Rozdział 19

2.4K 152 8
                                    

Camila POV

- Wsiadaj piękna - odezwała się do mnie Lauren, wysiadając ze swojego auta i otwierając przede mną drzwi. Od razu poczułam jak się rumienię, na określenie jakiego użyła.

- Dzięki - nie powiedziałam nic więcej, tylko posłusznie wsiadłam do auta, oddając starszej niewielką torbę z moimi rzeczami, którą wrzuciła na tylne siedzenie.

Gdy brunetka usiadła za kierownicą i ruszyła z podjazdu, ponownie się odezwała.

- Przepraszam, że nie przyjechałam wcześniej. Miałam inne plany na ten dzień i wiem, że ty pewnie też wyobrażałaś sobie to wszystko inaczej, ale tata mnie zaskoczył, a tak rzadko mamy dla siebie czas. On naprawdę ciężko pracuję, robi wszystko dla mnie, nie mogłam po prostu powiedzieć mu, że wychodzę...

- Lo spokojnie, nie gniewam się - przerwałam jej ten monolog i położyłam swoją rękę na jej prawym udzie, aby ją uspokoić. Nie miałam pojęcia, że tak się tym wszystkim przejęła.

Lauren od razu zamarła, nie wyglądała wcale na mniej spiętą. Wpatrywałam się w nią badawczo, jednak ona cały czas była skupiona na drodze.

- Ja naprawdę to rozumiem, nie musisz się martwić - dodałam i dopiero zdjęłam swoją rękę z jej uda, a ona jakby odetchnęła.

- Dzięki, myślałam, że będziesz na mnie zła - powiedziała spokojnym głosem.

- Nie mam o co - powiedziałam, aby ją przekonać - z resztą gdyby było inaczej, to pewnie nie wsiadłabym teraz do twojego auta - dodałam, uśmiechając się do niej.

Zobaczyłam jak na jej ustach formuję się uśmiech, po czym na chwilę oderwała wzrok od drogi i posłała mi krótkie, radosne spojrzenie.

***

- Czuj się jak u siebie - powiedziała Lauren, prowadząc mnie do swojego pokoju, gdzie odłożyła moją torbę.

Jej pokój był sporych rozmiarów, po jednej stronie stało duże łóżko i wielka szafa a pod oknem biurko, za to jedna ściana była zajęta jedynie przez półki wypełnione książkami. Podeszłam bliżej, nie mogąc się nadziwić, ile książek posiadała. Oprócz książek, dwie półki były wypełnione przez płyty z muzyką, od zwykłych płyt CD po tradycyjne winyle. Ten widok był wspaniały.

- Podoba ci się? - Zapytała zielonooka. Lekko podskoczyłam, gdy zdałam sobie sprawę, że dziewczyna stoi tuż za mną. Byłam tak zajęta oglądaniem jej kolekcji, że nawet nie usłyszałam, kiedy do mnie podeszła.

- To niesamowite, też chciałabym mieć taką kolekcję, zawsze o tym marzyłam, ale rodzice nie pozwalają mi kupować książek, ponieważ często się przeprowadzamy, a książki to tylko zbędny bagaż - zacytowałam mojego tatę.

- Mogę ci coś pożyczyć, jeśli chcesz - zaproponowała, uśmiechając się do mnie.

- Nie wiem, czy będę się potrafiła zdecydować - przyznałam.

- W takim razie dam ci chwilę na zastanowienie - powiedziała. - Jesteś może głodna? Co powiesz na pizzę?

- Tak, chętnie - zgodziłam się.

- Dobrze, więc pójdę zamówić, a ty możesz w tym czasie wybrać, co chcesz.

- Nie zrobisz jej sama? - Zapytałam, przypominając sobie ostatni raz.

- Nie tym razem - powiedziała i wyszła z pokoju z telefonem w ręce.

W tym czasie zajęłam się oglądanie książek, w oko wpadła mi jedna, był to jakiś francuski romans, który wydawała się całkiem ciekawy, po chwili wybrałam jeszcze kolejną książkę, która także wydawała się interesująca. Postanowiłam odłożyć je na razie na biurko. Kiedy podeszłam do blatu, zobaczyłam, że leży tam album Eda Sheerana, ten sam którego zielonooka słuchała ostatnio na okrągło. Uśmiechnęłam się oglądając okładkę, Lauren już kilkukrotnie opowiadała mi o swoich ukochanych piosenkach z tej płyty. Lubiłam jej słuchać, gdy opowiadała mi o tym z takim entuzjazmem i fascynacją, a jej oczy świeciły się niespotykanym blaskiem.

Czekając na powrót Lauren, postanowiłam przysiąść na łóżku. Wtedy zauważyła, że na szafce obok znajdują się dwie ramki ze zdjęciami. Na jednym z nich znajdowała się Lauren z czarnoskórą dziewczyną, obie były szeroko uśmiechnięte i do siebie przytulone, wyglądały naprawdę uroczo. W kolejnej ramce znajdowało się zdjęcie zielonookiej z równie ładną, ale nieco młodszą dziewczyną, o tak samo zielonych oczach i na oko również młodszym chłopakiem. W wyglądzie tej trójki było coś podobnego. Czyżby byli spokrewnieni? Lauren nie wspominała nigdy, że ma rodzeństwo, mieszkała tylko z tatą. Oba zdjęcia zdawały się pochodzić sprzed kilku lat, ponieważ Lauren wygadała na nich dosyć młodo i nie miała jeszcze kolczyka w nosie. Mimo to, wyglądała po prostu pięknie. Automatycznie uśmiechnęłam się, podziwiając dziewczynę.

- Co ty robisz? - Zapytała Lauren, wchodząc do pokoju, jej głos był ostry i niespokojny.

Zobaczyłam w jej pociemniałych oczach złość i zamarłam. Nie wiedziałam, co takiego nagle wstąpiło w brunetkę. Podeszła do mnie i od razu wyrwała ramkę z moich dłoni, kładąc ją na szafce na płasko, w taki sposób, żeby nie było widać zdjęcia w środku. To samo zrobiła z drugą ramką, po czym bez słowa wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą. Nie miałam pojęcia, co się właśnie stało. Powinnam za nią pójść, czy zostawić ją w spokoju?

Lauren POV

Wiem, że źle postąpiłam, Camila nie zrobiła nic złego. Po prostu, gdy zobaczyłam, jak ogląda te zdjęcia, nie wiedziałam co zrobić. Nie chciałam, aby zadawała pytania, ale wiedziałam, że tylko pogorszyłam sytuację i pewnie Camila zastanawia się teraz, co się stało, że tak zareagowałam.

Powinnam dawno schować te głupie zdjęcia na dno szafy, ale nie potrafiłam. Zwyczajnie coś mnie przed tym powstrzymywało.

Wyszłam teraz na taras z tyłu domu i usiadłam na schodkach prowadzących do ogrodu, musiałam zapalić, aby się trochę uspokoić, a później pójdę przeprosić dziewczynę. Nie chciałam, aby o mnie źle myślała. Zdążyłam już się do niej przywiązać i nie chciałam, aby odeszła przez moją głupotę. Może byłam samolubna, ale potrzebowałam jej obecności.

Camila POV

Po chwili namysłu postanowiłam zejść do dziewczyny, aby porozmawiać, a jeśli nie będzie chciała, postanowiłam, że po prostu wrócę do domu.

Po przeszukaniu wszystkich pomieszczeń na dole, nigdzie jej nie zobaczyłam. Gdy wróciłam do jej pokoju, miałam zamiar zabrać swoje rzeczy i wrócić do siebie. Kiedy podeszłam do biurka w celu zostawienia jej karteczki, przez okno wychodzące na ogród, zobaczyłam Lauren, siedzącą na tarasowych schodkach. Postanowiłam, że czas na rozmowę.

- Lo - odezwałam się do niej nieśmiało, kiedy wyszłam na zewnątrz.

Widziałam jak zaciąga się swoim papierosem ostatni raz, po czym gasi go i wstaję, by po chwili stanąć przede mną. Wpatrywałam się w jej piękne oczy, wyrażające teraz ogrom smutku i cierpienia. Nie miałam pojęcia, co mam powiedzieć.

- Przepraszam - usłyszałam słowa wychodzące z jej ust, co wyrwało mnie z dalszych rozmyślań. - Nie powinna się tak unosić, nic nie zrobiłaś - dodała.

- Chcesz o tym pogadać? - Zapytałam słabym głosem, dalej obawiałam się jej reakcji.

- Nie ma o czym - powiedziała oschłym tonem.

- Jesteś pewna? - Zaryzykowałam kolejne pytanie.

Lauren wpatrywała się we mnie intensywnie. Nie można zrozumieć, jak słabo się wtedy czułam pod jej surowym i tajemniczym spojrzeniem, jeśli samemu się tego nie przeżyło. Czułam, jakby mogła wyczytać ze mnie dosłownie wszystko, ale jednocześnie nie mogłam oderwać od niej wzroku.

- Tak, jestem pewna - powiedziała w końcu, odwracając swój wzrok, a ja wzięłam głęboki oddech, nawet nie wiedziałam, kiedy go wstrzymałam.

Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.

- To pewnie nasza pizza - poinformowała mnie starsza i poszła otworzyć, zostawiając mnie znowu samą z niespokojnymi myślami.

___
Wiem, że niektórzy nie mogli się już doczekać kolejnego rozdziału, pod ostatnim w błyskawicznym tempie pojawiło się sporo gwiazdek, co mnie bardzo cieszy i motywuję do dalszego pisania.

Mam tylko nadzieję, że nie zawiodłam waszych oczekiwań tym rozdziałem, ale wszystko dzieję się jak zaplanowałam... 😏😘

The only exception - Camren ff Where stories live. Discover now