Rozdział 25

2.5K 146 20
                                    

Dla lepszego klimatu podczas czytania, od Camila POV polecam sobie włączyć piosenki - Fall oraz Kiss me, Eda Sheerana 😉

___

Lauren POV

Dzisiaj wszystko musiało się udać, był piątek, właśnie skończyłam swoje lekcje i stałam na palarni, czekając na Camilę.

- To co, nie dasz się przekonać do tej imprezy? – Zagadywał mnie Zayn. Przewróciłam oczami i westchnęłam, nic nie mogło zepsuć dzisiaj mojego humoru, dlatego za wszelką cenę nie chciałam dać się sprowokować.

Wtedy zobaczyłam Camilę, wychodzącą ze szkoły. Szukała mnie wzrokiem, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, obie szeroko się uśmiechnęłyśmy.

- Na razie chłopaki, do zobaczenia w poniedziałek, ja lecę – powiedziałam, od razu odchodząc i nie przejmując się tym, czy mi odpowiedzą. Cały czas byłam wpatrzona w piękną brunetkę, w której kierunku zmierzałam pewnym siebie krokiem.

- Gotowa? - Zapytałam.

- Pewnie - zgodziła się Camila i chwyciła mnie pod ramię. Tak poszłyśmy prosto do mojego auta.

Nasz plan był prosty. Po skończonych lekcjach odwoziłam Camilę do domu, aby zostawiła swój plecak i wzięła torbę z rzeczami, które przydadzą się jej u mnie przez weekend, ponieważ nie było sensu, aby taszczyła ją cały dzień po szkole. Dla mnie to nie był problem, żeby podjechać do jej domu, a przynajmniej miałam pewność, że od razu będę miała ją dla siebie. Tym razem nie zamierzałam jej wypuścić przez cały weekend. Jeszcze będzie mnie miała dość, pomyślałam z głupim uśmiechem na ustach.

Trochę mnie to przerażało, ale naprawdę zaczynałam do niej coś czuć, nie wiedziałam tylko jakie odczucia ma Camila. Postanowiłam z nią pogadać, miałam już idealny plan. Brunetka nauczyła mnie ostatnio, że szczera rozmowa nie jest taka zła i może pomóc, nie miałam właściwie nic do stracenia.

***

- Zostaw na razie tą torbę w salonie, albo możesz ją zanieść do mojego pokoju, a później pomożesz mi w kuchni, zrobimy obiad – powiedziałam zadowolona z siebie, posłałam dziewczynie uśmiech.

Camila wyglądała na przestraszoną, a ja nie wiedziałam dlaczego.

- Coś się stało Camz? – Zapytałam przestraszona, o co znowu może chodzić.

- Chcesz, żebym ci pomogła w gotowaniu? – Zapytała naprawdę przerażona, a ja nic na to nie poradzę, ale zaczęłam się po prostu śmiać. – Przecież wiesz, że nie umiem, mówiłam ci to już ostatnim razem.

- Camila, ja cię nauczę, nie musisz się bać, nic ci się nie stanie, a taki obiad zrobiony samodzielnie od razu będzie ci lepiej smakować, zobaczysz – zaczęłam jej tłumaczyć, prawie jak małemu dziecku, przynajmniej tak się teraz czułam, patrząc na Camilę, która stała na środku pokoju z torbą w ręce i patrzyła na mnie wprost rozbrajająco słodkim, ale przerażonym wzrokiem. Czy ona mogła być jeszcze bardziej urocza?

- No nie wiem, myślę, że lepiej by mi smakowało, gdybyś to ty gotowała.

- Nie wierze Camila, ale z ciebie mały leniuszek! Zostaw tą torbę i idź natychmiast myć ręce do łazienki, zaraz cię tu widzę z powrotem i będziemy gotować, razem – rozkazałam, podkreślając specjalnie ostatnie słowo. Chciało mi się śmiać z postawy dziewczyny, była czasami rozbrajająca, ale i tak nie zamieniłabym jej obecności na kogokolwiek innego.

The only exception - Camren ff Where stories live. Discover now