Rozdział 17

2.4K 138 5
                                    

Lauren POV

To był dla mnie ciężki dzień, chciało mi się spać, a miałam dzisiaj dosyć ciężkie lekcje. Na domiar złego za godzinę miałam sprawdzian z geografii, na który prawię nic nie umiałam. Postanowiłam udać się po kawę, bez której nie dam dzisiaj rady. Nie powinnam była tyle wczoraj siedzieć, ale nie mogłam się powstrzymać.

* Kilka godzin wcześniej *

Gdy odwiozłam Camilę do domu, wróciłam z powrotem na plaże i poczekałam tam aż do zachodu słońca, wzięłam ze sobą swój szkicownik. Chciałam dobrze zapamiętać dzisiejszy zachód, aby później móc go odwzorować na obrazie. Cały czas moje myśli zawracały w stronę Camili, nawet gdy bardzo chciałam skupić się jedynie na widoku przede mną, w głowie rysowały mi się wizje brunetki, siedzącej na piasku i wpatrującej się w ocean z niewielkim uśmiechem. To był mój ulubiony widok i nic nie mogło się z nim równać.

Z trudem mogąc się skupić na swoim zadaniu, zrobiłam kilka pomocniczych szkiców i po powrocie do domu wzięłam się za malowanie, z cały czas obecnym obrazem uśmiechniętej Camili, gdzieś z tyłu mojej głowy. Postanowiłam, że wykonam cały obraz pastelami na dużej kartce, niestety nie miałam do dyspozycji prawdziwego płótna i farb. Takie rzeczy były dosyć drogie, ale papier w zupełności mi wystarczał, więc nie miałam na co narzekać. Najbardziej lubiłam rysować w swoim szkicowniku, ale tym razem był to coś więcej. Chciałam uwiecznić dzisiejszy zachód i towarzyszące mi emocję.

Malowałam już od kilku godzin, kompletnie tracąc poczucie czasu, byłam w transie i wiedziała, że muszę skończyć, to co zaczęłam, nie ważne jak długo miałoby to zająć. Cały czas miałam jednak dziwne wrażenie, że widok przede mną jest dziwnie pusty i czegoś mu brakuje. W pewnym momencie doznałam olśnienia. Zabrałam się za dalsze malowanie, a całość powoli nabierała barw i kształtów. Gdy skończyłam, było już nad ranem i zostało mi tylko parę godzin snu, ale w tym momencie nie potrafiłam się tym przejmować. Jeszcze raz spojrzałam na dzieło, które stworzyłam, dumna z siebie jak nigdy wcześniej.

Usłyszałam ciche odgłosy, dochodzące z pokoju obok, wiedziałam, że to na pewno mój ojciec, który już powoli wstawał do pracy, więc jak najciszej potrafiłam przemknęłam do łazienki, nie domykając drzwi do pokoju, aby mnie nie usłyszał.

Gdy szybko się umyłam, wróciłam do pokoju, aby choć na chwilę się położyć, rano nie potrzebowałam wiele czasu. Najwyżej nie zjem śniadania i pójdę do szkoły bez makijażu. Nie byłam jedną z tych dziewczyn, które bały się wyjść z domu bez tapety na twarzy, mój codzienny makijaż był delikatny, a czasami w ogóle go nie było. Nie musiałam się dla nikogo stroić, więc nie robiło mi to różnicy.

Po wejściu do pokoju, zobaczyłam tam swojego tatę, stojącego przy moim biurku i wpatrującego się w moje ostatnie dzieło.

- Lauren, dlaczego nie śpisz? Znowu malowałaś całą noc? – Zapytał, jakby znał już doskonale odpowiedź. – Jest wtorek, za kilka godzin masz szkołę.

- Zostało mi jeszcze trochę czasu, właśnie idę spać – powiedziałam, drapiąc się po karku.

- Obiecałaś, że nie będziesz zarywać nocy – powiedział surowo.

- Tak, wiem, przepraszam, ale i tak ostatnio nie sypiam najlepiej, musiałam to dokończyć – wyznałam nieśmiało.

- To jest piękne, kim jest ta postać? – Zapytał mężczyzna, wpatrując się w obraz, na którym oprócz pięknego zachodu, widniała ciemna postać, siedząca na piasku i wpatrująca się w to wspaniałe zjawisko.

- To ja – skłamałam, a ojciec tylko przytaknął. Tak naprawdę, malując tą scenę, cały czas miałam w głowie Camilę. Chciałam jak najlepiej odwzorować to jak wyglądała podczas naszego pierwszego spotkania na plaży. Wiedziałam, że mężczyzna nie przyjrzał się tak dokładnie postaci i nie będzie w stanie dostrzec różnic. W końcu była to tylko niewielka, nieznacząca postać, w stosunku do całości. Jednak dla mnie, te szczegóły miały ogromne znaczenie i sprawiały, że obraz stał się wyjątkowy.

***

Po geografii miałam długą przerwę, jednak byłam już w opłakanym stanie i czułam, że zaraz zasnę na stojąco. Miałam wielką ochotę, żeby zapalić, ale potrzebowałam też coś zjeść, ponieważ tak jak przewidziałam, nie zdążyłam rano zjeść śniadania, no i z pewnością potrzebowałam też kolejnej, dużej kawy.

Udałam się na stołówkę, gdzie byłam już umówiona z Camilą. Dziewczyna w przeciwieństwie do mnie, wyglądała dzisiaj pięknie, nawet lepiej niż zazwyczaj. Nie wiedziałam co sprawiało, że tak pomysłami, ale czułam, że dzisiaj to jej dzień.

- Nie obraź się, ale wyglądasz okropnie – odezwała się Camila.

- Za to ty pięknie – wypaliłam, upijając duży łyk kawy.

- Wyglądam jak zawsze – zaprzeczyła Camila, z zaróżowionymi policzkami.

- Czyli jak zawsze ładnie – powiedziałam, to co myślałam. – Miałam dzisiaj sprawdzian z geografii, ale czuję, że nie najlepiej mi poszedł – powiedziałam, aby zmienić temat, bo widziałam, że dziewczyna nie czuje się komfortowo z moimi komplementami.

- To dlatego tak wyglądasz, uczyłaś się w nocy? – Dopytywała.

- Nie do końca...

- Mogłaś powiedzieć, że nie masz czasu, nie musiałyśmy wczoraj spędzać tyle czasu razem. Jeśli potrzebowałaś czasu na naukę, wystarczyło powiedzieć – powiedziała z wyrzutem dziewczyna.

- Camz, spędzanie czasu z tobą zawsze będzie na pierwszym miejscu – powiedziałam, a na twarzy dziewczyny znowu pojawiły się rumieńce. – Poza tym, to nie to. W ogóle się nie uczyłam na ten sprawdzian, prawdę mówiąc, zapomniałam o nim na śmierć.

- Więc, co robiłaś, że jesteś dzisiaj taka nie wyspana?

- Malowałam – powiedziałam cicho, spuszczając głowę. Jakimś dziwnym trafem niewyspanie sprawiło, że byłam dzisiaj bardziej szczera niż zazwyczaj i powiedziałam jej rzeczy, których może nie powinnam, ale tej jednej się dalej wstydziłam.

- Malowałaś? – Zdziwiła się Camila, a ja przytaknęłam, grzebiąc widelcem w swoim jedzeniu. – Całą noc?

- Tylko pół – przyznałam.

- Lo... - powiedziała, jakby rozbawiona? Gdy podniosłam wzrok, zobaczyłam na jej ustach lekki pobłażliwy uśmiech. Tym razem poczułam, że to moje policzki stoją się gorące. Co jest?! Ja się nigdy nie rumienię! Przy tej dziewczynie wszystko dzieje się na odwrót.

- Co takiego malowałaś? – Zapytała po chwili dziewczyna.

- Nie powiem – droczyłam się z nią, zachowując powagę.

- Dlaczego? To jakaś tajemnica?

- Nie, nie lubię o tym mówić – wyznałam zawstydzona.

- Nigdy cię takiej nie widziałam – powiedziała Camila, przyglądając się mi uważnie.

- To znaczy jakiej?

- Takiej zawstydzonej, sama nie wiem – powiedziała, zastawiając się jak opisać to co widzi.

Chyba rozumiałam o co jej chodziło. Malowanie było dla mnie bardzo ważne. Na papier mogłam wylać swoje wszystkie myśli i emocje. Była to dla mnie dosyć osobista sprawa i nie lubiłam się tym dzielić.

- Będę mogła kiedyś zobaczyć twoje prace?- Zapytała zainteresowana Camila.

- Może kiedyś – odpowiedziałam tajemniczo, a ona się tylko uśmiechnęła.

___
Jeśli zobaczycie jakieś błędy, to przepraszam, możecie je zaznaczyć, bo nie sprawdziła tego rozdziału, a i tak jakieś błędy się czasami wkradną 😉
Jak tam wam minął weekend? Idziecie jutro do szkoły, pracy, a może macie teraz ferie? Tym którzy nie mają tyle szczęścia i muszą jutro rano wstać, życzę, żeby dzień szybko zleciła i byle do piątku, a reszcie udanego wypoczynku 😊😘

The only exception - Camren ff Where stories live. Discover now