XVII

409 17 18
                                    


Wchodząc do swojego apartamentu Draco czuł jednocześnie strach i ulgę. Lubił wyzwania, ale wydawało mu się, że przekonanie do swojego planu dziewczyny, ukrywającej się w jego domu, graniczyć będzie z cudem. Hermiona czekała na niego, siedząc na kanapie i gryząc wargi. Dolna była już lekko pęknięta i zauważył, że leciała z niej krew.

- Zaraz do ciebie przyjdę – powiedział Malfoy – muszę jeszcze wysłać sowę z wytycznymi dla Macnair'a. Jutro będziemy przesłuchiwać Creevey'a.

Przywiązał list do nogi od sowy. Czas w ciemności, bez jedzenia i wody powinien dzieciaka wystarczająco przygotować na przesłuchanie. Teraz musi jeszcze załatwić sprawę z Granger i porozmawiać z tym mugolskim profesorem. Potarł czoło i poszedł do salonu. 

Usiadł bokiem na kanapie, opierając ramię na oparciu, a dłoń drugiej ręki kładąc na udo dziewczyny. Spojrzała na niego pytająco.

- Czarny Pan wiedział, że tu jesteś – zaczął.

- Skąd? - zdziwiła się.

- Uwierzysz, jeśli powiem, że z mapy? - zaśmiał się Draco, który nigdy nie widział Mapy Huncwotów.

- Tak. Harry miał pewną mapę w Hogwarcie. Pokazywała miejsce przebywania wszystkich osób. To w sumie rozsądne, skoro można stworzyć mapę jednego miejsca, dlaczego nie innych. Kiedy trafię do lochu? - zapytała zrezygnowana.

- Nigdy. Jutro przed nim uklękniesz i poprosisz o litość, potem wrócisz tutaj.

Roześmiała się.

- Mam uklęknąć przed czarodziejem, który zniszczył nasz świat, zabił mojego najlepszego przyjaciela, jego rodziców, mojego chłopaka i jego rodzinę, zlecił zabić profesora Dumbredore'a i zabił profesora Snape'a. Jeśli uklęknę i poproszę o litość, to mnie wypuści i pozwoli mieszkać z tobą, pić kawę i czytać książki – sięgnęła ręka jego czoła, sprawdzając temperaturę. Czując jej ciepłą dłoń na swojej głowie chłopak przymknął na chwilę oczy - Dobry żart Draco. Ja przed nim nie uklęknę. Jestem gotowa umrzeć - powiedziała spokojnie.

 - Nie umrzesz. Nie od razu. Ja dostanę wątpliwą rozrywkę, a ty główną rolę w przedstawieniu. Scenariusz nie zaskakuje, już wiele takich spektakli widziałem, okrutne powolne egzekucje, w przypadku kobiet poprzedzone publicznymi, zbiorowymi gwałtami – zauważył, że drgnęła w reakcji na jego ostatnie słowa - Uklękniesz Granger - dodał spokojnie.

- Przykro mi Malfoy, nie - pokręciła głową mocniej zaciskając wargi, jakby chciała przekonać do tego samą siebie.

- Nie chciałem wyciągać tej karty, ale nie dajesz mi wyjścia. – westchnął - W lochach Czarnego Pana jest Molly i Ginevra Weasley, mogłabyś zanieść im jedzenie, ciepłe koce, lekarstwa. Ginevra nie jest w najlepszym stanie, był raz u niej Flint, wiesz, śmierciożercy czasem używają sobie na czarodziejach z lochów. Ginevra jest młoda, ładna, a Flint uwielbia ładne kobiety, zwłaszcza kiedy płaczą, krzyczą i błagają o litość. Czarnego Pana nie interesuje Weasleyówna, ani jej matka. Właściwie oddał mi je dziś rano. Jeśli przed nim uklękniesz, pozwolę ci trochę się nimi zaopiekować, jeśli nie, poproszę Flinta, lub Macnaira o przesłuchanie Ginni, albo najlepiej obu naraz, a Molly Weasley karzę na to patrzeć. Wybieraj.

- Nie wierzę, że to powiedziałeś. Nie zrobiłbyś tego – pokręciła głową, przyglądając mu się badawczo, jakby chciała sprawdzić czy należy go traktować poważnie.

- Nie ma takiej rzeczy, do której bym się nie posunął, żeby cię uratować – powiedział, obejmując dłońmi jej twarz i patrząc jej w oczy.

Będziesz żyćWhere stories live. Discover now