Rozdział 11

2.6K 159 3
                                    

Camila POV

Rano obudził mnie głośny dźwięk budzika. Zerwałam się z łóżka, nie wiedząc co się dzieje. Zasnęłam wczoraj w ubraniu, nawet się nie umyłam, całe szczęście, że mam budzik nastawiony na cały tydzień, bo inaczej pewnie bym zaspała. Gdy odblokowałam telefon, moim oczom ukazało się zdjęcie zielonookiej dziewczyny. Na mojej twarzy natychmiast pojawił się uśmiech. Nawet zapomniałam, że wczoraj stalkowałam jej profil. Z uśmiechem na twarzy przypomniałam sobie wczorajsze wydarzenia i uznałam, że było to warte nawet szlabanu. Z nikim nie czułam się tak dobrze jak wczoraj z Lauren. Tylko czy dzisiaj w szkole będzie tak samo, czy wszystko się zmieni, jakby ten dzień się nie zdarzył? Tego nie wiedziałam. Pozostawało mieć cichą nadzieję, że trafiłam na wartościową osobę i będę mogła ją lepiej poznać.

***

Kiedy tylko weszłam do szkoły i udałam się pod moją klasę, podeszła do mnie Dinah.

- Hej Mila, jak się trzymasz? - Zapytała. Naprawdę? Myślała, że tak po prostu zacznę z nią gadać, jakby nic się nie stało?

- A jak myślisz? - Powiedziałam sarkastycznie, nie oczekując odpowiedzi.

Dinah zrobiła przygnębioną minę i chciała coś powiedzieć, ale na szczęście przeszkodził jej dzwonek na lekcję. Przedarłam się między uczniami, stając pod samą klasą, aby odejść jak najdalej od niej.

- Naprawdę przepraszam, chciałam dobrze - powiedziała, podążając z mną. Nie dawała za wygraną. Przewróciłam oczami i odwróciłam się tak, aby na nią nie patrzeć.

- Dzisiaj wolałabym usiąść sama - powiedziałam tylko. Nie chciałam z nią rozmawiać. Dinah przytaknęła tylko, spuszczając głowę i wróciła na swoje poprzednie miejsce, dając mi upragnioną przestrzeń.

Niby blondynka nie zrobiła nic takiego, w końcu ona się ze mnie nie śmiała, ale ja czułam się mimo wszystko zraniona. Chciałabym jej wierzyć, że jest po mojej stronie, ale nie potrafię. Potrzebuję trochę czasu, aby jej wybaczyć, bo jednak zawiodła moje zaufanie.

***

Dinah już więcej mnie dzisiaj nie męczyła, a ja spędzałam czas samotnie.

Podczas przerwy obiadowej zobaczyłam Dinah, która siedziała przy stoliku w towarzystwie Ashley, Emily, Emmy i jeszcze dwóch chłopaków, których nie kojarzyłam. Zrobiło mi się przykro. Ostatnio siadała tylko ze mną, myślałam, że zrozumiała już, jakimi są sukami. A teraz, po tym co się stało, ona znowu do nich pobiegła. Nie rozumiem.

Ponownie nie wiedziałam, gdzie usiąść. Próbowałam wśród tego tłumu odnieść Lauren, ale nigdzie nie mogłam jej wypatrzeć. Z resztą może to lepiej... Co prawda dobrze nam się wczoraj gadało, ale raczej nie miałabym odwagi, żeby do niej podejść. Jeszcze nie teraz.

- Hej - usłyszałam ten zachrypnięty głos, za swoimi plecami.

- Hej - powiedziałam, odwracając się w jej stronę. Na moje usta wkradł się delikatny uśmiech, ona też się uśmiechnęła.

- Możesz usiąść ze mną - powiedziała, a ja zamarłam. Powoli tonęłam w jej spojrzeniu. - Znaczy, jeśli chcesz, nie musisz - odezwała się zakłopotana, przeczesując swoje włosy. Dopiero wtedy się otrząsnęłam.

- Tak - powiedziałam, chyba zbyt ochoczo. - Znaczy, pewnie, mogę z tobą usiąść - dodałam, delikatnie się uśmiechając.

- To dobrze - powiedziała, rzucając mi piękny uśmiech i prowadząc do stolika.

W środku skakałam ze szczęścia. Sama nie rozumiałam, co się ze mną dzieje przy tej dziewczynie.

Lauren POV

- Co u ciebie? Rodzice byli bardzo źli? - Zapytałam, gdy dziewczyna siadła naprzeciwko mnie.

- Tak, byli źli i mam szlaban na miesiąc - powiedziała, opierając się ze zrezygnowaniem o stół.

- Aż tak? - Zdziwiłam się.

- Niestety - powiedziała smutnym głosem.

- A co się właściwie wczoraj stało? - Zapytałam. Nie byłam pewna, czy powinnam o to pytać, nie chciałam stawiać jej w niezręcznej sytuacji, ale to nie dawało mi spokoju. Na myśl, że ktoś mógłby ją skrzywdzić, aż gotowałam się w środku. Dlaczego ludzi bawi, pastwienie się nad najsłabszymi, którzy i tak mają pod górkę, ze względu na swój spokojny charakter?

- Nic nie wiesz? - Zdziwiła się Camila.

- Nie, a powinnam? - Zapytałam zmieszana.

- Ktoś nagrał filmik z sytuacji z imprezy - powiedziała wymijająco.

- Tej sytuacji? - Upewniłam się, a ona przytaknęła, spuszczając zawstydzona głowę. - I wszyscy to widzieli? - dopytywałam.

- Chyba tak, Ashley mówiła, że jestem teraz „gwiazdą Internetu" - powiedziała, robiąc cudzysłów palcami.

- Co za suka, po prostu... - powiedziałam wzburzona, chciałam do niej podejść i zetrzeć jej ten durnowaty, kpiący uśmiech z buźki, jednak, gdy chciałam się podnieść, poczułam rękę dziewczyny, na swojej. Od razu zamarłam, ciesząc się tym małym gestem.

- Spokojnie Lo, nic się nie stało, już nie ważne - powiedziała, próbując mnie uspokoić.

Czy ona właśnie nazwała mnie Lo? Otrząsnęłam się dopiero po chwili, koncentrując się na mojej wcześniejszej złości.

- Jak to nic się nie stało?! Musisz się jej postawić! - Powiedziałam, jednak dziewczyna nie wyglądała na przekonaną.

- Niedługo wszyscy o tym zapomną - powiedziała cicho. - I tak nic już nie zrobię, wszyscy to widzieli.

- Nie przejmuj się tym - powiedziałam, ściskając jej dłoń i bawiąc się jej palcami.

- Dziękuję Lo - powiedziała. Znowu użyła tego zdrobnienia, poczułam jak po moim ciele rozchodzi się jakieś dziwnie przyjemne ciepło.

- Lo? - Zapytałam. Tym razem nie przepuszczę takiej okazji.

- Znaczy Lauren - poprawiła się od razu, dziewczyna, a jej policzki stały się różowe. Ona jest taka słodka.

- Lo mi się podoba - powiedziałam, uśmiechając się do niej i łapiąc kontakt wzrokowy, jednak ona szybko odwróciła wzrok, a jej policzki stały się czerwone.

- Jaguar! Idziesz na fajkę? - Zapytał Zayn, który właśnie podszedł do naszego stolika. - Hej Camila - przywitał się również z dziewczyną.

- Hej - odpowiedziała cicho Camila.

- Myślałem, że się nie znacie? - Zapytał chłopak. Czy on zawsze musi być taki ciekawski? I po co on w ogóle tu przylazł i nam przeszkadza.

- Bo tak było - powiedziałam, nie siląc się na przyjazny ton.

- To co Jauregui? Idziesz? - Zadał ponownie pytanie. Czy miałam ochotę zapalić? Tak. Ale wolałam tu zostać z brunetką.

- Nie dzięki, może później - powiedziałam, wracając wzrokiem do dziewczyny, na której twarzy pojawił się teraz niewielki uśmiech, który chyba chciała ukryć.


The only exception - Camren ff Où les histoires vivent. Découvrez maintenant