeden, ostatni. -powiedział błagalnie, w ostatniej chwili zatrzymując mnie ręką, łapiąc za moją.

-Nie utrudniaj, Charlie. -powiedziałam i czekałam aż puści mnie. Po chwili to zrobił, a ja odeszłam. Obracając się zauważyłam, że idzie za mną. Do samochodu. Byle do domu.

__________
Całą drogę ja ani Charlie nie odezwaliśmy się ani razu. Ja siadłam z przodu, obok mnie kierowała Nicole. On siadł na samym tyle, a reszta po środku. Reszta chyba wyczuła, że coś jest nie tak
bo zręcznie wymijali temat o naszej randce. Wszyscy. No prawie wszyscy. Wyjątkiem był Chris, który to wszystkiego chciał się dowiedzieć. Oczywiście ja, jak to ja, musiałam się w końcu odezwać.

-Nie wczepiaj się w nie swoje życie i zajmij się Nic, do jasnej kaczki. -warknęłam. Momentalnie spojrzenia większości zostały zwrócone do mnie w ekspresowym tempie. Po minach innych zobaczyłam, że byli zdziwieni, ale ja miałam tego po dziurki w nosie, że gadają o Charlim, moim przyjacielu i o mnie, przy mnie. -Tak, jestem tu, więc moglibyście gadać o czymś innym a nie o mnie i Charlim! Nie macie ciekawszych tematów niż plotkowanie o nas, gdy nawet to słyszymy? Nie rusza was to?

Okej, mnie też zatkało i może trochę za mocno zareagowałam, ale nikt nie będzie o mnie rozmawiał, gdy tego sobie nie życzę. Przykro mi, jeśli wychodzę teraz na jakąś zimną sukę, ale taka jest prawda.

Chce. Do. Domu.

-Okej, w porządku. -Katlin uniosła ręce w geście obronnym, a ja zbyłam ją machnięciem ręki, nie bardzo słuchając co inni mają do powiedzenia. Znów się wyłączyłam.

____________
Dom. Mój najukochańszy dom. Mój najukochańszy pies, Hau! Wakacje, jedzonko, parę kilogramów więcej, yey!

Tak, to pierwsze co przyszło mi na myśl, gdy dowiedziałam się, że już praktycznie jesteśmy na miejscu. Byłam podekscytowana najbardziej chyba faktem, że będę sama z psem.

-Jesteśmy! -usłyszałam i wybiegłam z samochodu. Czekałam aż podadzą moje torby, a później mówiąc krótkie "cześć" pobiegłam do domu na tyle szybko, na ile pozwalał mi mój bagaż. Otworzyłam dom i wepchnęłam walizki po czym poszłam po Hau'a.

-Dzień dobry, ja po Hau. -powiedziałam i uśmiechnęłam się do sąsiadki.

-Oh, tak, już. -odpowiedziała i zawołała mojego pupila. Po chwili przyszedł, a widząc mnie zaczął merdać ogonkiem.

-Chodź skarbie. -powiedziałam, kucając. Piesek zaczął biec do mnie i wskoczył na mnie, liżąc mnie i skacząc po mnie.
-Dziekuję za popilnowanie. -uśmiechnęłam się, po czym odebrałam jeszcze rzeczy psa i poszłam do domu. Postawiłam Hau'a na ziemi, a sama padłam na łóżko i zaczęłam piszczeć w poduszkę ze szczęścia.

Dom, mój dom, w końcu.

Jak można tęsknić za domem?

Okej, nikt nie mówił, że jestem zdrowa psychicznie. Może choruje na domofobie o ile takie coś istnieje? Przydałoby mi się zapisać do specjalisty. Ale to może kiedyś, jak już całkiem zwariuje.

-Hau. -powiedziałam. Pies po chwili wstał i podszedł do mnie. Pogłaskałam go, wstałam i dałam mu jeść i poszłam sama zrobić coś sobie. Wszystko ok, tylko nie mam nic w lodówce....

Po chwili rozmyśleń postanowiłam zamówić pizzę. Zadzwoniłam i zamówiłam po czym poszłam szukać jakiegoś filmu. Padło na to, że obejrzałam jakiś tandetny romans zajadając się cała pizzą, przy okazji przebierając się przed tym w za dużą bluzę i krótkie spodenki. Do tego długie skarpetki i spięte włosy. Na pewno wyglądałam bardzo normalnie. Oh, tak. Cały dzień miałam dziś zamiar odpoczywać. No tak, miałam. Zadzwonił dzwonek. Hau zaalarmowany podszedł do drzwi i zaczął szczekać. Usłyszałam, że ktoś ponownie zadzwonił.

-No już, otwieram. -jęknęłam i podniosłam się z kanapy, czyli miejsca mojego dotychczasowego pobytu.

Kto śmie przeszkadzać mi w leżakowaniu i jedzeniu nie mając ważnych powodów na pewno tego pożałuje, obiecuję.

Podeszłam do drzwi, po drodze patrząc na siebie i oceniając jak bardzo źle wyglądam.

Długie skarpetki, keczup z pizzy na całej twarzy, włosy niektóre zamoczone w keczupie, inne odstające w koku, no i do tego moje ubranie. Ten ktoś na pewno nie zejdzie na zawał jak mnie zobaczy.

Na pewno.

Hah.

Czujecie tutaj sarkazm? Oo, tak.

W skali od 0-10 dałabym sobie. Tak... -10.

Westchnęłam i otworzyłam drzwi.

-Co ty tutaj robisz i po co przyszedłeś?-zapytałam i uniosłam brew.

___________________________________________

Tak, wiem, zabijecie mnie, że dopiero teraz rozdział, jednak wtedy nie dostaniecie kolejnego, więc wstrzymajcie się z tym jeszcze. Wiem, że nie było rozdziału przez dłuższy czas, ale musiałam się mentalnie przygotować do szkoły, no a później, miałam za dużo roboty, bo wyobraźcie sobie, że miałam już kartkówkę, a jutro mam mieć kolejne 3! I do tego z dwóch przedmiotów  mogę być pytana! To jest jakieś skaranie ludzkie... No ale okej. Jestem w trzeciej gimnazjum, także mam nadzieję że wybaczycie, że rozdziały mogą pojawiać się nie regularnie, ale postaram się pisać w miarę możliwości.

A teraz opowiadajcie, jak przeżyliście ten tydzień?

Do następnego, miłego wieczoru !



To znowu Ty [ZAKOŃCZONA]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant