XXX

352 10 3
                                    


Baise Zabini zaalarmowany zaklęciem ochronnym, oderwał się od biurka i pisanego właśnie raportu i wyszedł przed swój dom, zobaczyć, kto przerywa mu pracę. Ujrzawszy za drzwiami Draco Malfoya, Hermionę Granger i jednego z członków Izby Lordów, brudnych od czarno-szarego pyłu, zdał sobie sprawę, że wydarzyło się coś poważnego. Marszcząc brwi, rzucił na gości zaklęcie czyszczące i wpuścił ich do środka. Draco skierował się od razu do gabinetu przyjaciela, gdzie duży kominek podłączony był do sieci Fiuuu. Blaise musiał przyznać, że wiecznie blada twarz przyjaciela teraz wydawała się po prostu przeźroczysta. Podziwiał w nim zawsze bezwzględne opanowanie, był jednak zbyt wytrawnym obserwatorem, by nie dostrzec lekkiej  nerwowości z jaką zwykle kontrolujący emocje przyjaciel, popchnął biskupa w jego stronę.

- Wyrokiem Wizengamotu za nielegalne działania w świecie czarodziejów skazuję cię na śmierć – powiedział do duchownego z kamienną miną — Wyślij go Macnair'owi. Nie muszę ci mówić, że to wysoko postawionych mugol i musimy to zrobić oficjalnie. Mugolską przyczyną śmierci ma być wybuch gazu. Jego dom już płonie. Niech Macnair podłoży tam później to, co zostanie z ciała – dodał i skierował chłodny wzrok na Hermionę, patrzącą na niego ze zbolałą miną. Nie znała go tak dobrze jak Blaise, więc trudno jej było wychwycić drobne różnice w jego zachowaniu. To oficjalne, bezlitosne i pozornie bezemocjonalne wydanie Draco Malfoya przerażało ją. Wiedziała jednak, że po tym, co uczyniła, nie ma szans ujrzeć tej jego strony, która nie wydała Harry'go w rezydencji Malfoyów i która szeptała jej do ucha wyznanie miłości.

- Jestem właśnie w trakcie pisania raportu. Pansy odkryła, że szpiegiem Zakonu jest hrabia Suffolk, a wiemy, że nie działał sam. Przesłuchujemy go od rana – powiedział Blaise, odwracając uwagę Dracona od dziewczyny.

- To przerwijcie. Musimy zebrać ludzi, zgarniamy całą opozycję. Teraz. To ma być najszybsza akcja w historii magii. Gwardia porozumiewała się przez mugolskie radio i właśnie została ostrzeżona – westchnął — Zostawiam ci kopię mapy, o której pisałem ci w liście – powiedział Draco, rozkładając mapę na biurku przyjaciela. Uderzył w nią kilkukrotnie różdżką i naniósł hasła ochronne poszczególnych schronów – Chcę mieć całą Gwardię w Little Hangleton – powiedział Draco, a z gardła Hermiony wyrwał się jęk.

Gdyby to była jakakolwiek inna dziewczyna, pomyślałby, że jej pocałunki były kłamstwem, że robiła wszystko tylko po to, aby doprowadzić do chwili, w której będzie mogła ostrzec swoich przyjaciół, ale to była Granger. Ona była inna, szczera, oddana, wierna. Zdawał sobie sprawę, że nie mogła postąpić inaczej, niż postąpiła. Rozumiał to, również za to ją kochał, choć teraz oboje poniosą tego konsekwencje. Wiedział, że będzie lepiej, jeśli Czarny Pan, dowie się o wszystkim od niego. Chwycił dziewczynę za ramię i pociągnął w stronę kominka.

Zanim pochłonęły ich zielone płomienie, Hermiona zerknęła na biskupa, myśląc o tym, że pewnie widzi go ostatni raz w życiu. Przemknęła jej przez głowę, że nie wybrała sobie żadnej książki, ale przecież nie miało to żadnego znaczenia, skoro zaraz zginie. Nie miała pojęcia, czy po tym, co zrobiła, pozostało w chłopaku jakiekolwiek uczucie do niej, ale jeśli nawet coś ciepłego się w nim tliło, będzie musiał to w sobie ugasić i by ją skazać na śmierć. Współczuła mu.

- Czarny Pałac – powiedział chłopak, sypiąc proszkiem, co wyrwało Hermionę z zamyślenia.

***

Kiedy pojawili się w kominku w holu Czarnego Pałacu, Draco kiwnął od razu na stojących tam strażników, którzy w odpowiedzi wskazali długi korytarz w prawym skrzydle. Malfoy pociągnął dziewczynę we wskazanym kierunku i weszli do przedostatnich drzwi po lewej stronie. Pokój był nieduży, ściany zdobiły ciemnozielone tapety w niewielkie węże, a jedynymi meblami było ogromne, rzeźbione biurko i fotel. Lord Voldemort podniósł głowę znad ogromnej mapy, w którą raz po raz uderzał różdżką.

Będziesz żyćWhere stories live. Discover now