37. "Na koniec świata i jeszcze dalej!"

4.6K 208 27
                                    

Gdy wróciłam do pokoju, padłam na łóżko jak długa i zasnęłam. Następnego dnia obudziłam się ze strasznym kacem. I po co tyle piłam? Ah, tak, żeby zapomnieć. Mijały dni wakacji, w których wychodziłam razem z przyjaciółmi i szlajaliśmy się wszędzie. W dzień byliśmy na plaży, w nocy w klubie lub pokoju. Zdarzył się też dzień, w którym byliśmy w pokoju cały czas i mieliśmy maraton filmów. Szczerze po przemyśleniu wszystkiego na spokojnie i nie po pijaku stwierdziłam, że zaczyna brakować mi Charliego i naszych rozmów czy wygłupów. Jest moim najlepszym przyjacielem. Tak, dobrze słyszeliście, jest. Jednak nie będę go przepraszać, bo to on się wczepił w moje sprawy, a nie ja w jego.

-Halo, żyjesz? -zapytał Charlie. Momentalnie na niego spojrzałam i otworzyłam szeroko oczy. To pierwszy raz od czterech dni, kiedy się do mnie odezwał. Bo tak, tyle ich minęło. Za trzy dni mamy wracać. Dziś jest wtorek.

-Tak. -powiedziałam lekko zdziwiona.

-Możemy w końcu pogadać? -zapytał i usiadł obok mnie na łóżku. Położył rękę na moim udzie, a przez moje ciało przeszedł dreszcz. Nie strąciłam jej. Zataczał małe kółeczka na moim udzie. Spojrzałam tam, gdzie trzymał rękę. -Przepraszam. -usłyszałam i uśmiechnęłam się. Nie chciałam być z nim całe wakacje pokłócona, ale moja duma nie pozwoliłaby mi na to, żeby zacząć rozmowę.

-W porządku. -powiedziałam i wypuściłam powietrze z płuc. Nieświadomie wstrzymywałam je jakiś czas. -Zdarza się. -mruknęłam.

-Nie powinienem był wymuszać tego, żebyś mi powiedziała o co chodzi. -zaczął się tłumaczyć.

-Okej, okej. Rozumiem. Jest okej, naprawdę. -powiedziałam i wstałam. Ostrożnie usiadłam na kolanach chłopaka i wtuliłam się w niego. Po chwili poczułam oplatające mnie ramiona. Brakowało mi tego. Przyjaciela, który będzie mnie przytulał. Może to dziwne, ale tak było.

-W końcu. -powiedział cicho do mojego ucha i jestem pewna, że się uśmiechnął. Położyłam ręce na ramionach chłopaka a on swoje na mojej tali, przysuwając mnie jeszcze bliżej. Byliśmy w tej pozycji kilka minut dopóki nie stało się coś strasznego.

Zaburczało mi w brzuchu!

Zaśmialiśmy się w tym samym momencie i po chwili zeszłam z chłopaka.

-Pora coś zjeść. -uśmiechnął się i poruszył sugestywnie brwiami. Pacnęłam go w ramie, na co udał urażonego, ale po chwili się zaśmiał. Przebraliśmy się i związałam włosy w koka. Wzięłam telefon i portfel po czym wyszliśmy z pokoju, oboje w klapkach. Charlie zamknął drzwi i poszliśmy do pokoju Nic i Chris'a.

-Hej, idziecie coś zjeść? -zapytałam.

Widocznie zdziwiliśmy tą dwójkę tym pytaniem. Albo raczej tym, że przyszliśmy oboje. Podczas kłótni zawsze szła jedna osoba z nas. No ale my już jesteśmy pogodzeni.

-Tak. -Nicole postanowiła się w końcu odezwać. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że będziemy na dole w naszym stałym miejscu. Później poszliśmy po Katlin i Lucasa, którzy stwierdzili, że nie będą iść, bo idą spać.

Taaak, jasne, takie rzeczy jakie robią teraz nazywa się spaniem?

Okej, nie wnikam.

-Na koniec świata i jeszcze dalej! -powiedziałam, cytując kawałek bajki "Toy Story". Usiadłam na poręczy i zjechałam na dół.

-To hotel, proszę się zachowywać. -powiedziała recepcjonistka. Wystawiłam jej język, ale wtedy, gdy nie widziała. Usłyszałam śmiech Charliego.

-Oglądasz takie bajki? -zapytał, pojawiając się znikąd.

-Tak i dzisiaj wieczorem obejrzysz akurat Toy Story i to ze mną. -wyszczerzyłam się, oznajmiając mu mój plan na spędzenie tej nocy.

Chłopak jęknął, ale nie zaprotestował. To już się nazywa sukces.

Zeszliśmy na dół i zamówiliśmy dla wszystkich frytki i kawę, z wyjątkiem mnie. Ja zamiast kawy chciałam czekoladę. Nie lubię kawy. Piję ją tylko w ostatecznej ostateczności.

Gdy poszłam usiąść, Charlie zatrzymał mnie mówiąc, że idzie do toalety. Po chwili przyszedł, jednak z dwiema dużymi tackami, które ledwo co dawał radę utrzymać. Nie oszukujmy sie, pomocą hotelową lub kelnerem to on nie będzie. Poczekaliśmy jeszcze chwilkę, aż przyszli Chris i Nicole, po czym zaczęliśmy jeść. W międzyczasie gawędziliśmy sobie o pierdołach. Później zeszliśmy pograć w piłkarzyki. Zrobiliśmy zespoły takie, jakimi przyszliśmy wcześniej na dół. Czyli ja i Charlie, a Nicole z Chrisem. Zaczęliśmy grać i wbijać sobie punkty. Ostatecznie, przegrywaliśmy jednym. Gdy zobaczyłam, że Nicole, zmęczona, odrywa na chwilę rękę, strzeliłam gola. Później poszło z górki, bo nie ja strzelałam tylko Charlie. Nie żeby coś, ale nie jestem mistrzem w strzelaniu. Następne trzy kolejne punkty nabiliśmy my, potem oni nabili dwa. Wspólnie postanowiliśmy już kończyć i oficjalnie wygraliśmy ja i Charlie. Postanowiliśmy pójść do siebie. Nie dziwię się, każdy był zmęczony. W klapkach weszłam do pokoju i rzuciłam je gdzieś. Postanowiłam wziąć jeszcze prysznic, bo jednak się spociłam. Wierzcie mi lub nie, ale tak było.

Wyciągnęłam spodenki i koszulkę, oraz bieliznę i chciałam pójść do łazienki, ale przyszła mi wiadomość. Podeszłam do telefonu i położyłam ubrania na łóżku. Okazało się, że to tylko jakaś reklama więc odłożyłam telefon i poszłam do łazienki. Zdjęłam ubrania i umyłam się. Później wytarłam i gdy chciałam się ubrać, ubrań nie było. Chwilę się zastanowiłam. No tak, boże. Głupia, głupia, głupia, głupia. Zostawiłam je na łóżku.

Owinęłam się ręcznikiem i już chciałam wychodzić, ale nagle mnie coś mnie powstrzymało. Wstydziłam się tak pokazać, gdy w pokoju był Charlie. Skąd u mnie ten wstyd? Sama nie wiem.

Po około pięciu minutach trzepnęłam się z otwartej ręki w czoło. Przecież dam radę. To tylko Charlie. Ja tylko wezmę ubrania i wrócę się przebrać. A może w ogóle nie będzie go w pokoju? O tak, aby tak było. Nie wiem, czy chciałby wiedzieć mnie prawie nagą. Co ja gadam! Mam na sobie tylko ręcznik. Jaki chłopak by nie chciał zobaczyć takiego widoku? Myślę, że nie było by problemu, żeby znaleźć chętnych. A poza tym...

Dobra, koniec, idę!

Albo, jeszcze chwilka.

Podeszłam do lusterka i złapałam szczotkę. Rozczesałam mokre włosy. Nie wiem dlaczego, ale teraz czuję się lepiej. Może dlatego, że już wyglądem bardziej przypominam człowieka, niż szczura?

Dobra, nieważne. Wychodzę, już teraz.

Jak chciałam, tak zrobiłam. Podeszłam do drzwi i może trochę zbyt gwałtownie, trochę bardzo gwałtownie, otworzyłam drzwi. Wyszłam szybko z łazienki i popatrzyłam od razu w miejsce, gdzie zostawiłam ciuchy. Nie było ich.

Czy je gdzieś przekładałam? Myśl, myśl, myśl. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam Charliego. Z otwartą szeroko buzią i oczami. Trzymał moje ubrania i patrzył na mnie ze świecącymi się oczami. No to super.

___________________________________________
Jak mówiłam, tak jest rozdział. Specjalnie nie spałam, żeby go dokończyć. Mam nadzieję, że się wam podoba. Poprzedni "nie rozdział" usunęłam, bo nie chciałam zawalać miejsca. Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa ❤️

Do następnego, papa.

To znowu Ty [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now