XIV

389 11 8
                                    

Draco wszedł do swojego gabinetu i opadł zmęczony na fotel przy biurku. Zauważył, że książki, które poprzedniego wieczoru zostawił rzucone na podłodze, teraz leżą odłożone na biurko.

- Zupełnie jakbym już miał skrzata – pomyślał i spojrzał na nazwisko autora pierwszej z brzegu książki. Odwrócił lekturę, spoglądając na krótką charakterystykę autora z tyłu obwoluty. Wiedział, że powinien jak najszybciej udać się na Uniwersytet Oksfordzki i złożyć mu wizytę, ale więzieniu w Little Hangleton czekał na przesłuchanie Dennis Creevey, a on musiał jutro porozmawiać z ojcem i Czarnym Panem. Draco sięgnął ręką do kieszeni i wyciągnął pudełeczko. Otworzył je i spojrzał na pierścionek z czarnego złota z dużym szmaragdem otoczonym brylantami. Czuł, że Hermiona nigdy nie pozwoli mu nałożyć sobie tego na palec, a zastosowanie amortencji czy imperiusa było zdecydowanie poniżej jego godności. Będzie musiał przekonać ją do małżeństwa. Miał tylko nadzieję, że go nie znienawidzi. Westchnął. To wszystko było zbyt skomplikowane. Czekał go jutro naprawdę ciężki dzień. Jeszcze raz zerknął na nazwisko historyka i udał się do łazienki.

Kiedy wyszedł spod prysznica, zaczął się zastanawiać, gdzie schowała się Granger. Z wilgotnymi, rozczochranymi włosami i w samych spodenkach z piżamy poszedł do salonu. Siedziała skulona w fotelu, obejmując rękami swoje nogi.

- Granger, łazienka jest wolna – powiedział, a dziewczyna wstała i wyminęła go bez słowa. Zdążył jednak zobaczyć niewielkie rumieńce na jej policzkach.

Siedział w łóżku z mugolską książką na temat turystycznych ciekawostek w lasach Wielkiej Brytanii, kiedy usłyszał, że otworzyły się drzwi łazienki. W progu stanęła Hermiona ubrana w satynową piżamę. Podniósł na nią wzrok znad książki i przeklął w myślach pomysł matki i swój. Po co matka przysyła mu skrzata? I co go opętało w tym sklepie z bielizną?

- Czy mogę zabrać koc, pod którym spałam wcześniej? - spytała cicho dziewczyna.

- Nie widzę takiej potrzeby, pierzyna jest wystarczająco ciepła – powiedział, wskazując na kołdrę, którą był przykryty.

- Miałam spać na podłodze – huknęła przypominając.

- A ja na kanapie w salonie – prychnął — mówiłem ci, żebyś zaczęła używać swojego mózgu Granger — spojrzał na nią, stała i patrzyła na niego bez słowa - Przecież nic ci nie zrobię, kładź się – dodał.

Hermiona spojrzała na niego, ciskając z oczu piorunami. Uniosła dumnie głowę i wzięła głęboki oddech.

- Będę spała na podłodze Malfoy. Bądź tak dobry i podaj mi, proszę poduszkę.

- Jestem śmierciożercą, a nie Świętym Mikołajem. Kończy mi się cierpliwość. Kiedy mówię, że od dziś spisz w moim łóżku, to się kładziesz i nie dyskutujesz.

- A założymy się? - rzuciła się w kierunku jego różdżki leżącej spokojnie na szafce nocnej. Był tak zaskoczony, że cudem zdążył zareagować. Ubiegł ją dosłownie o milisekundę. Chwycił różdżkę jedną ręką, drugą łapiąc dziewczynę w pasie, przerzucił ją przez łóżko. Przełożył nogę przez jej nogi, blokując jej tym samym możliwość szybkiego podniesienia się. Położył się na niej całym ciałem, przygniatając do materaca, złapał jej ręce i umieścił nad głową.

- Malfoy, co robisz? Puszczaj! Nie! Proszę! - krzyczała, próbując walczyć jednocześnie z nim i nadchodzącymi łzami.

- Nie szarp się, nie chcę zrobić ci krzywdy. Accio sznurek – krzyknął, odłożył różdżkę na łóżko poza zasięg Hermiony, łapiąc jednocześnie białą dratwę. Obwiązał kilkukrotnie dłonie zszokowanej dziewczyny i przywiązał do wezgłowia łózka.

- Co ty robisz? Malfoy! Jak się uwolnię, to cię zabiję! Przysięgam! - krzyczała, próbując się wyrwać, ale to sprawiło, że chłopak mocniej docisnął ja swoim ciałem do materaca. Wykorzystując, że jego głowa znajdowała się tuż nad jej ramieniem, naciągnęła lekko szyję i ugryzła go w ucho.

- Ał!- krzyknął Draco i uniósł się na rękach tak, że nie mogła go już dosięgnąć zębami – Widzę, że lubisz na ostro. Cóż, aż szkoda, że obiecałem, że nic ci nie zrobię. Nie dziś – powiedział i mrugnął znacząco, schodząc z niej. Zanim się spostrzegł, dziewczyna wygięła się mocno, a on poczuł wtedy silne kopniecie w brzuch. Zgiął się z bólu. Kiedy się wyprostował, spojrzał na nią uważnie - Sama się o to prosiłaś – powiedział, usiadł na jej nogach i związał je w kostkach.

- Nienawidzę cię! - syknęła, kiedy zszedł z niej, położył się z powrotem po drugiej stronie łóżka i sięgnął po książkę.

- Nie prawda, jesteś tylko na mnie wściekła – powiedział spokojnie, mając nadzieję, że ma rację.

- Próbuję zrozumieć co kombinujesz, nie mogę wymyślić żadnej rozsądnej przyczyny Twojego zachowania. Naprawdę nie wiem, dlaczego mnie tu trzymasz - Hermiona pokręciła głową.

- Granger, masz Alzheimera? Może sobie to zapisz, bo ja już nie mam siły ciągle ci tego powtarzać – odwrócił głowę w jej stronę - Chcę żebyś żyła – powiedział powoli patrząc na nią.

- Ale to nie ma sensu! Mam uwierzyć, że zależy ci na życiu szlamy? - krzyknęła ironicznie.

- Jesteś szlamą, dlatego nie obchodzi mnie, w co wierzysz - odparł.

- Ty mi nie chcesz pomóc! Ty chcesz mnie powstrzymać przed pomocą moim przyjaciołom - powiedziała z przekonaniem.

- Próba pomocy im w twoim wykonaniu skończyłaby się dla ciebie nie najlepiej, więc poniekąd masz rację.

- Dlaczego tak mnie traktujesz? - zapytała z wyrzutem.

- Jak cię traktuję? Karmię? Kupuję ubrania? Ukrywam pod moim dachem? Nie podniosłem na ciebie ręki, nie zgwałciłem, choć w samej mojej koszuli wyglądałaś... jak obietnica prawdziwej przyjemności. No powiedz mi, jak ja cię traktuję? Ty nie jesteś w pozycji, z której możesz cokolwiek wymagać – popatrzył na nią znacząco.

- Związałeś mnie - syknęła wściekła.

- Bo chciałaś mi zabrać różdżkę.

- Bez przerwy mnie obrażasz - wyliczała.

- Żebyś nie obrosła w piórka jak Potter. Moja opryskliwość to żadna tortura w porównaniu z tym, co by cię spotkało, gdybyś trafiła w ręce Macnair'a albo Flinta. Przemyśl to i zacznij być wdzięczna. Tego od ciebie oczekuję. A teraz dobranoc – powiedział i wrócił do lektury.

- Harry nigdy nie obrósł w piórka. Był najskromniejszym człowiekiem, jakiego znałam.

Draco przewrócił oczami i odłożył książkę na szafkę nocną. Odwrócił się w jej stronę.

- Nie dasz mi poczytać w spokoju? Czego ty ode mnie chcesz?

- Rozwiąż mnie Malfoy – powiedziała poważnie, niemal nakazująco.

Patrzył na nią przez chwilę.

– Nie. Widok ciebie związanej w moim łóżku to najseksowniejszy widok w moim życiu.

- I kto tu ma mugolskie fetysze? - odpyskowała.

- Jak się nie zamkniesz, to cię jeszcze zaknebluję.

Nie miała odwagi się już odezwać. Odwrócił się tyłem i Hermionie wydawało się, że szybko zasnął. Żałowała, że sama tak nie potrafiła. Sznurek wbijał jej się w nadgarstki. Była wściekła na niego, że tak ja upokorzył. Była też wściekła na siebie, nienawidziła się teraz z całego serca, bo kiedy na niej leżał, trzymając mocno jej ręce, po jej ciele rozeszło się dziwne ciepło, napięcie, które niemalże ją rozrywało. Czuła jego mięśnie przez cienką satynę, w którą była ubrana i miała świadomość, że on czuł kształt jej piersi, co sprawiało, że prawie nie mogła oddychać. Wyraźny zapach jego mydła i szamponu wprawiał ją w lekkie drżenie. Od ataku szmalcowników na nią i Rona minęły dwa miesiące. Przez ten czas nie miała kontaktu z żadnym człowiekiem. Brakowało jej przytulenia, pogłaskania, zwykłego podania ręki czy poklepania po plecach. Ludzie potrzebują bliskości, a on przecież przez te ostatnie dwa dni dotykał ją, delikatnie, czule, jakby przelotnie. Tak, to z pewnością dlatego teraz jej ciało tak na niego zareagowało. Dlaczego nie pozwolił jej spać na podłodze? Może to arystokratyczne wychowanie dżentelmena? Dżentelmen i wiązanie kobiet, co też ona wymyśla. Chciał zwyczajnie pokazać, kto tu rządzi. Upokorzyć ją. Tylko dlaczego tak mu zależało na tym, żeby przeżyła? Akurat ona? Najpierw uzasadnił to tym, że ją zna, ale przecież jej przyjaciół również znał ze szkoły, a wczoraj wyraźnie dał jej znać, że nikomu poza nią nie pomoże. Pokręciła głową i szarpnęła za sznurek. Nie miała szans, żeby się uwolnić, nie miała też pojęcia, co Malfoy mógł kombinować. Z pewnością nie mógł niczego do niej czuć, choć ten absurdalny pomysł byłby najlogiczniejszym wytłumaczeniem. Wiedziała, że mimo całej swojej podejrzliwości wobec niego, obezwładniona, przygnieciona jego ciałem czuła się bezpiecznie. Szarpnęła jeszcze raz za sznurek, czując nieprzyjemne mrowienie.

- Malfoy – powiedziała cicho, a kiedy chłopak odwrócił się od razu, zdała sobie sprawę z tego, że on również cały czas nie spał.

- Słucham?

- Ręce mi bardzo zdrętwiały – szepnęła.

- Obiecujesz, że nie sięgniesz więcej po moją różdżkę?

- Tak – odparła wzdychając.

- Jestem dla ciebie za dobry - powiedział, wyciągając z nocnej szafki multitool i przecinając sznurek na jej rękach i nogach.

- Dziękuję - powiedziała, rozcierając sobie nadgarstki.

Draco położył się, przyciągając ją do siebie i przytulając.

- Wiesz, jakoś ci nie ufam. Będę czuł się bezpieczniej, jeśli będę cię trzymał – usprawiedliwił swój gest, myśląc, że dziewczyna się boi, bo czuł, że jej serce bije jak oszalałe. Po chwili jednak uderzenia uspokoiły się i oboje zasnęli. Żadne z nich nie słyszało Miernotki, która krzątała się po apartamencie, podśpiewując pod nosem.

Będziesz żyćWhere stories live. Discover now