Rozdział 43

2K 143 10
                                    

Camila POV

Obudziłam się nagle, wyrwana ze snu. Wokół mnie byłam tylko ciemność, nie wiedziałam gdzie się znajduję. Dopiero po chwili, gdy mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności, zobaczyłam leżącą obok sylwetkę Lauren. Zadałam sobie sprawę, gdzie się znajduję i nagle wróciły do mnie wszystkie wspomnienia tego wieczoru.

Czułam się źle i bolała mnie głowa, pewnie od dużej ilości płaczu. Powoli odkryłam kołdrę i zsunęłam się z łóżka. Właściwie nie wiedziałam, jak znalazłam się w sypialni dziewczyny, za pewne musiała mnie tu zanieść, bo jestem prawie pewna, że zmęczona płaczem usnęłam jeszcze w salonie. Potrzebowałam teraz pójść do łazienki, zmyć rozmazany makijaż i opłukać twarz.

Gdy wróciłam do sypialni, zastałam tam Lauren, siedzącą na łóżku, wyglądała na zmartwioną.

- Camz, wszystko dobrze? – Zapytała.

- Tak, byłam w łazience umyć twarz, obudziłam się nagle i nie wiedziałam gdzie jestem.

- Nie chciałam cię wcześniej budzić, ale może chcesz coś wygodniejszego do spania? – Zapytała.

- Jest w porządku.

- Jesteś pewna? Znajdę ci jakąś koszulkę i spodenki – powiedziała, nie czekając już na moją reakcję.

Po kilu minutach ponownie wracałam z łazienki, tym razem przebrana w coś wygodnego do spania.

Gdy położyłam się na łóżku Lauren od razu się do mnie przysunęła i oplotła swoim ramieniem. Delikatnie wtuliłam w nią swoje plecy, czułam się tak bezpiecznie w jej ramionach, że przez chwile zapomniałam, dlaczego dzisiaj się tu znalazłam.

- Twoja mama dzwoniła, kiedy zasnęłaś, powiedziała, żebym dała znać, kiedy wstaniemy. Możesz nie iść dzisiaj do szkoły, więc śpij spokojnie, później odwiozę cię do rodziców i na pewno wszystko się wyjaśni – powiedziała Lauren spokojnym, kojącym głosem i złożyła na moim karku i szyi kilka drobnych pocałunków, co za pewne miało mnie uspokoić i mogę śmiało stwierdzić, że osiągnęła swój cel.

- Dobrze, dobranoc Lo – wyszeptałam, ziewając.

- Dobranoc księżniczko – odpowiedziała dziewczyna, uśmiechając się do mnie.

***

Obudziłam się dopiero, gdy poczułam promienie słońca padające na moją twarz. Nie wiedziałam, która była godzinna, ale chyba musiałam spać dosyć długo. Odwróciłam się na drugi bok, w poszukiwaniu pięknej brunetki obok mnie, jednak Lauren już nie było i zostało po niej tylko wciąż ciepłe miejsce na materacu.

Nie chciało mi się jeszcze wstawać, skoro miałam dzisiaj przyzwolenie, aby zostać w domu, ale już zaczęłam tęsknić za obecnością Lauren, byłam ciekawa co robi, poza tym chciałam wyjaśnić tą całą sprawę z moimi rodzicami.

Niechętnie i nieco się ociągając, wstałam z łóżka. Mój nos sam przejął władzę nad nogami i pokierował mnie wprost do kuchni, gdzie odnalazłam swoją dziewczynę, smażącą pysznie pachnące naleśniki.

Lauren stała przy patelni, w krótkich spodenkach i koszulce, tych samych w których spała, włosy miała roztrzepane jak zazwyczaj i do tego lekko kręciła biodrami w rytm muzyki lecącej z radia, cicho nucąc. Już sama nie wiedziałam, co było bardziej smakowite - sama brunetka, czy śniadanie, które przyrządzała. Tak czy inaczej, kombinacja tych dwóch rzeczy sprawiła, że stałam jak głupia w progu kuchni i śliniłam się na widok przede mną.

Magicznym sposobem zniknęły wszystkie moje troski, potrafiłam tylko stać i gapić się na nią, myśląc przy tym o różnych niekoniecznie grzecznych rzeczach. Boże, co ona ze mną robiła?

The only exception - Camren ff Where stories live. Discover now