Rozdział 23

2.4K 152 10
                                    

Camila POV

- Witaj piękna - usłyszałam głos nad sobą. Gdy podniosła wzrok, zobaczyłam pięknie uśmiechniętą Lauren, która właśnie położyła swoją tacę na stolę i siadła na przeciwko mnie. Wyglądało na to, że ona też ma dzisiaj dobry dzień, ja sama nie mogłam przestać się od wczoraj uśmiechać. Nawet nie zrobiło na mnie wrażenia to, jak mnie nazwała. Lauren lubiła tak mówić i posyłać te swoje flirciarskie spojrzenia. Zdążyłam już zauważyć, że po prostu robiła to bezwiednie, jakby miała to zapisane w genach.

- Widzę, że ktoś ma dobry humor - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.

- Nie mylisz się, mała - zaczepiła mnie dziewczyna, patrząc na mnie swoimi pięknie błyszczącymi zielonymi oczami.

- Co wprawiło cię w tak dobry nastrój, duża? - Zapytałam, rozmawiając z nią w tym samy tonie, co ona.

- Ty - odpowiedziała od razu, dalej nie spuszczając ze mnie wzroku. Wtedy zabrakło mi słów, po prostu wpatrywałam się w te dwa nadzwyczajne szmaragdy, próbując zapamiętać każdy szczegół, ale to było nie wykonalne. Za każdym razem odkrywałam coś innego. Wszystko zależało od jej nastroju. Nie wiedziałam jak to do końca działa, ale byłam pewna, że teraz jej oczy były jaśniejsze i bardziej błyszczące, nieporównywalne do tego ciemnego i złego spojrzenia, gdy wyrwała z moich dłoni ramki ze zdjęciami.

- Co mi się tak przyglądasz? - Zapytała zielonooka.

- Ja... Nic, tak jakoś się zamyśliłam - powiedziałam, odwracając wzrok. - Ja też mam dzisiaj bardzo dobry humor, wiesz?

- Właśnie widzę, czy to sprawka pewnej zielonookiej brunetki? - Zapytała ze swoim firmowym wzrokiem. Nie mogłam dzisiaj z nią wytrzymać, rzucała mi za dużo odważnych spojrzeń, a przy tym zachowywała się tak naturalnie i swobodnie. Czy ona wiedziała, co mi robi?

- Skąd wiedziałaś? - Zapytałam, grając dalej w jej grę.

- Kobieca intuicja - powiedziała, wzruszając ramionami, jak gdyby nigdy nic i obie się zaśmiałyśmy.

- Już się nie mogę doczekać weekendu - powiedziałam, podekscytowana.

- A co takiego będzie w weekend? - Zapytała Lauren, a mi zrzedła mina. Czyżby zapomniała, że zaprosiła mnie do siebie?

- Nooo...

- Żartuję przecież, szkoda, że nie widziałaś swojej miny - zaśmiała się dziewczyna.

- Nie żartuj tak, już myślałam, że zapomniałaś, albo coś się zmieniło - powiedziałam.

- Spokojnie Camz, nie mogłabym zapomnieć, a nawet jeśli, to powinnaś mi od razu przypomnieć. Nigdy nie chciałabym przegapić spotkania z tobą - powiedziała, na chwilę poważniejąc.

- Dobrze, cieszę się, że nie zapomniałaś.

- Ja też - powiedziała uśmiechając się do mnie.

- Przepraszam piękne panie, ale czy mogę na chwilę porwać Jaguara? - Zapytał Zayn, podchodząc do naszego stolika. Nasze miny od razu zrzedły.

- Czego chcesz? - Zapytała Lauren, dosyć ostro.

- Idziemy zapalić, idziesz z nami? - Zapytał chłopak.

- Raczej nie.

- Co ty, rzucasz? Spotkać cię ostatnio na palarni to cud - zagadał chłopak, z kpiącym uśmieszkiem.

- A nawet jeśli, to co z tego? - Zapytała Lauren, lekko zła.

- To do ciebie niepodobne, pojawia się jakaś laska i już chodzisz jak ci zagra - odparł chłopak, widziałam, jak wyraz twarzy brunetki się zmienia, a oczy ciemnieją. Zdecydowanie Zayn powinien bardziej uważać na słowa, widać, że zielonookiej się to nie spodobało.

The only exception - Camren ff Where stories live. Discover now