IX

384 12 1
                                    


Hermiona nie spała tak długo i mocno od bardzo dawna. Musiała przed sobą przyznać, że eliksir słodkiego snu był naprawdę dobrym pomysłem, gdyż wreszcie obudziła się wypoczęta. Leżała jeszcze, patrząc na czarne zasłony, gdy przypomniała sobie ostatnie pytanie Malfoya. Momentalnie ogarnęła ją taka wściekłość, że miała ochotę udusić go gołymi rękami. Bawił się nią, jej złość i upokorzenie były dla niego rozrywką. To było jedyne rozsądne wyjaśnienie jego zachowania. Gdyby nie pewność, że śmierciożerca nie może przecież ożenić się ze szlamą, szukałaby w tym pytaniu drugiego dna. Czuła jednak, że chciał ją tylko zdenerwować. Wstała z kanapy. Na kuchennym blacie znalazła karteczkę „Wrócę późno. Bądź grzeczna". Warknęła przez zaciśnięte zęby. Co za bezczelny palant! Chwilę potem roześmiała się, patrząc na ten mały kawałek papieru. Malfoy zostawiający jej co rano liściki w kuchni. Okrywający ją kocem. Nalewający jej wina. jego zachowanie wobec niej było dla niej zupełnie niezrozumiałe. 

- Co za absurd – powiedziała głośno, włączając ekspres do kawy.

- Zawsze piję chardonnay do łososia. Czarny Pan też uwielbia to połączenie – przedrzeźniała go na głos – Opluj się kawą arogancki dupku - choć czuła, że zachowuje się dziecinnie, zrobiło jej się lepiej, a chwilę później poczuła ukłucie wyrzutu sumienia za swoje słowa. Niezależnie od tego, co kombinuje ten chłopak, ona teraz żyje. Jest cała i zdrowa. Nawet jeśli pomimo swoich deklaracji w końcu ją wyda, jeśli zginie, to podarował jej już dwa dni. Każdy dzień życia to dalsze życie. Ron by tego chciał. Nienawidził Malfoya, ale gdyby miał pewność, że Hermiona będzie u niego bezpieczna, sam by ją do niego zaprowadził. Jej oczy zaszkliły się od łez.

Nie miała ochoty na duże śniadanie. Zjadła musli z jogurtem i czuła, że to jej wystarczy na jakiś czas. Stanęła przy oknie, podziwiając widok z dwudziestego siódmego piętra. Nie wiedziała czym się zająć przez cały dzień. Kiedy wczoraj zwiedzała apartament, odkryła, że Malfoy ma siłownię. Zastanawiała się przez chwilę, czy nie mogłaby z niej skorzystać, musiałaby oczywiście poprosić chłopaka, by kupił jej dres. Zagryzła wargę. Chyba lepiej będzie kontynuować przeglądanie jego księgozbioru. Nie znała większości z jego pozycji, takie dzieła należały raczej do działu ksiąg zakazanych.

Weszła do gabinetu. Na podłodze leżały porozrzucane książki. Kiedy schyliła się, by je pozbierać, oblał ją zimny pot. Wczoraj Malfoy dał jej do zrozumienia, że wiedział, iż Gwardia Dumbledore'a ukrywa się w systemie starych bunkrów. Sądząc po lekturach leżących na podłodze, już wiedział jak je znaleźć. Albo był tego bardzo bliski. Złapanie jej przyjaciół było tylko kwestią czasu. Miał rację. Nie mamy szans. 

Będziesz żyćTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon