Rozdział 3

3.5K 168 22
                                    

Lauren POV

Gdy wróciłam do domu prosto po lekcjach, taty dalej nie było. Wiedziałam, że na pewno wróci z pracy późnym wieczorem, zmęczony. Postanowiłam więc, że muszę przygotować obiad sama. Zajrzałam do lodówki, która świeciła pustkami. Zdałam sobie sprawę, że jeśli chcę coś zrobić, muszę udać się do sklepu. Mogłabym zamówić jakieś jedzenie, ale szczerze mówiąc nie mogłam już patrzeć na kupne dania na wynos, na które byłam skazana zawsze, gdy nie było w domu nic do jedzenia, a to zdarzało się niestety często.

Wzięłam więc tylko portfel oraz telefon i wyszłam do sklepu, który miałam niecałe dziesięć minut drogi stąd. Nie ukrywam, że nie jestem wyśmienitą kucharką, ale umiem zrobić kilka rzeczy. Jeszcze nigdy nie ugotowałam czegoś, czego nie dałoby się w ogóle zjeść.

Szybko zdecydowałam, że zrobię spaghetti, kupiłam więc potrzebne mi składniki oraz parę rzeczy na jutrzejsze śniadanie i wróciłam do domu, niosąc ze sobą siatkę z zakupami.

Gdy przygotowałam obiad, zjadłam swoją porcję, a resztę zostawiłam dla taty, aby zjadł, kiedy wróci. Odstawiłam sos do lodówki i napisałam mu jeszcze karteczkę, którą zostawiłam na blacie.

Właśnie przeżyła pierwszy dzień w szkole i nie miałam jeszcze lekcji do zrobienia, co znaczyło, że mam wolny wieczór. Pogoda była dosyć ładna, niebo było bezchmurne, a słońce dosyć mocno świeciło, dlatego postanowiłam, że wyjdę na spacer po plaży. To jedno z moich ulubionych miejsc, aby się odstresować i pomyśleć. Zabrałam ze sobą jedynie telefon i słuchawki, nic więcej nie było mi potrzebne do szczęścia.

***

Spacerowałam wzdłuż wybrzeża tak długo, dopóki nie zrobiło się całkowicie ciemno. Usiadłam na chwilę na pisaku, podziwiając wyjątkowo piękny zachód słońca. To niesamowite, że mieszkałam w Miami przez całe życie i widziałam już nie jeden zachód, ale zawsze tak samo mnie on fascynował. Uważam, że nie ma na świecie piękniejszego zjawiska, niż pomarańczowe słońce żarzące coraz słabszym blaskiem, aby w końcu całkowicie zniknąć za linią horyzontu i zawitać do nas z powrotem z samego rana.

Wracając do domu poczułam znowu chęć zapalenia, dlatego wyjęłam z kieszeni kurtki paczkę papierosów, którą zawsze miałam przy sobie i wyciągnęłam jednego z nich, szybko go zapalając. Delektowałam się każdym wdechem, kochałam to, mimo że nie do końca wiem dlaczego, ale ta czynność od zawsze sprawiała mi radość. Pamiętam moment, gdy zapaliłam pierwszy raz wraz ze znajomymi na imprezie, miałam wtedy może trzynaście lat. Inni krztusili się dymem, a ja od razu, gdy zaciągnęłam się pierwszy raz, poczułam, że szybko się od tego nie uwolnię. Dawało mi to satysfakcję i nie zamierzałam sobie odpierać tej  przyjemności.

Mój ojciec chyba nie wiedział, że palę. Zdawałam sobie sprawę, że mógłby tego nie pochwalać, gdyż zawsze się o mnie martwił. Dlatego starałam się to robić po kryjomu, co nie było takie trudne, gdy pracował całymi dniami. Najgorzej bywało w nocy, zazwyczaj wymykałam się wtedy po cichu na dół i wychodziłam do ogrodu tylnym wejściem. Zupełnie inaczej było z moją matką, która gdy tylko wyczuła dym na moich ubraniach, zaczęła mnie kontrolować i nie było mowy, aby udało mi się palić w domu. Kto by pomyślał, że tak się mną przejmowała, a teraz w ogóle się mną nie interesuje.

Prychnęłam na wspomnienie swojej matki, gasząc jednocześnie papierosa o murek przy domu, a następnie weszłam do środka, od razu kierując się do swojego pokoju.

Szybko przeglądnęłam swoje social media, gdy weszłam na instagrama, odezwało się kilka powiadomień informujących, że pare osób polubiło zdjęcie mojego ostatniego rysunku. Następnie przeszłam do komentarzy. Przeczytałam kilka miłych słów, dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Miło widzieć, że komuś podobały się moje prace. Zdawałam sobie sprawę, że daleko mi do profesjonalistki, ale naprawdę to lubiłam. Była to kolejna czynność, która przynosiła mi chwilowe ukojenie i oderwanie od smętnej rzeczywistości, gdzie nie czekało mnie nic ciekawego.

Gdy odpowiedziałam na kilka komentarzy i przeglądnęła profile moich ulubionych artystów. Zrobiło się już dosyć późno, postanowiłam wziąć szybki prysznic i położyć się już do łóżka, aby może kolejnego dnia w szkole być nieco lepiej wyspaną. Muszę przyznać, że po ostatniej niespokojnej nocy, zrobiłam się już nieco senna.

Camila POV

Gdy skończyłam lekcje i wyszłam ze szkoły czekał już na mnie moja mama w samochodzie. Zupełnie jakbym była małym dzieckiem i nie umiała sama wrócić do domu. Powolnym krokiem ruszyłam w jej stronę.

- Mamo naprawdę nie musisz codziennie odbierać mnie ze szkoły, dam sobie radę – powiedziałam, od razu gdy wsiadłam do samochodu.

- To dla mnie żaden problem, przynajmniej mam pewność, że bezpiecznie dotrzesz na lekcję i do domu.

- A co jeśli chciałabym gdzieś wyjść? – Zaryzykowałam pytanie.

- Wtedy dasz mi wcześniej znać i się dogadamy – odpowiedziała. – Lepiej powiedz jak ci minął pierwszy dzień w szkole?

- Zwyczajnie – odpowiedziałam krótko, nie miałam ochoty na opowieści, bo naprawdę nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego.

- Tylko tyle? Poznałaś kogoś? Jak twoja klasa? Jak nauczyciele?

- To dopiero pierwszy dzień, było w porządku, wszyscy wydają się w porządku, nie wiem co mam ci jeszcze powiedzieć.

- Widzę, że więcej z ciebie nie wyciągnę – stwierdziła niepocieszona, wyjeżdżając z parkingu. – Masz już coś zadane?

- Jeszcze nie, pani od historii powiedziała, że chętni mogą przeczytać temat na następną lekcję i muszę przeczytać pierwszą książkę na literaturę – odpowiedziałam.

- W takim razie, może podjedziemy od razu do biblioteki? Czy wypożyczyłaś książkę w szkole? – Zapytała matka.

- Nie ma potrzeby, wypożyczę jutro, mam jeszcze sporo czasu, żeby to przeczytać – uspokoiłam mamę.

- O nie, nie powinnaś odkładać tego na ostatnią chwilę. Chciałabym, abyś czytała wszystkie książki, a nie jak reszta młodzieży w tych czasach, opierała się tylko na streszczeniach i filmach. Zaraz podjadę do biblioteki i myślę, że powinnaś już dzisiaj zacząć czytać, póki nie masz nic zadane – nic nie odpowiedziałam, tylko westchnęłam ciężko i odwróciłam głowę, wpatrując się w szybę i podziwiając widok za nią. Wiedziałam, że z tą kobietą i tak nie wygram. Rozumiem, że chciała dla mnie jak najlepiej, ale czasami potrafiła przesadzać. Czy to że przeczytam tą jedną książkę zapewni mi lepszą przyszłość? Raczej wątpię.

To nie tak, że nie lubiłam czytać, wręcz przeciwnie, jest to jedna z moich ukochanych czynności. Uwielbiam zagłębiać się w świecie wymyślonych bohaterów i przez chwilę żyć ich życiem, zapominając o własnym. Jednak nie lubiłam być do niczego zmuszana, lektury szkolne nie należą do najciekawszych, preferowałam nowsze książki, które mogłam sobie sama wybrać i nie gonił mnie żaden termin.

Matka nie pozostawiła mi jednak wyboru i od razu po obiedzie dałam się do swojego pokoju, aby spędzić jakże fascynujący wieczór z książką. Dla urozmaicenia tego czasu włączyłam sobie moją ukochaną playlistę, teraz mogłam wreszcie poświęcić się tej czynności, póki nie stałam się wystarczająco senna, by się umyć i położyć spać.


____
Wiem, że na razie rozdziały są nudne, ale to dopiero opis pierwszego dnia, wszystko się rozkręci 😉

Kto się cieszy z nowej piosenki Lauren oraz piosenki Sam Smitha z Normani? Która bardziej wam się podoba? 

The only exception - Camren ff Where stories live. Discover now