Lauren POV
Siedziałam właśnie w salonie, w wielkim domu Tyrona na kolejnej imprezie. Zastanawiałam się skąd on miał tyle kasy, ale wiedziałam, że raczej nie dorobił się tego legalnie, dlatego wolałam nie pytać o szczegóły. Dookoła było pełno ludzi, impreza trwała w najlepsze, jednak ja czułam się samotna. Minęło dopiero kilka dni, jednak ja potwornie tęskniłam za Camilą. Jej obrazy, jej głos i śmiech, jej wspaniałe szczere oczy cały czas nawiedzały moje myśli, za równo we śnie jak i podczas zwykłych czynności. Oczywiście od tego czasu prawie nie zmrużyłam oka. Nie dość, że moją głowę nawiedzała Camila, to jeszcze cały czas słyszałam w głowie słowa matki Normani, które odbijały się w środku jakby echem, nie dając mi spokoju i bezustannie przypominając mi o swojej wartości. Chciałabym wszystko naprawić, ale nie potrafiłam tego zrobić, podjęłam decyzję i chciałam się tego trzymać.
- Jauregui pijemy! Nie ociągaj się! – Wyrwał mnie z zamyślenia głos Zayna.
Dopiero teraz zauważyłam, że przede mną stał pełny kieliszek z jakimś trunkiem. Sięgnęłam po niego ręką i wypiłam na raz, czując od razu ostre pieczenie w przełyku, skrzywiłam się nieco, jednak nie dałam za bardzo po sobie poznać, jak nie chciałam tu być.
- Co się dzieję Lauren, wyglądasz nienajlepiej – zapytał Tyron, przysiadając się obok mnie na kanapę.
- Nie chcę mi się gadać Ty – powiedziałam, biorąc tym razem łyk piwa, z plastikowego kubka, który cały czas trzymałam między nogami. Wiem, że nie powinnam mieszać alkoholu i wiem, że wypiłam już dosyć, ale chłopaki ciągle polewali nowe kolejki, a ja nie miałam nawet siły się im sprzeciwiać. Jutro odchoruję swoje, ale później będę gotowa na nową imprezę.
- Jak chcesz, ale możesz się mi wygadać, jeśli chcesz, umiem słuchać – powiedział Tyron.
Nie mogłam powiedzieć o nim nic złego. Murzyn był całkiem w porządku, mimo że praktycznie zawsze widziałam go zjaranego lub pod wpływem, nigdy nie był dla mnie chamski, nie narzucał się i wydawał się bardziej dojrzały od moich kumpli - szczególnie teraz, gdy wszyscy byli pijani jak świnie. Jednakże nie mogłam zapomnieć, że to on sprzedawał i rozprowadzał używki wśród moich znajomych. Urządzając takie imprezy, pewnie mógł nieźle na tym zarobić. Słyszałam też, że miał swojego kontakty w policji, więc lepiej było z nim nie zadzierać.
Starałam się go trzymać na pewien dystans, ale ostatnio kiepsko mi się to udawało, zważywszy na to, że był jedyną osobą, z którą mogłam porozmawiać, gdy reszta towarzystwa ledwo trzymała się już na nogach.
- To jak będzie? Powiedz o co chodzi – zagadał do mnie z powrotem mężczyzna.
- Mam pewne problemy, ale nie chcę o tym pamiętać, chciałabym na chwilę zapomnieć - powiedziałam zamyślona.
- Myślę, że w tym będę mógł ci pomóc – powiedział tajemniczo, a ja spojrzałam na niego nie rozumiejąc o czym mówi.
Wtedy Murzyn wyciągnął z kieszeni jakiś woreczek. No tak, mogłam się tego spodziewać.
- Gwarantuję ci, że po tym zapomnisz o wszystkich problemach i będziesz się czuła znacznie lepiej.
- No nie wiem, po tych twoich skrętach miałam straszny zjazd, nie chcę się pakować w nic gorszego.
- Zapomnij o skrętach, które wam dawałem, to jest znacznie lepsze i daje kopa na dłużej – przekonywał mnie dalej.
- Nie, jednak podziękuję.
- Tylko spróbuj, dla znajomych pierwsza działka gratis – zaproponował. Nie mogłam się dać na to nabrać. Chciałam zapomnieć, ale nie mogłam być tak głupia, żeby mu uwierzyć. Co ja tu robię? Muszę wrócić do domu.
YOU ARE READING
The only exception - Camren ff
FanfictionLauren przez bolesne doświadczenia z dzieciństwa dorastała w przekonaniu, że prawdziwa miłość nie istnieje, a uczucie to wiąże się tylko z cierpieniem. Camila jest nowa w Miami i nie zna tu nikogo. Czy to ona wreszcie sprawi, że Lauren komuś zaufa? ...