57. "Po prostu w to uwierz."

3.8K 190 104
                                    

-Zaczniesz się leczyć? -zapytała.

-A co jeśli się nie uda?

-Uda, musi się udać. Po prostu w to uwierz. -uśmiechnęła się.

-Więc okej. -powiedziałam po chwili. -Będę się leczyć.

Dziewczyna zapiszczała, wesoła.

-Więc, chodźmy!

-Gdzie? -zapytałam.

-No do lekarza, musisz zacząć leczenie jak najszybciej. -powiedziała, a ja westchnęłam. Super.

_______________
-Musisz zacząć leczenie jak najszybciej. -powiedział lekarz, a ja wywróciłam oczami. To samo pół godziny temu powiedziała mi Cara, która siedzi obok mnie.

-Więc, od kiedy? -zapytałam.

-Najlepiej od teraz. -powiedział.

-Ale nie mam przy sobie rzeczy.. -zaczęłam, lecz ktoś mi przerwał. A mianowicie Cara.

-To nie problem, ja ci je przywiozę. -uśmiechnęła się.

-Wspaniale. -powiedział mój pan doktor, po czym klasnął w ręce. -Więc, pani Durek za chwilkę oprowadzi cię po szpitalu, wyjaśni wszystko i wskaże twoją salę. -powiedział, wskazując ręką na kobietę. Ubrana była jak zwykła pielęgniarka. Nic nadzwyczajnego. Do tego miała włosy związane w koka. Miała na sobie lekki makijaż i wyglądała przyjaźnie. Uśmiechnęła się, zbliżając się do nas. Wyglądała na oko tak na czterdzieści lat.

-Dzień dobry. -przywitałam się kulturalnie. Kobieta uśmiechnęła się.

-Cześć. Lepiej będzie, jak będziemy na "ty" , nie sądzisz? -zapytała. Skinęłam lekko głową. -Jestem Lola.

-Rose. -powiedziałam, podając dłoń, którą przyjęła. Zaczęłam iść wzdłuż korytarza, a kobieta obok mnie.

-Tu możesz o wszystko pytać. -uśmiechnęła się, wskazując recepcję. Później pokazała mi jeszcze gdzie są jakie sale, a na koniec poszłyśmy do mojej. Była taka.. zwyczajna. Biała. Za bardzo nawet, mogę powiedzieć.

-Jak długo będę musiała tu być? -zapytałam, gdy kobieta chciała już wyjść, a ona zatrzymała się.

-Nie wiem, słońce. -wzruszyła ramionami, mówiąc to i wyszła. Nie odwróciła się. Pewnie nie chciała, żebym widziała jej twarzy w tym momencie. Szkoda tylko, że wszystko widziałam w lustrze. Jak z uśmiechniętej, przechodzi na smutną.

-Czyli długo. -mruknęłam, sama do siebie, po czym podałam Carze numer mojej sali.

Usiadłam na łóżku, które było na środku. Obok były różne maszyny, kabelki, które będę zapewne miała podpięte. Na przeciwko była szafka, zapewne na ubrania. Wyżej telewizor. Pokój nie był za duży, ale też nie za mały. Taki w sam raz.

Ale nie był to mój dom.

Westchnęłam, opadając do tyłu. Zobaczyłam sufit, również biały.

I co? Będę tu przez cały czas?

Co z moim Hau? Jak on się teraz czuje, gdy mnie nie ma? Może śpi, a może czeka przy drzwiach?

-Hej. -powiedziała Cara, podchodząc. Spojrzałam na nią momentalnie. Niosła duże dwie torby.

-Po co ci dwie torby? -zapytałam od razu.

-Mam coś dla ciebie. -powiedziała i położyła jedną z dwóch na łóżku. Rozsunęła, a moim oczom ukazał się mój Hau.

-Jejku. -uśmiechnęłam się. Przecież przed chwilą o nim myślałam. -Dziekuję. -powiedziałam. -Bedzie mógł ze mną zostać ? -zapytałam, głaszcząc psa, który siedział na moich kolanach.

To znowu Ty [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now