Rozdział 26

2.5K 149 7
                                    

Lauren POV

Siedziałam na schodkach z głową Camili na moim ramieniu i podziwiałam ciemne niebo. Rozmyślałam o tym, co niedawno miało miejsce. Odważyłam się na pierwszy krok i wreszcie zasmakowałam wspaniałych ust Camili, najcudowniejszej dziewczyny na świecie. Na samą myśl, moje usta formowały się w uśmiech. Więc dlaczego miałam wątpliwości?

Dawno temu obiecałam sobie, nie angażować się w żądne związki. Rozstanie z Lucy za bardzo mnie bolało i nie chciałam powtórki. Do tego rozwód rodziców i to jak wszyscy przez to cierpieli, utwierdziło mnie w przekonaniu, że miłość wiąże się z cierpieniem. Właściwie nawet miałam wątpliwości, czy prawdziwa miłość w ogóle istnieje. Co się zmieniło?

Bardzo szybko pozwoliłam Camili wejść do mojego życia i w ogóle nie słuchałam zdrowego rozsądku. Czułam, że mogę jej zaufać i miałam nadzieję, że nigdy nie będę musiała tego żałować.

Z dnia na dzień przywiązywałam się do tej dziewczyny i towarzyszyło mi nieznane do tej pory uczucie. Czy właśnie tak wyglądała miłość? Nie, chyba jest jeszcze za wcześnie, aby odpowiedzieć sobie na to pytanie. Ale może jednak był to początek czegoś wspaniałego i warto było dopuścić ją do siebie?

- Lolo – odezwała się dziewczyna, wyrywając mnie z moich myśli.

- Co się dzieję Camz?

- Chodźmy już spać, zaczynam robić się senna – wyjaśniła, podnosząc głowę i patrząc mi w oczy.

- Jasne, jak chcesz – zgodziłam się. – Idź pierwsza się umyć, a ja muszę posprzątać te świeczki.

- W porządku.

- Nie będzie ci przeszkadzać, że śpimy w jednym łóżku? Mogę spać w salonie, jeśli wolisz? – Zapytałam, bo nie byłam pewna, czego spodziewała się dziewczyna, a nie chciałam przekroczyć jakiejś granicy, jeśli ona nie była gotowa.

- No co ty, masz ogromne łóżko, na pewno się zmieścimy – powiedziała. Nic na to nie poradzę, ale wyszczerzyłam się jak głupia.

Kiedy miała już odejść, naglę odwróciła się z powrotem i wyglądała jakby biła się z myślami.

- Coś się stało Camz?

- Nic, nie ważne.

- Widzę, że chciałaś coś powiedzieć – uświadomiłam jej, podchodząc bliżej i łapiąc lekko za jej biodra, aby mi nie uciekła. – Mów, o co chodzi.

- Bo ja przyniosłam twoją koszulkę, którą mi ostatnio pożyczyłaś i... - urwała i spuściła głowę.

- Camzi, nie wstydź się mnie – powiedziałam delikatnym głosem, podnosząc dwoma palcami jej podbródek, aby zaglądnąć w jej oczy.

- Bo pomyślałam, że mogłabym w niej spać – powiedziała bardzo cicho i z wahaniem.

- Chcesz spać w mojej koszulce? – Zapytałam zaskoczona.

- Nie ważne, to głupi pomysł, nie słuchaj mnie, mówiłam ci, że... - nie pozwoliła jej skończyć, chwyciłam jej twarz w dłonie i szybko złączyłam nasze usta w pocałunku.

- Nie mam nic przeciwko Camz, lubię cię w tej koszulce. Właściwie możesz ją zatrzymać, jeśli chcesz – powiedziałam, dalej trzymając jej twarz, aby nie mogła odwrócić wzroku i gładząc jej policzek kciukiem.

- Na-naprawdę? – Zapytała zawstydzona.

- Naprawdę – powiedziałam i skradłam jej jeszcze szybkiego całusa, zanim poszła do łazienki.

The only exception - Camren ff Where stories live. Discover now